środa, 2 października 2019

Różaniec - Tajemnice Chwalebne: źródła biblijne

Nadanie modlitwie nazwy „różaniec” nie jest łatwe do wyjaśnienia, choć wiadomo, że to róża jest od bardzo dawna symbolem Matki Bożej. Być może wpływ miał tu istniejący w średniowieczu zwyczaj przyozdabiania głowy wieńcem z kwiatów. Wieniec ten w niektórych językach nazywano „różańcem”. Wyjaśnienie może też przynosić XIII-wieczna legenda, zawarta w Starym Pasjonale z 1270 roku, która opowiada o leniwym młodzieńcu. Poniżej jej treść.

„W pewnym mieście żył uczeń, któremu stworzono wszelkie warunki do uczenia się. Jednakże lenistwo i brak zainteresowania sprawiły, że mimo surowej nauczycielskiej chłosty nie nauczył się niczego. Miał tylko w głowie światowe zachcianki. Przy całym swoim zepsuciu przyswoił sobie jednak i zachował chwalebny zwyczaj, aby na cześć Najświętszej Maryi Panny wić każdego dnia wieniec na Jej statuę i zdobić nim jej głowę. Jeśli, na przykład w śnieżną zimę, nie znajdował kwiatów, szukał tak długo i odgrzebywał śnieg, aż znalazł dość zieleni, aby uwić wianek. Idzie do swej figury, naszej Pani Maryi, ziele natnie, wieniec włoży i na głowę Maryi złoży: Pani, mało dobrego we mnie, ale każdego dnia niech tyle zrobię – wianek uwinę Tobie.

I oto zdarzyło się, że odczuł w sobie poruszenie łaski i chęć wstąpienia do klasztoru. Wszyscy najbliżsi i przyjaciele doradzali mu to i pomogli, aby został przyjęty przez szarych mnichów, cystersów. Żył tam, jak inni, według ścisłej reguły, ku swemu zadowoleniu. Aż jednego dnia przechodził koło statuy Najświętszej Panienki i przypomniał sobie tak miły niegdyś, a teraz zaniechany zwyczaj. Życie klasztorne bowiem nie pozwalało szukać codziennie potrzebnych kwiatów i zieleni dla uwicia wieńca. Zasmuciło go to tak bardzo, że już myślał, aby opuścić klasztor. Jednakże pewien stary mnich, któremu zawierzył swoją troskę, wskazał mu sposób, aby mógł codziennie uwijać i nakładać Matce Bożej wieniec o wiele milszy niż można to uczynić z kwiecia i zieleni: Jeśli chcesz życiem nowym cieszyć Maryję Królową, z szlachetnych czynów wianek w każdy dzień niech dostanie. Wplataj weń słowa chwały, ślubuj i bądź w tym stały, że do końca już dni swoich, gdy reguła ci pozwoli, po pięćdziesiąt Zdrowaś Maryja codziennie odmawiać będziesz. To już będzie cały wieniec, który Ona bardziej ceni niźli lilie, niźli róże

Młody mnich z radością przyjmuje zwyczaj poświęcania Matce Bożej codziennie – zamiast wieńca z kwiatów czy zieleni – pięćdziesięciu Zdrowaś. I błogosławieństwo Boże nie każe na siebie długo czekać, bo wzrasta w cnocie i dzielności, i zyskuje uznanie wśród współbraci. Tak dalece, że pewnego dnia otrzymuje od opata polecenie podróży w sprawach zakonu. Po drodze zsiada z konia na leśnej polanie, całej w przepychu lata, aby zmówić swoje codzienne pięćdziesiąt Zdrowaś. Dwóch rozbójników upatrzyło sobie jego konia i skrycie za nim podążało, aby w zaroślach, przy sprzyjającej okazji go obrabować. Kiedy mnich zaczął się modlić, zbójcy ujrzeli szlachetną panią, która zrywała z jego ust jedną różę po drugiej, układała je w jeden wspaniały wieniec z pięćdziesięciu róż, po czym włożyła go sobie na głowę i znikła. Gdy zbójcy napadli na mnicha, by zabrać mu konia, chcieli się dowiedzieć, kim była ta piękna pani. Mnich nic jednak o niej nie wiedział, ponieważ tylko oni sami widzieli tę cudowną postać. W końcu pojął, co się stało, że to Najświętsza Maryja Królowa dała ten znak. Pełen radości, oddał chwałę i Jej i Bogu. Potem wyjaśnił wszystko zbójcom i głosił im łaskę Chrystusa, która stała się jego udziałem i wyrwała go z grzechu, podobnie jak teraz winna i ich nawrócić.

Na te słowa i przez ten cudowny znak zbójcy zastanowili się nad sobą i ogarnięci skruchą nawrócili się. Towarzyszyli mnichowi do klasztoru i sami stali się dobrymi i pobożnymi braćmi”.

Źródło: Stary Pasjonał (ok. 1270 roku), na podstawie: Łaszewski Wincenty, (2006), Różaniec otwiera nam niebo, Częstochowa: Wydawnictwo Świętego Pawła.

Różaniec

A jeśli wojna nowa, a jeśli się zasmucę
jak dziecko zapłakane w różaniec swój powrócę.
Będę go brać na ręce jak włosów ciemne sploty,
gdzie blask się świec zaplątał jak żuczek szczerozłoty,
gdzie sny z krzyżykiem srebrnym i łzy i śpiew poranny,
zerwanych moc przyrzeczeń i żal wciąż nieustanny,
modlitwy za rodziców, za kolegów, prośby wieczne,
i jakieś umartwienia zabawne, niedorzeczne…
A jeśli wojna nowa, a jeśli niepokoje…
O rzewne, o tajemne paciorki moje,
to na nich troski moje, radości ukochania,
i cały żar modlitwy późnego powołania.
I na nich pamięć dni tych, gdy późnym sennym latem
biegliśmy z podchorążym płonącym Mariensztatem,
a potem w noce długie na jezdni pod gwiazdami,
chwytałem was ukradkiem drżącymi wciąż palcami.
Do Twoich snów się tulę, do Twoich snów się łaszę,
na tych dziesiątkach licząc sierpniowe złudy nasze.
Kto wezwał? Kto przywołał? Skąd sny co tu przygnały?
Przed własną tajemnicą przyklękam taki mały…
O siódmej przy kolacji, przy modlitw chłodnym dźwięku,
o jaką burzę wspomnień przeważasz w swoim ręku.
Bo jeśli wojna nowa, a jeśli niepokoje,
o rzewne, o tajemne paciorki czarne moje.

Wiersz księdza Jana Twardowskiego: Różaniec (1915-2006). Iwanowska Aleksandra (oprac.), Życie jak Różaniec, Rozważania (2010), Pelplin: Wydawnictwo Bernardinum.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

«Kontemplacja oblicza Chrystusa nie może zatrzymać się na wizerunku Ukrzyżowanego. Chrystus jest Zmartwychwstałym!». Różaniec zawsze wyrażał to doświadczenie wiary, wzywając wierzącego do wyjścia poza ciemność męki, by utkwić wzrok w chwale Chrystusa w zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu. Kontemplując Zmartwychwstałego, chrześcijanin odkrywa na nowo motywy swojej wiary (por. 1 Kor 15, 14) i przeżywa ponownie radość nie tylko tych, którym Chrystus się objawił — Apostołów, Magdaleny, uczniów z Emaus — ale również radość Maryi, która nie mniej intensywnie musiała doświadczyć nowego życia uwielbionego Syna. Do tej chwały, w której od momentu wniebowstąpienia Chrystus zasiada po prawicy Ojca, również Ona zostanie wyniesiona z chwilą wniebowzięcia, by antycypować to, do czego przeznaczeni są wszyscy sprawiedliwi przez zmartwychwstanie ciał. Wreszcie ukoronowana w chwale — jak to widać w ostatniej tajemnicy chwalebnej — jaśnieje Ona jako Królowa aniołów i świętych, antycypacja i szczyt rzeczywistości eschatologicznej Kościoła.

W centrum tej drogi chwały Syna i Matki różaniec stawia w trzeciej tajemnicy chwalebnej Pięćdziesiątnicę, która ukazuje oblicze Kościoła jako rodziny zebranej wraz z Maryją, ożywionej potężnym wylaniem Ducha Świętego, gotowej do misji ewangelizacyjnej. Kontemplowanie tej, jak i innych tajemnic chwalebnych, winno prowadzić wierzących do coraz żywszego uświadamiania sobie swego nowego życia w Chrystusie, wewnątrz rzeczywistości Kościoła — życia, dla którego scena Pięćdziesiątnicy stanowi wielką ‚ikonę’. Tajemnice chwalebne ożywiają zatem w wiernych nadzieję eschatologicznego kresu, ku któremu zdążają jako członkowie Ludu Bożego pielgrzymującego przez historię. Musi ich to pobudzać do odważnego świadczenia o tej « radosnej nowinie », która nadaje sens całemu ich życiu.

Źródło: Fragment z Listu Apostolskiego „Rosarium Virginis Mariae” Ojca Świętego Jana Pawła II do Biskupów, Duchowieństwa i Wiernych o Różańcu Świętym. Całość dostępna jest na stronie Internetowej Stolicy Apostolskiej pod adresem:

http://w2.vatican.va/content/john-paul-ii/pl/apost_letters/2002/documents/hf_jp-ii_apl_20021016_rosarium-virginis-mariae.html

lub

http://www.nonpossumus.eu/encykliki/Jan_Pawel_II/rosarium_virginis_mariae/wprowadzenie.php

Tajemnica Pierwsza – Zmartwychwstanie Jezusa

Mt 28, 1-15 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Pusty grób, Jezus ukazuje się niewiastom, Przekupiona straż

Tekst

Mt 28,01 Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób.

Mt 28,02 A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim.

Mt 28,03 Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg.

Mt 28,04 Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli.

Mt 28,05 Anioł zaś przemówił do niewiast: ”Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego.

Mt 28,06 Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał.

Mt 28,07 A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem”.

Mt 28,08 Pospiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom.

Mt 28,09 A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: ”Witajcie!” One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon.

Mt 28,10 A Jezus rzekł do nich: ”Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”.

Mt 28,11 Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło.

Mt 28,12 Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy

Mt 28,13 i rzekli: ”Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali.

Mt 28,14 A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”.

Mt 28,15 Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.

Komentarze

Nie na wiele się przydali przy grobie Jezusa strażnicy ani najdalej nawet posunięta czujność. Chrystus, nawet do grobu złożony, okazał się Panem sił przyrody: powstało wielkie trzęsienie ziemi, a sam anioł Pański – przyodziany w szaty białe jak śnieg – odsunął kamień od wejścia do grobu. Strażnicy nie stawiali mu przy tym najmniejszego oporu: przeciwnie, zadrżeli ze strachu i zdrętwieli jak umarli. Wszystko to miało miejsce po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia, gdy Maria Magdalena i druga Maria przyszły odwiedzić grób Jezusa. Anioł przemówił do niewiast nie tylko dlatego, żeby je podnieść na duchu, lecz także po to, aby przekonać niewiasty, że nie mają do czynienia z żadną zjawą, tylko z autentyczną, żywą osobą. Nazwanie zaś Jezusa Ukrzyżowanym miało na celu zaakcentowanie myśli, że zmartwychwstały nie jest kimś innym, tylko właśnie ukrzyżowanym Jezusem z Nazaretu Niewiasty nie będą więc miały żadnych wątpliwości: były tam, gdzie złożono udręczone ciało Jezusa. Na własne oczy widziały pusty grób Zbawiciela. Tak więc niewiastom przypadło w udziale rozgłoszenie pierwszych wieści o Zmartwychwstaniu Jezusa. Mają o tym donieść przede wszystkim uczniom Pańskim, którzy po opuszczeniu Jerozolimy udali się do Galilei. Okaże się, że Jezus Zmartwychwstały dotrze tam również jeszcze przed ich przybyciem do tej krainy, która była ulubionym miejscem Jego działalności. Posłuszne poleceniu anioła, niewiasty oddaliły się od grobu i przerażone, lecz także uradowane, pośpieszyły na spotkanie z uczniami, by zanieść im wiadomość o pustym grobie i o tym, czego dowiedziały się od tajemniczego młodzieńca. Mateusz nie zaznaczył, gdzie doszło do bezpośredniego spotkania niewiast z Jezusem. Spotkanie to miało jednak miejsce, przy czym niewiasty nie wątpiły już, że stoi przed nimi Jezus. Upadły więc Mu do nóg i oddały pokłon. A On – tak jak przedtem anioł, Jego wysłannik – powiedział: Nie bójcie się! Człowiek bowiem, reaguje przerażeniem na zetknięcie się z Bogiem samym lub z tym, co Boskie, Bóg zaś w tej sytuacji śpieszy z pomocą człowiekowi, podnosząc go na duchu. Potem Jezus – tak jak niedawno anioł – kazał im udać się do Galilei i opowiedzieć o wszystkim uczniom.

W mieście tymczasem zaczynają się prawdziwe kłopoty. Zdawało się, że już raz na zawsze wszystko zostało skończone z Jezusem. Podjęto wszystkie środki ostrożności: grób przywalony potężnym kamieniem, kamień opieczętowany, strażnicy przy grobie. A jednak ciało Chrystusa zniknęło z grobu, o czym strażnicy – nie bez przerażenia – powiadomili swoich mocodawców. Ci zaś, by nie dopuścić do klęski, decydują się na krok następujący: ofiarują strażnikom znaczną sumę pieniędzy w zamian za rozgłaszanie wszem i wobec, że uczniowie Jezusa przyszli w nocy i wykradli ciało swego Mistrza. Jakże desperacki krok: strażnicy mają się przyznać do własnej winy, do tego, że zamiast czuwać, zasnęli i wtedy właśnie wykradziono ciało Jezusa!? Lecz czegóż się nie robi za pieniądze i z bojaźni! Tak więc rozeszła się pogłoska o wykradzeniu ciała Jezusa. Mateusz nadmienia, że taka interpretacja faktu pustego grobu utrzymywała się do jego czasu. Można uzupełnić to spostrzeżenie uwagą, że niejaki Celsus (II wiek) rozgłaszał, że według niego ci rzekomi świadkowie Zmartwychwstałego mieli po prostu halucynacje, podobne teorie lansowali również racjonaliści w XIX w (m.in. D.F. Strauss).

J 20, 1-18 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Po Zmartwychwstaniu, Maria Magdalena, Piotr i Jan przy grobie

Treść

J 20,01 A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu.

J 20,02 Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: ”Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.

J 20,03 Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu.

J 20,04 Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu.

J 20,05 A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.

J 20,06 Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna

J 20,07 oraz chustę, która była na Jego głowie, lezącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.

J 20,08 Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.

J 20,09 Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], ze On ma powstać z martwych.

J 20,10 Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie.

J 20,11 Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu

J 20,12 i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg.

J 20,13 I rzekli do niej: ”Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: ”Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.

J 20,14 Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.

J 20,15 Rzekł do niej Jezus: ”Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: ”Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.

J 20,16 Jezus rzekł do niej: ”Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: ”Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu!

J 20,17 Rzekł do niej Jezus: ”Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: ”Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”.

J 20,18 Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: ”Widziałam Pana i to mi powiedział”.

Komentarze

Po upływie pierwszego, najuroczystszego dnia cyklu świątecznego, będącego jednocześnie dniem sobotnim, do grobu udaje się Maria Magdalena. Należy zauważyć, że określenie „szabat” używano także na oznaczenie całego tygodnia, nie zaś tylko dnia sobotniego. Stąd możliwe i równie prawdopodobne tłumaczenie słów po szabacie jest: (pierwszego dnia) tygodnia. W każdym razie chronologia Janowa odpowiada danym synoptycznym co do dnia zmartwychwstania: nastąpiło ono wczesnym rankiem w niedzielę po ukrzyżowaniu, dokonanym w piątek po południu. Spośród niewiast idących do grobu Ewangelista wymienia jedynie Marię Magdalenę, której rola była najważniejsza; mówią o niej zresztą wszyscy Synoptycy. Drobne różnice dotyczące pory rannej – Synoptycy: o świcie; Jan: gdy jeszcze było ciemno – wskazują może na różną koncepcję teologiczną. W czwartej Ewangelii ciemności śmierci zalegają jeszcze ziemię, ale świt – epifania zbawczego światła – jest już bliski wraz ze zmartwychwstaniem Jezusa. Ciemności odpowiadają również atmosferze smutku i przygnębienia po śmierci Jezusa, którą rozproszy blask chwały widoczny w Zmartwychwstaniu. O zamknięciu grobu Jezusa kamieniem Ewangelista nie wspominał (jak Synoptycy), jako o fakcie znanym i oczywistym.

Maria Magdalena przedstawia zwyczajem Janowym społeczność wierzących może to być też ślad obecności innych niewiast, poza gronem apostolskim. Przybywając do grobu znajduje kamień odsunięty, co świadczy niezbicie o otwarciu grobu. Zmartwychwstania nie bierze pod uwagę, wnioskuje więc, że zabrano Pana. Nie mogła się mylić co do miejsca: nie tylko stała pod krzyżem z Matką Bożą; ale zapewne uczestniczyła w pogrzebie Jezusa. Sposób przedstawienia sceny jest w pełni Janowy: niezrozumienie i niewiedza – próby wyjaśnienia sposobem ludzkim – interwencja Jezusa. Zawiadomienie Piotra wydaje się czymś zupełnie naturalnym; na uwagę zasługuje natomiast fakt, że przebywał on razem z drugim uczniem, którego Jezus miłował.

Uczniowie (poza Piotrem?) początkowo nie chcieli dać wiary relacji Marii Magdaleny. Piotr i drugi uczeń idą przekonać się naocznie o fakcie otwarcia grobu, który jednak mówi o samym Piotrze. Jan odnotowuje znamienny fakt wyprzedzenia Piotra przez „Umiłowanego Ucznia” i wcześniejsze przybycie tego ostatniego do grobu Jezusa. Nie chodzi tu oczywiście o tak banalny szczegół, jak zaznaczenie młodszego wieku drugiego ucznia, ale o specjalną więź miłości łączącej go z Jezusem; jest ona widoczna przy powołaniu, przy uczcie pożegnalnej i pod krzyżem. Jeszcze bardziej komplikuje opowiadanie Janowe fakt, że mimo wcześniejszego przybycia wspomnianego ucznia do grobu wchodzi jako pierwszy Piotr. Nie chodzi tu zapewne o motyw bojaźni, ale o podkreślenie uprzywilejowanej pozycji Piotra. Niemniej Ewangelista nie wahał się zaznaczyć specjalnej roli „Umiłowanego Ucznia”; popartej jego postawą miłości. Niewłaściwe są natomiast wnioski wysnute z tej sceny w sensie rywalizacji obu uczniów czy ogólniej, rywalizacji kościołów judeochrześcijańskich z pogańsko chrześcijańskimi. Jan stwierdził na podstawie pobieżnego spojrzenia do wnętrza grobu jeszcze przed przybyciem Piotra, że płótna pogrzebowe, w które owinięto ciało Jezusa, leżą porzucone w grobie.

Dokładniejszej wizji dokonuje Piotr, który potwierdza to, dostrzegając nadto oddzielnie złożoną chustę (którą przykrywano twarz zmarłego). Tym samym interpretacja Marii Magdaleny co do zabrania ciała okazuje się błędna: przeczy jej porządek panujący w grobowcu i złożenie bielizny pogrzebowej (chusty), nieprawdopodobny przy potajemnym zabraniu ciała. Być może przyświecał tu Ewangeliście cel polemiczny przeciw tendencjom (judaistycznym) zaprzeczającym Zmartwychwstaniu, a wyjaśniającym nieobecność ciała podobnie jak sugeruje Mateusz. Fakt pustego grobu, stwierdzony naocznie, prowadzi umiłowanego ucznia do wiary. Nie doceniają tego w wystarczającym stopniu niektórzy radykalni teologowie współcześni, dyskutujący nad wymową pustego grobu odnośnie do zmartwychwstania Jezusa. Wiara ucznia odnosi się nie do przeświadczenia o prawdziwości relacji Marii Magdaleny, o tym bowiem przekonał się naocznie, ale do faktu Zmartwychwstania. Jan opisał to, co się podówczas działo w jego sercu, a co tak mocno utrwaliło się mu w pamięci. Uwierzył zapewne także i Piotr, bowiem używa określenia nie rozumieli.

Brak zrozumienia Pisma przezwyciężyło stwierdzenie pustego grobu, a właściwie wyrosła na tej podstawie wiara. Nie chodziło o niewystarczające poznanie intelektualne, lecz o coś znacznie większego: o zasadniczą niezdolność ludzką do zgłębienia tajemnic Bożych bez nadprzyrodzonej Jego pomocy. Naoczne stwierdzenie pustego grobu wytworzyło w sercach uczniów podatność na działanie łaski Boga, która oświetliła im świadectwa Starego Testamentu w sensie stwierdzonego faktu Zmartwychwstania. Czwarta Ewangelia nie mówi, o jaki tekst (jakie teksty) chodziło w tym wypadku. Tymczasem uczniowie oddalili się od grobu i wrócili do miejsca swego pobytu, przemienieni wewnętrznie pod wpływem daru nadprzyrodzonej wiary. Analiza pierwszych wierszy wskazuje, że Jan zamierza przedstawić zmartwychwstanie jako fakt realny, stwierdzony przez naocznych świadków, stanowiący punkt wyjścia wiary chrześcijańskiej. W podobnym sensie będzie mówił o chrystofaniach, posiadających wszelkie cechy uchwytnego zmysłami objawienia się Chrystusa uwielbionego. Tylko argumentacja Ewangelisty będzie zmierzała w innym kierunku niż u Synoptyków opisujących w podobny sposób te same wydarzenia. Dla Jana najważniejsze jest to, że Zmartwychwstały Chrystus, Zwycięzca śmierci, pozostaje na zawsze obecny wśród swoich, kierując nowym stworzeniem. Jego Zmartwychwstanie i objawienia się dają początek nowemu okresowi chwały, który trwa i dąży ku ostatecznemu wypełnieniu.

Maria Magdalena powróciła do pustego grobu, najprawdopodobniej z zamiarem odprawienia zwykłych lamentacji nad zmarłym. Wśród płaczu dostrzegła dwóch aniołów w białych szatach, dokładnie tam, gdzie zostało złożone ciało Jezusa. Ukazanie się tradycyjnych wysłanników sfery nieba sugerowało niedwuznacznie, co się stało z ciałem Jezusa: że przeniósł się On do swej chwały. Ale sposób myślenia Marii był jeszcze całkowicie związany ze sprawami ziemskimi i dlatego niepodatny na wymowę spraw nadprzyrodzonych. Świadczy o tym powtórzenie poprzednich słów skierowanych do uczniów o „zabraniu” ciała Jezusa. Charakterystyczna jest dialektyka niezrozumienia przez Marię Magdalenę rzeczywistości Zmartwychwstania, zestawiona z zaszczytnym tytułem „Pan”, określającym godność Jezusa.

Ziemskich skojarzeń i związków myślowych nie przezwycięża pierwsza interwencja samego Jezusa, który zwraca się do niej z tym samym pytaniem, co aniołowie. Maria Magdalena z początku Go nie poznaje, co należy do cech charakterystycznych wielu chrystofanii. Zmartwychwstały Jezus daje się poznać tylko tym, którym wiara otwiera oczy, nie zaś szukającym prawdy w sposób ludzki. Ewangelistom chodzi więc o podkreślenie myśli teologicznej, nie zaś o spekulacje co do ewentualnej percepcji przez uczniów objawienia się Jezusa w uwielbionym ciele. Z natury rzeczy pojawienie się Jezusa jako pełnego chwały Chrystusa musi podkreślać zasadniczą różnicę między Jego ziemskim bytowaniem a przebywaniem u Ojca. Ludzkie usposobienie Marii Magdaleny nie wykluczało wiary nadprzyrodzonej, ale stanowiło przeszkodę w jej dalszym rozwoju. Przypuszczenie, że rozmawia z ogrodnikiem, jest równie naturalne, jak i naiwne. Jezus przełamuje je jednym słowem: wymówieniem jej imienia, podobnie jak jednym słowem odpowiada Maria Magdalena: słowem wskazującym na pełną wiarę i miłość. Tytuł Rabbuni, używany przez nią i uczniów często w czasie ziemskiej wędrówki Jezusa, stanowi transliterację aramejsko-palestyńskiego określenia; Ewangelista przekłada je dla czytelników greckich

Ludzki sposób myślenia Marii Magdaleny polegał przede wszystkim na przypuszczeniu, iż Jezus nie żyje; chodziło jej jedynie o odnalezienie Jego ciała, by uczcić Go po raz ostatni. Słowa wypowiedziane przekonały ją jednak o tym, że Jezus zmartwychwstał, ale nie zdołały wprowadzić ją w dalsze konsekwencje tego faktu. Na razie istotne dla niej jest to, że ukochany jej Mistrz jest znów, jak dawniej, wśród swoich. Jan nie podaje innej reakcji Marii Magdaleny poza wymówieniem zaszczytnego tytułu Jezusa; Mateusz mówi o hołdzie, jako spontanicznym wyrazie czci. Zakłada go najprawdopodobniej milcząco także czwarta Ewangelia, w której pierwsze słowa Jezusa brzmią w dawnym przekładzie: „Nie dotykaj Mnie” a dokładniej ma być: Nie zatrzymuj Mnie. Dawny przekład prowadził do błędnej interpretacji dawniejszych autorów, dopatrujących się w nich zastrzeżeń Jezusa co do perspektywy sprofanowania Jego uwielbionego ciała przez dotknięcie człowieka. Taka sugestia jest już choćby dlatego nieuzasadniona, że w analogicznych okolicznościach zmartwychwstały Jezus przyjmuje taki wyraz czci wraz z objęciem nóg. Janowi chodzi o coś zupełnie innego w słowach Mistrza. Zawierają one krytykę postawy Marii Magdaleny, która swoim gestem chciałaby przedłużyć obcowanie z Jezusem ziemskim. Nie rozumie natomiast, że przeniósł się On definitywnie do zupełnie innej sfery, Bożej, wobec czego nie może pozostawać ze swoimi, jak dawniej. Odtąd Jezus będzie z nimi przebywał stale na sposób niewidzialny, ale jakże skuteczny. Stwierdzając: jeszcze nie wstąpiłem do Ojca, Jezus obwieszcza Marii Magdalenie (ciągle obawiającej się nowej rozłąki z Mistrzem), w sposób jej dostępny i dla niej uchwytny, o swym uwielbieniu. Na sposób ludzki przedstawia swoją chwałę, do której wszedł definitywnie. W tej formie ma też Maria Magdalena przekazać uczniom posłannictwo paschalne. Przedstawiając się jako zdążający do Ojca, Jezus wzywa uczniów, by dążyli tą samą drogą – ku chwale. Ale nie tylko taki sens ma Jego wypowiedź. Słowa te wskazują nadto, iż chrześcijanie stali się przez uwielbienie Jezusa prawdziwymi dziećmi Bożymi, a Bóg – za sprawą Jezusa – ich prawdziwym Ojcem. Powstał nowy lud Boży, związany Nowym Przymierzem. Toteż „widzenie” Jezusa ma już znacznie pełniejszy, nadprzyrodzony charakter.

Spotkanie Zmartwychwstałego z Marią Magdaleną pozwala śledzić proces wewnętrznej przemiany, jaka zachodzi w człowieku pod wpływem obcowania z uwielbionym Jezusem; przebywając w sferze ziemskiej widzi on coraz wyraźniej drogę do sfery wieczności. Drogą tą jest Chrystus przebywający w chwale Ojca. Ku tej chwale i wielkiej przemianie prowadziła cała Jego ziemska działalność. Teraz uczniowie Jezusa mają poczynić wielki krok wiary: od ziemskiego Jezusa ku pełnemu chwały Chrystusowi. Próba dalszego utrwalania ziemskiej obecności Jezusa, zatrzymywania Mistrza z Nazaretu za każdą cenę, jest bezprzedmiotowa, – to jest główną treścią spotkania Jezusa Chrystusa z Marią Magdaleną. Nadprzyrodzony proces przemiany postępuje w niej opornie; w Tomaszu natomiast dopełni się w jednej chwili. W każdym razie wymaga on interwencji Bożej w Jezusie Chrystusie. Dla bezpośrednich świadków chrystofanii odbywa się to w sposób widzialny, dla późniejszych w sposób niewidzialny, mocą działania Ducha Świętego-Parakleta.

Apostołowie, którzy przybyli rano do pustego grobu, podzielili się zapewne tą wiadomością ze współuczniami. Dlatego przebywają oni niemal wszyscy razem. Nurtuje wśród nich nadal niepewność, czy nie nastąpią wobec nich represje ze strony przywódców żydowskich, toteż drzwi pomieszczenia są zamknięte. O nastrojach panujących wśród uczniów Ewangelista nie wspomina, ale paralelny opis każe przypuszczać, że dominowała tam trwoga, a radosna nowina o Zmartwychwstaniu nie przeniknęła jeszcze wybranego grona. Wbrew temu Jezus wchodzi do swoich, mimo zamkniętych drzwi: dla uwielbionego ciała Jezusa nie istnieją przeszkody materialne. Pozdrowienie Chrystusa Pokój wam, zwiastujące Jego obecność i wypływające stąd poczucie bezpieczeństwa, zawiera coś z radości wydarzenia paschalnego.

Ukazanie ran zadanych Jezusowi przy ukrzyżowaniu ma udowodnić identyczność Jego z Objawiającym się w chwale, a jednocześnie przezwyciężyć ludzki lęk spowodowany zetknięciem się z nadprzyrodzoną rzeczywistością Bożą. Taki lęk okazują uczniowie na widok Mistrza idącego po jeziorze Genezaret, a także teraz, gdy uwielbiony Jezus ukazał się im po zmartwychwstaniu. Okazane rany spełniają jeszcze inną, bardziej teologiczną rolę: przypominają, iż droga do chwały prowadzi przez krzyż. Chrześcijanin zdążający ku chwale zmartwychwstania musi ten krzyż realizować w swoim życiu.

Radość, jaka ogarnia uczniów, odpowiada dokładnie obietnicy danej im w czasie uczty pożegnalnej. Jest ona również antycypacją radości odczuwanej wspólnie przez żniwiarza i siewcę na widok eschatologicznego żniwa. Do pełni radości nawiązuje późniejszy nakaz misyjny. Jako pracownicy apostolscy będą kontynuować dzieło Jezusa, posłanego przez Ojca: będą rozświetlać mroki świata pogrążonego w grzechu, głosząc nową zbawczą rzeczywistość, potwierdzoną zmartwychwstaniem i wstąpieniem Jezusa do Ojca. W tym dziele Bożym skuteczną pomocą będzie im służył Duch Święty-Paraklet, zapowiedziany przez Jezusa. Tchnienie Jezusa: udziela ono nowemu człowiekowi nowego, nadprzyrodzonego życia, które będzie szerzył w świecie. Zmartwychwstając Jezus okazał swoją moc jako Syn Człowieczy i Syn Boży. W Jego władzy sądzenia, decydowania o eschatologicznym losie człowieka, uczestniczą odtąd Apostołowie i ich następcy. Kościół upatruje w tych słowach ustanowienie sakramentu pojednania, umożliwiającego odzyskanie żywej łączności z Jezusem tym, którzy przez grzech oddalili się od Niego. Tylko tym, którzy by wzgardzili ofiarowanym przez Boga w Chrystusie nowym życiem, „zatrzymają” oni grzechy. Tym samym stwierdzą, że owi grzesznicy nie należą do owczarni Ojca, do sfery życia, w której przebywa Jezus. Skoro odrzucają źródło życia, ich los eschatologiczny staje się nieodwracalny. W imieniu Chrystusa i Jego społeczności uczniowie będą szafarzami życia Bożego w świecie. Paralelny tekst zwany powszechnie „nakazem misyjnym” podkreśla wyraźniej udział Apostołów w powszechnej władzy Jezusa w sensie udzielania chrztu św., co Jan przedstawił już poprzednio, we wcześniejszych dialogach i mowach Jezusa. Natomiast tradycja odpowiada czwartej Ewangelii. Różnice w ujęciu nakazu misyjnego przez Ewangelistów polegają na różnym układzie materiału (np. Mateusz mówił już o władzy „kluczy” w obietnicy prymatu), ale wszystkie Ewangelie nawiązują bez wątpienia do słów samego Jezusa.

Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia inna trudność związana z udzieleniem daru Ducha, którego uroczystość zesłania całe wczesne chrześcijaństwo obchodziło w pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu w dzień Zielonych Świąt. Czy chodzi więc o antycypację tego Daru w czwartej Ewangelii? Nie można tu powołać się na wyprzedzenie tego wydarzenia u Jana w porównaniu z Łukaszem, który w drugiej swej księdze mógł opisać to w całej rozciągłości. Także bowiem Mateusz mówi o udzielaniu chrztu świętego. W imię trzech Osób Trójcy Świętej, a więc i Ducha Świętego. Jezus w mowach pożegnalnych zapowiada działalność Ducha Świętego po swoim odejściu do Ojca, nie określając nigdzie dokładniej, kiedy to nastąpi. Duch Święty nie jest rzeczywistością statyczną, lecz wyraża całą dynamikę nadprzyrodzonego życia chrześcijańskiego. Obejmuje On inicjatywę kierowania Kościołem z chwilą uwielbienia Jezusa. Tę działalność przedstawia czwarta Ewangelia i Dzieje Apostolskie w różnych aspektach. Janowi chodzi o wypełnienie się obietnicy Jezusa, natomiast przedstawia specjalnie uroczyste i zewnętrznie stwierdzalne zstąpienie Ducha Świętego, jako gwarancję owocnej działalności nowej społeczności Bożej wśród wrogiego świata. Tak jak przed Zesłaniem Ducha Świętego, o którym mówią Dzieje Apostolskie., Paraklet działa i po tym dniu, kierując Kościół Chrystusowy ku Ojcu wśród zmiennych losów świata. Interwencja Ducha Świętego w sprawowaniu władzy sądzenia świata, pojednania i rozdzielania dokonywanego przez Apostołów, nie nastręcza żadnych trudności rzeczowych ani teologicznych. O wykonywaniu tej władzy przez nich przed Zielonymi Świętami nie mówią ani Jan, ani Dzieje Apostolskie. Niemniej Piotr przy wyborze Macieja na miejsce powołuje się na świadectwo Ducha Świętego przed Zielonymi Świętami.

Wszyscy Ewangeliści podkreślają zgodnie pewne wahania, jakie nurtowały uczniów i zwolenników Jezusa po usłyszeniu pierwszych relacji niewiast o zmartwychwstaniu. Tylko jednak Jan przytacza wątpliwości Tomasza, który już kilkakrotnie poprzednio występował jako typ realisty życiowego. Dla niego rzeczywistością nie podlegającą dyskusji była śmierć Jezusa i Jego pogrzeb; natomiast o zmartwychwstaniu pragnął się przekonać nie pośrednio, ale naocznie. Co prawda również inni Apostołowie musieli przezwyciężyć różnego stopnia wątpliwości; Piotr i umiłowany uczeń pobiegli przekonać się naocznie o prawdziwości relacji Marii Magdaleny o pustym grobie. Umiłowany Uczeń ujrzał i uwierzył; o innych rozterkach wspominają Synoptycy w różnych miejscach. Nie należy więc przesadzać w przedstawianiu Tomasza jako rzecznika wątpliwości w wierze i sceptyka. Epizod ma za zadanie podkreślić, jak trudno przenikała – nawet w łonie tych wybranych – świadomość Zmartwychwstania Jezusa. Nadto chodzi o wprowadzenie myśli, jakże bardzo aktualnej, o wierze tych, którzy nie widzieli. Na specjalną uwagę zasługuje wyznanie Tomasza. Jego słowa wyrażają chęć dotykalnego przekonania się o prawdziwości Zmartwychwstania. Tymczasem w zetknięciu z Jezusem uwielbionym następuje coś więcej: pełne wyznanie godności boskiej Jezusa Chrystusa. Specyficzny tytuł Pan (zarezerwowany w tradycji judaistycznej Bogu – Kyrios, u chrześcijan Jezusowi Chrystusowi) uzupełnia formalne stwierdzenie bóstwa Zmartwychwstałego. Tomasz odbył w jednej chwili bardzo daleką drogę: ze sfery ludzkiej wzniósł się do sfery Bożej. Także tu widoczny jest dynamizm zmartwychwstania, które udziela się uczniom jako nadprzyrodzona przemiana. Nastąpiła ona m.in. również w Szawle, prześladowcy Kościoła, zdążającym do Damaszku. Tę samą moc będzie miało żywe Słowo, zwiastujące całemu światu radość zmartwychwstania i nowego życia. Przyjęte w wierze, zaświadczone i potwierdzone przez Ducha-Pocieszyciela, będzie przekształcało nowego człowieka na miarę, stopień i sposób ustalone w niezgłębionych planach Bożych. Wyrażenie błogosławieni ukazuje cel tej drogi: życie wieczne.

Mk 16, 1-8 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Pusty grób

Tekst

Mk 16,01 Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa.

Mk 16,02 Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło.

Mk 16,03 A mówiły między sobą: ”Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?”

Mk 16,04 Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był juz odsunięty, a był bardzo duży.

Mk 16,05 Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły.

Mk 16,06 Lecz on rzekł do nich: ”Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli.

Mk 16,07 Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”.

Mk 16,08 One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały.

Komentarze

Ale następnego dnia rano u grobu Jezusa pojawiają się, niosąc wonne balsamy, znów wszystkie trzy niewiasty. Jest to jednak relacja tylko autora drugiej Ewangelii. Mateusz nadal nie wspomina o trzeciej niewieście, tj. o Salome. Nie mówi też, że niewiasty przyszły, by namaścić ciało Jezusa; przyszły po to tylko, by obejrzeć grób. Nikt nie był świadkiem faktu samego Zmartwychwstania Jezusa. Nic tedy dziwnego, że Ewangeliści nie opisują tej sceny. Mówią o tym, co widzieli na własne oczy: o pustym grobie Jezusa i o pojawieniu się Jezusa w kilka dni po złożeniu Go do grobu. Tych dwu faktów, tzn. faktu pustego grobu i faktu chrystofanii, nie można wytłumaczyć inaczej, jak tylko przyjmując, że Chrystus rzeczywiście Zmartwychwstał.

Każdy szabat, a ten, o którym mówi Ewangelista, w szczególności, był dniem całkowitego odpoczynku. Ze względu na ów święty odpoczynek ani Apostołowie, ani pobożne niewiasty nie mogli się udać do grobu Jezusa. Trzeba było czekać, aż „upłynie szabat”. Ze wzmianki o namaszczeniu Jezusa jako celu wyprawy trzech niewiast wynika tu pewna trudność. Jak można było myśleć o namaszczeniu ciała Jezusa, które od dwóch dni znajdowało się już w grobie? Wszystko zależy od tego, czy i jakiemu namaszczeniu poddano ciało Jezusa w chwili złożenia do grobu. Jeżeli się przyjmie; że było to tylko naprędce dokonane, prowizoryczne namaszczenie Jezusa, wtedy zamiary trzech niewiast są całkowicie zrozumiałe. Jeżeli zaś wszystkie czynności pogrzebowe były dokonane w sposób właściwy, co jest bardzo prawdopodobne, ponieważ dwaj mężowie, Józef i Nikodem, wzięli na siebie wszystkie sprawy związane z pogrzebem Jezusa – wówczas należałoby przypuszczać, że niewiasty udały się do grobu po to, aby na swój sposób uczestniczyć również w pogrzebie Jezusa.

Odsunięcie kamienia tarasującego wejście do grobu było czynnością niezbyt prostą nawet dla mężczyzn, zaopatrzonych w specjalne narzędzia. Łatwo to stwierdzić oglądając jeszcze dziś grobowiec Heroda w Jerozolimie. Może dlatego właśnie już wczesnym rankiem trzy niewiasty udały się do grobu. Kamień zamykający wejście do grobowca i mający zazwyczaj kształt kolisty, był właściwie odtaczany, a nie odsuwany. Marek notuje, iż kamień był bardzo duży. Marek nie mówi co prawda, że młodzieniec był aniołem, ale sposób, w jaki go przedstawia, wskazuje dość niedwuznacznie na obecność anioła. Jemu to przypisały niewiasty trud odtarasowania wejścia do grobowca. Ich przerażenie jest w pełni zrozumiałe: brak ciała Jezusa, otwarty grobowiec, wewnątrz nie znana postać – jednym słowem wszystko inaczej niż się tego spodziewały.

Takie określenie Jezusa przez anioła ma na celu zaakcentowanie myśli, że Zmartwychwstały nie jest kim innym, tylko właśnie Jezusem z Nazaretu, Ukrzyżowanym. Niewiasty nie będą więc miały żadnych wątpliwości, że były tam, gdzie złożono udręczone ciało Jezusa. Na własne oczy widziały pusty grób Zbawiciela. Rozbieżność między trzema synoptykami dotycząca całej perykopy uwidacznia się w przedstawieniu reakcji niewiast na wydane im przez anioła polecenie, aby opowiedziały Apostołom o swoim widzeniu Pana. Gdy u Mateusza czytamy … z bojaźnią i wielką radością …  pobiegły oznajmić to Jego uczniom, a Łukasz powie wręcz: … wróciwszy zaś od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym, to Marek tak oto opisze zachowanie się niewiast: One wyszły i uciekły sprzed grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie powiedziały, bo się bały. Mamy zatem prawo zapytać: Jak więc ostatecznie było? Usłuchały owe niewiasty nakazu Jezusa, czy nie? Opowiedziały o swej wizycie Apostołom, czy powodowane bojaźnią rzeczywiście nie rzekły słowa? Przypuszcza się na ogół, że Marek opisał reakcję niewiast na zjawienie się młodzieńca odzianego w białe szaty, dwaj zaś pozostali synoptycy mówią o tym, jak zachowały się niewiasty, kiedy już może, ochłonęły trochę z przerażenia. Tak więc z początku nie mówiły nic, z czasem jednak wypełniły polecenie Jezusa i opowiedziały wszystko Apostołom.

Łk 24, 1-15 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Łukasza

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Pusty grób, Piotr u grobu

Tekst

Łk 24,01 W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności.

Łk 24,02 Kamień od grobu zastały odsunięty.

Łk 24,03 A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa.

Łk 24,04 Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach.

Łk 24,05 Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: ”Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?

Łk 24,06 Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei:

Łk 24,07 ”Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie””.

Łk 24,08 Wtedy przypomniały sobie Jego słowa

Łk 24,09 i wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym.

Łk 24,10 A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to Apostołom.

Łk 24,11 Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary.

Łk 24,12 Jednakże Piotr wybrał się i pobiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało.

Łk 24,13 Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy.

Łk 24,14 Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło.

Łk 24,15 Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi.

Komentarze

Wszyscy trzej synoptycy opisują wydarzenia, które miały miejsce rano w pierwszy dzień tygodnia: skoro świt niewiasty poszły do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Łukasz nie mówi jednak na razie, ile było niewiast, nie wymienia ich imion – uczyni to dopiero pod koniec opowiadania  i nie notuje ich troski o to, kto odwali kamień tarasujący wejście do grobu. Podobnie jak pozostali dwaj synoptycy mówi o tym, że kamień był odwalony, ale nie wyjaśnia za przykładem Mateusza, że kamień znalazł się poza grobem z powodu trzęsienia ziemi. Nieco inaczej niż pozostali dwaj synoptycy przedstawia Łukasz poszczególne fakty od momentu wejścia trzech niewiast do grobu. Tak więc przede wszystkim stwierdziły one brak ciała Jezusa, następnie zobaczyły dwóch mężczyzn w lśniących szatach i na widok niezwykłych nieznajomych ogarnęło ich przerażenie. Dialog rozpoczęli właśnie owi tajemniczy mężczyźni i oni to oznajmili, że nie ma Jezusa wśród umarłych, że zmartwychwstał zgodnie z zapowiedzią mówiącą, że Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników, że będzie ukrzyżowany i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Były to słowa sumujące zapowiedzi męki, co też niewiasty, gdy nieco ochłonęły, zdołały sobie przypomnieć.

Wszystko, co przeżyły przy pustym grobie niewiasty, po powrocie do domu opowiedziały Apostołom. Ale oni nie dali wiary świadectwu kobiet. Lecz swoim opowiadaniem osiągnęły przynajmniej tyle, że zaniepokoiły Apostołów. Słuszność relacji niewiast pierwszy postanowił zbadać Piotr. Udał się do grobu Jezusa i stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że wewnątrz znajdowały się tylko płótna, w które owinięte było ciało Jezusa, natomiast samego ciała już nie było, co wprawiło Piotra w nie lada zdziwienie. Do tych ostatnich należeli właśnie dwaj uczniowie z Emaus. Byli pod wrażeniem tego, co się stało w Jerozolimie przed kilku dniami. Wzmianka o rozprawianiu pozwala domyśleć się, że dwaj uczniowie podczas rozmowy nie byli jednego zdania. Przedmiotem dysputy była chyba przede wszystkim sprawa zniknięcia z grobu Jezusa ukrzyżowanego. Powodu do smutku dostarczały zapewne zawiedzione nadzieje w związku z działalnością i śmiercią Jezusa. Smutek – być może ukrywany cokolwiek – ujawnił się, gdy jakiś napotkany człowiek, mimo iż zdawał się iść z Jerozolimy, nic rzekomo nie wiedział o Jezusie.

1 Kor 15, 1-23 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

Wokół prawdy o Zmartwychwstaniu, Zmartwychwstanie Chrystusa faktem poświadczonym, Zmartwychwstanie wszystkich wiernych na wzór Chrystusa

Tekst

1 Kor 15,01 Przypominam, bracia, Ewangelie, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie.

1 Kor 15,02 Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem… Chyba żebyście uwierzyli na próżno.

1 Kor 15,03 Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy,

1 Kor 15,04 że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem:

1 Kor 15,05 i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu,

1 Kor 15,06 później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli.

1 Kor 15,07 Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom.

1 Kor 15,08 W końcu, juz po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.

1 Kor 15,09 Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży.

1 Kor 15,10 Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.

1 Kor 15,11 Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

1 Kor 15,12 Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania?

1 Kor 15,13 Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał.

1 Kor 15,14 A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.

1 Kor 15,15 Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa.

1 Kor 15,16 Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał.

1 Kor 15,17 A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach.

1 Kor 15,18 Tak wiec i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie.

1 Kor 15,19 Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.

1 Kor 15,20 Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.

1 Kor 15,21 Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka tez [dokona się] zmartwychwstanie.

1 Kor 15,22 I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni,

1 Kor 15,23 lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia.

Komentarze

Nauka o Chrystusowym krzyżu – to pierwszy z tematów poruszonych przez Pawła w 1 Kor. W czternastu kolejnych rozdziałach zostały omówione różne problemy społeczne, moralne i liturgiczne. Na zakończenie zaś znów wraca Apostoł do osoby Chrystusa wykładając prawdę teologiczną o Jego zmartwychwstaniu. Rzecz wymagała szczególnego podkreślenia właśnie gdy chodziło o Koryntian, którzy wątpili w możliwość przyszłego zmartwychwstania wszystkich ludzi, podważając tym samym prawdę o historycznym zmartwychwstaniu Chrystusa. Mówiąc o zmartwychwstaniu Paweł odwołuje się co chwila do nauczania innych Apostołów. Przede wszystkim nawiązuje do tego, co Koryntianie uznali już kiedyś za prawdę. Apeluje więc do ich rozsądku, do konieczności wysnucia praktycznych wniosków z tego, co się raz przyjęło za prawdę. A Koryntianie rzeczywiście nie tylko słyszeli, gdy mówiono o zmartwychwstaniu Chrystusa, lecz także uznali tę naukę za prawdziwą. Są nadal chrześcijanami, należą do Kościoła, lecz wydaje się, że dokonali niejakiej selekcji prawd kiedyś im głoszonych.

O tym, że nauka o krzyżu posiada moc zbawiania człowieka, mówił Paweł na początku swego listu. Nauka ta, jeśli ma wydać owoc pożądany, nie może być tylko teorią. Musi być wprowadzona w codzienne życie. Musi być zachowywana w życiu, tak jak to nakazywał nie tylko Paweł, lecz i Chrystus. W przeciwnym razie wszystkie przekonania religijne – jeżeli można je w ogóle nazwać przekonaniami – zawisną w próżni, wierze Koryntian zabraknie wszelkich podstaw.

Streszczając zwięźle swoje poprzednie nauczanie Paweł nie tylko odwołuje się do tradycji apostolskiej, lecz także wskazuje na starotestamentowe źródło tej tradycji. Zarówno śmierć, jak i zmartwychwstanie Chrystusa były przepowiedziane przez Pismo. Tak więc treść Pawłowego nauczania sprowadza się do trzech następujących prawd: śmierć za nasze grzechy, co Paweł szczególnie mocno i wielokrotnie akcentuje, złożenie do grobu i zmartwychwstanie Chrystusa. O wszystkich tych prawdach mówi św. Paweł, że je przejął lub przyjął, co niekoniecznie oznacza, że Apostoł czyni w ten sposób aluzję do swych osobistych objawień prywatnych, przez które otrzymał naukę tylko właściwą dla niego, nie znaną innym apostołom. Paweł zdaje się nawiązywać do tego, że prawdy o Chrystusie głoszone przez innych apostołów przejął jako następne ogniwo tradycji wczesnochrześcijańskiej i przekazał dalej. Wzmianka o złożeniu Jezusa do grobu będzie mieć szczególne znaczenie dla dalszego toku rozumowania Apostoła. Jeżeli bowiem nie ulega wątpliwości, że Chrystus został złożony do grobu, a po trzech dniach grób – dokładnie strzeżony przez straże wojskowe okazał się pusty, to także prawda o zmartwychwstaniu Jezusa zdaje się być niepodważalna.

Mimo iż polski przysłówek potem zakłada pewną kolejność chronologiczną wyliczonych tu faktów, to jednak Paweł zdaje się nie przestrzegać zbyt skrupulatnie historycznej zgodności wszystkich chrystofanii. Nie usiłuje też – na co wskazują relacje Ewangelistów – szczegółowo wyliczać ukazywań się zmartwychwstałego Chrystusa. I tak np. nie wspomina o objawieniu się Chrystusa niewiastom przybyłym do pustego grobu. Pomija milczeniem ukazanie się Zmartwychwstałego Marii Magdalenie. Jest też niezbyt dokładny, gdy mówi, że Jezus ukazał się Dwunastu. Apostołów było już wtedy w ogóle tylko jedenastu, a nadto w chwili ukazania się Chrystusa nie było Tomasza. Dwunastu zdaje się być określeniem grona Apostołów jako całości. Zresztą dopiero w następnym wierszu mówi Paweł o ukazaniu się Jezusa wszystkim Apostołom. Chrystofania, której świadkami było więcej niż pięciuset braci, w Ewangeliach nie jest w ogóle wzmiankowana.

Jakub został wymieniony wśród świadków chrystofanii najprawdopodobniej dlatego, że cieszył się ogromną powagą w kościele jerozolimskim, o czym zapewne wiedzieli chrześcijanie korynccy. Tylko Piotr i Jakub – potem ze specjalnych przyczyn Paweł – zostali wymienieni jako pojedyncze osoby, które doznały zaszczytu oglądania zmartwychwstałego Chrystusa. Mówiąc o ukazaniu się Jezusa wszystkim Apostołom ma Paweł na myśli całe grono Jedenastu z Tomaszem włącznie. Listę chrystofanii rozpoczął Paweł od Piotra, najgodniejszego spośród Apostołów. Na końcu wymienia siebie samego, nazywając się poronionym płodem, co oznacza, iż uznaje swoją niedojrzałość moralną w porównaniu z innymi Apostołami z racji podanych w wierszu następnym.

Paweł już nigdy nie zapomni tego, że był kiedyś prześladowcą Kościoła. Możliwe, że ten właśnie wyrzut sumienia, towarzyszący mu przez resztę jego życia, nazwał wysłannikiem szatana. On to pozbawiał Pawła pewności siebie i sprawiał, że pewnego dnia Apostoł wyznał: do ostateczności i ponad siły byliśmy doświadczani, tak iż zwątpiliśmy, czy uda się nam ujść z życiem. Paweł jest świadom tego, że prześladował Kościół, że dlatego jest „mniejszy” od innych i nawet niegodzien przyrównania do Apostołów, którzy nigdy takimi prześladowcami nie byli. Lecz jest też pewien tego, że od czasu swego nawrócenia w niczym im nie ustępuje. Jednakże nigdy nie ukrywa, że wszystko, czym jest i czego dokonał, to dzieło łaski Bożej. Zasługa Pawła polega jedynie na tym, że nie stawiał oporu łasce, że w miarę swych możliwości z nią współpracował. Kończąc, jeszcze raz przypomina Paweł powiązanie głoszonej przez niego nauki o zmartwychwstaniu z tradycją ogólno kościelną.

W kontekście poprzedzającym stwierdził Paweł stanowczo, że prawda o zmartwychwstaniu Jezusa stanowi część najstarszej tradycji. O prawdzie tej świadczyli już inni Apostołowie, tak samo naucza również Paweł. Obecnie będzie dokładał wszelkich starań, żeby wykazać, iż logicznym następstwem faktu zmartwychwstania Chrystusa jest zmartwychwstanie wiernych. Zmartwychwstanie Chrystusa pociąga za sobą jakby z konieczności zmartwychwstanie wiernych. Rozumowanie to opiera się na suponowanej tu – lecz gdzie indziej dokładnie wyłożonej – zasadzie naszej solidarności z Chrystusem. Jeśli zatem ktoś twierdzi, że nie ma zmartwychwstania wiernych, to konsekwentnie musi też uznać, że nie było zmartwychwstania Chrystusa, co byłoby sprzeczne z wnioskiem, do którego Paweł doprowadził czytelnika przed chwilą. Dalsze dowodzenie Pawła ma charakter negatywnego wyobrażenia sobie skutków ewentualnego niezmartwychwstania Chrystusa: co by było, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał? Po pierwsze, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, daremne, puste, pozbawione treści byłoby nauczanie wszystkich apostołów. Warto przyznać, że jedna z najstarszych koncepcji apostołowania polega na dawaniu świadectwa o Zmartwychwstałym. Więcej nawet – nie mógł być apostołem ten, kto nie mógł dowieść, iż oglądał Chrystusa zmartwychwstałego. Wszystko, czego dokonał Chrystus do chwili swego zmartwychwstania, było jakby zaledwie początkiem Jego dzieła i nie może stanowić przedmiotu nauczania. Nikogo by to nie zbudowało. Byłoby to apostołowanie pozbawione zasadniczej treści. Po drugie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, wiara zwykłych wiernych byłaby po prostu bezprzedmiotowa. Nie byłoby co podawać ludziom do wierzenia, gdyż właśnie przez zmartwychwstanie Chrystusa okazało się, że jest On Synem Bożym. Po trzecie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, fałszywymi świadkami byliby ci, których sam Bóg powołał do świadczenia o Zmartwychwstałym. O kłamliwe świadczenie byliby posądzeni Apostołowie, gdyby przyjąć, że umarli nie zmartwychwstaną. Po czwarte, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to nadal nie dokonało się jeszcze dzieło naszego zbawienia, nadal trwamy w grzechach. Nie na wiele też zda się w tej sytuacji nasza wiara. Mamy tu do czynienia z jednym z najmocniejszych powiązań prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa z całym Jego zbawczym dziełem. Soteryjna funkcja zmartwychwstania jest podkreślona nie mniej dosadnie niż analogiczna rola męki i śmierci Jezusa (por. także Rz 4,25; 8,34). Po piąte, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał i jeśli konsekwentnie my również nie zmartwychwstaniemy, to smutny los spotkał nawet tych, którzy umarli w Chrystusie. Ze śmiercią skończyła się cała ich egzystencja. W ten sposób sprawiedliwi okazali się bardziej godni politowania niż wszyscy pozostali ludzie. Było im bowiem nieraz bardzo ciężko; żyli w trudnościach, każdego dnia umierali tu na ziemi z Chrystusem, aby żyć z Nim kiedyś w niebie. Tymczasem byliby tego życia pozbawieni. Nie zaznali żadnej radości na ziemi i nic lepszego nie czekałoby ich w przyszłości. Każde z tych pięciu następstw ewentualnego niezmartwychwstania wiernych okazuje się niedorzecznością, której możliwości absolutnie nie da się przyjąć. Zostaje więc jedno: umarli rzeczywiście zmartwychwstaną.

Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych co pomarli. Fakt zmartwychwstania Chrystusa służy tu za podstawę do argumentacji mającej wykazać możliwość przyszłego zmartwychwstania wszystkich wiernych, przy czym znów suponuje się w tym dowodzeniu dość często występującą w pismach Pawła zasadę naszej solidarności z Chrystusem. W tym wypadku zasada owa odgrywa rolę szczególnie doniosłą ze względu na pojęcie tzw. pierwocin. Terminem tym określano w Starym Testamencie ofiary składane z pierwszych i najlepszych płodów ziemi, uwydatniając w ten sposób prawo Boga do wszystkiego, co stworzone, jako do swojej własności. Dar składany z niewielkiej cząstki plonów ziemi wyrażał ideę oddania Bogu na własność całego żniwa. Przez cały rok do czasu najbliższych zbiorów Bóg będzie udzielał człowiekowi każdego dnia wszystkiego, co najniezbędniejsze do życia. Skojarzenie to powstało w świadomości Pawła być może dlatego, że pamiątka zmartwychwstania Jezusa zbiegła się z dniem składania w świątyni wspomnianej przed chwilą ofiary pierwocin. Chrystus jest nazwany pierwszym lub pierworodnym spośród umarłych, ponieważ On właśnie zapoczątkował proces zmartwychwstania. Posiadając tę samą co my wszyscy ludzką naturę, zmartwychwstając, Chrystus uleczył lub jeszcze dokładniej mówiąc, zmartwychwskrzesił ciała ludzkie. I tu już poczyna działać zasada naszej solidarności, czyli szczególnych związków z Chrystusem.

Pragnąc przedstawić dokładniej naturę tej zasady, posłuży się Paweł znaną nam już z Listu do Rzymian typologią Chrystus – Adam. Wiemy, że typologia ta występuje tylko u Pawła i tylko trzy razy we wszystkich jego pismach razem wziętych. W obydwu fragmentach 1 Kor typologia Chrystus – Adam służy wykładowi nauki o zmartwychwstaniu. Podobieństwo pomiędzy Adamem a Chrystusem polega na tym, że zarówno w Pierwszym Adamie, jak i w Drugim, jest zamknięta niejako cała ludzkość; Pierwszy i Drugi przewodzi całej ludzkości. Lecz wpływ każdego z nich na stojące za nimi pokolenie ludzi jest zasadniczo różny. Jezus naprawia, ratuje to, co zostało zniszczone, zmarnowane przez Adama. Po stronie Jezusa – same pozytywy, po stronie Adama – wyłącznie negatywy. Na tle tych spostrzeżeń oczywiste już stają się stwierdzenia Pawła: Jeśli śmierć wzięła w swe posiadanie wszystkich ludzi przez pierwszego człowieka, to drugi Człowiek znów przywróci wszystkich do życia. Paweł nie ogranicza się do samej zapowiedzi niewątpliwego zmartwychwstania tych, którzy należą do Chrystusa. Dorzuca również pewne szczegóły co do samego sposobu zmartwychwstania. Otóż przede wszystkim mówi o pewnej kolejności, według której dokonuje się zmartwychwskrzeszenie. Kolejność owa będzie wyznaczona godnością zmartwychwstających. Na pierwszym miejscu jest więc wymieniony Chrystus: Jego zmartwychwstanie stanowi pierwociny wszelkiego zmartwychwstania. On też pociągnie za sobą jakby z konieczności – taka jest bowiem, jak już wiadomo, natura pierwocin – zmartwychwstanie tych, co do Niego należą. Koniec wszystkiego nastąpi wtedy, kiedy Chrystus odniósłszy zwycięstwo nad wszelkim królestwem, nad wszelką zwierzchnością, władzą i mocą, przekaże swoje królestwo Bogu Ojcu.  Teraz oto Syn Człowieczy, dokonawszy swego dzieła, oddaje królestwo znów w ręce Ojca.

Tajemnica Druga – Wniebowstąpienie Zbawiciela

Łk 24, 36-53 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Łukasza

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Jezus ukazuje się Apostołom, Ostatnie pouczenia, Wniebowstąpienie, Zakończenie

Tekst

Łk 24,36 A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: ”Pokój wam!”

Łk 24,37 Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha.

Łk 24,38 Lecz On rzekł do nich: ”Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?

Łk 24,39 Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”.

Łk 24,40 Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

Łk 24,41 Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: ”Macie tu cos do jedzenia?”

Łk 24,42 Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby.

Łk 24,43 Wziął i jadł wobec nich.

Łk 24,44 Potem rzekł do nich: ”To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”.

Łk 24,45 Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma,

Łk 24,46 i rzekł do nich: ”Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie,

Łk 24,47 w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy.

Łk 24,48 Wy jesteście świadkami tego.

Łk 24,49 Oto Ja ześlę na was obietnice mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka”.

Łk 24,50 Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich.

Łk 24,51 A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.

Łk 24,52 Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielka radością wrócili do Jerozolimy,

Łk 24,53 gdzie stale przebywali w świątyni, ”wielbiąc i” błogosławiąc Boga.

Komentarze

Lecz oto jeszcze spotkanie Apostołów nie dobiegło końca, gdy Chrystus zjawił się nagle w sposób, który pozostanie dla wszystkich tajemnicą, i rzekł: Pokój wam. Zebrani zareagowali tak samo, jak niewiasty przy pustym grobie na widok mężczyzn przybranych w białe szaty: przerazili się bardzo. Na bojaźń człowieka przeżywającego epifanię Boga samego albo jakiejś Jego mocy Bóg lub Jego wysłannicy reagują zawsze w ten sam sposób: podnoszą człowieka na duchu. Tak też jest i w tym wypadku. Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Zmieszanie i wątpliwości Apostołów musiały być rzeczywiście bardzo wielkie, skoro nie wystarczył sam głos i widok osoby Jezusa, ale trzeba było nadto, by pokazał rany na rękach i nogach. Tak więc blizny, ślady cierpienia – to najbardziej przekonujące znaki autentyczności Zmartwychwstałego. Ale i to nie wystarczyło. Nie przekonały Apostołów słowa Jezusa, który kazał siebie dotknąć, by mogli stwierdzić naocznie i namacalnie, że On nie jest widmem, bo żaden duch nie ma przecież ciała ani kości, lecz najnormalniejszym człowiekiem.

Z godną podziwu wytrwałością w dalszym ciągu przekonuje Chrystus Apostołów – dopiero potem św. Paweł powie, co byłoby, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał – o rzeczywistości swojego zmartwychwstania. Poprosił o jedzenie i wobec wszystkich spożył kawałek pieczonej ryby. Tym razem Łukasz nie wspomina już o żadnych wątpliwościach lub niedowiarstwie Apostołów. Wątpliwości, niedowierzanie Apostołów z pewnością zasługiwały na pewną naganę. Przecież w całym Starym Testamencie, w Prawie, u Proroków i w Psalmach jest mowa właśnie o tym, co spotkało Syna Człowieczego. Jest tam między innymi napisane, że Mesjasz będzie cierpiał i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Bez głębszego zrozumienia czytali Apostołowie Pismo! Potrzebne było – dokonujące się właśnie teraz specjalne oświecenie umysłu Apostołów, by mogli właściwie zrozumieć Pismo. Dowiadują się też Apostołowie, że właśnie w imię Chrystusa umęczonego i zmartwychwstałego ma być głoszone dzieło nawrócenia narodów oraz Dobra Nowina odpuszczenia im wszystkich grzechów.

Te bardzo szczególne misje rozpoczną się w Jerozolimie i będą je prowadzić w całym ówczesnym świecie właśnie Apostołowie zwani inaczej świadkami zmartwychwstania. Dzieło to rozpoczną dopiero wtedy, kiedy Chrystus ześle na nich obietnicę swego Ojca. Tymczasem mają pozostać w Jerozolimie, oczekując na przyobleczenie w specjalną moc z wysoka. To ostatnie zalecenie stanowi niedwuznaczną aluzję do zesłania Ducha Świętego, mocą którego Apostołowie już w dniu zesłania rozpoczęli wielkie dzieło nawracania narodów. Po dokonaniu zaś pierwszych cudów Apostołowie są w pełni świadomi tego, że korzystają z mocy Ducha Świętego. Sprawy dotyczące przyszłości Apostołów i całej ludzkości stanowiły przedmiot ostatnich pouczeń Jezusa. Potem udał się do Betanii, położonej na wzgórzu, kilka kilometrów od Jerozolimy, i tam pobłogosławiwszy po raz ostatni Apostołów został uniesiony do nieba.

Z ostatnich słów Ewangelii Łukasza wynika, że po wniebowstąpieniu Chrystusa Apostołowie wrócili do Jerozolimy i znaczną część czasu spędzali w świątyni, wielbiąc Boga. Trzecia Ewangelia zaczyna się i kończy w świątyni.

Mt 28, 16-20 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Jezus ukazuje się uczniom, Ostatni rozkaz

Tekst

Mt 28,16 Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił.

Mt 28,17 A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili.

Mt 28,18 Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: ”Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi.

Mt 28,19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Mt 28,20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Komentarze

Dowiadujemy się z kolei, że uczniowie otrzymali od Jezusa formalny nakaz udania się do Galilei, na konkretnie wskazaną przez Mistrza górę. Tam też zgodnie z informacją, jaką niewiasty otrzymały od anioła, a potem od samego Jezusa, spotkali uczniowie Pana. Byli jednak nadal wśród nich tacy, którzy wątpili w rzeczywistość zmartwychwstania Jezusa. A On tymczasem wypowiedział słowa, które będą stanowić wytyczne działalności Kościoła po wszystkie dni jego istnienia. Przemawia Jezus w sposób wyjątkowo uroczysty, stwierdzając, że posiada wszelką władzę w niebie i na ziemi. Nie chodzi tu o władzę posiadaną od wieków, wypływającą z Boskiej godności Jezusa. Chodzi o tę moc, która była Jezusowi dana jakby w nagrodę za Jego mękę i śmierć – chodzi o władzę Tego, który zatryumfował nad śmiercią. Owo więc na samym początku łączy nakaz misyjny z treścią dopiero co wygłoszonej deklaracji o pełni władzy posiadanej przez Chrystusa. Dzieło nauczania, które mają prowadzić Apostołowie, całą swoją powagę czerpie z władzy Chrystusa. Ponieważ zaś jest to – pod względem zakresu – wszelka władza, nic dziwnego, że i Apostołowie mają nauczać wszystkie narody. Warto przy tym pamiętać, że póki żył Jezus w swym fizycznym ciele, obowiązywały Apostołów inne pod tym względem zasady. Pamiętamy przecież, co pisał ten sam Mateusz nieco wcześniej. Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Nauczanie, które miało się stać od tej chwili pierwszym zadaniem Apostołów, zmierzało do tego, aby wszystkie narody nie tylko zapragnęły jedności z Chrystusem poprzez sakrament chrztu świętego, lecz by w nich żyła zawsze chęć słuchania Ewangelii.

Na chwilę uwagi zasługuje również i to, że Chrystus polecił Apostołom, aby poszli i głosili Ewangelię. Miało to być szukanie ludzi podobne do Chrystusowego zaproszenia na gody lub do poszukiwań zaginionej owieczki. Innymi słowy: nie mieli Apostołowie oczekiwać, aż ktoś przyjdzie, aby posłuchać Dobrej Nowiny; mieli iść sami. Nakaz misyjny nakłada na Apostołów dwa wielkie obowiązki: mają nauczać ludzi i udzielać im chrztu. Jedno i drugie ma się dokonywać w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Tak więc wszystkie trzy Osoby Boskie, tj. cała Trójca Święta, są czynne w dziele zbawienia człowieka.

Określone też zostaje raz na zawsze to, czego nauczać będą nie tylko Apostołowie, ale całe przyszłe Magisterium Kościoła. Tak sformułowany przedmiot nauczania Paweł nazwie później depozytem wiary i będzie zaklinał Tymoteusza, aby dokładał wszelkich starań w celu zachowania tego depozytu od wszelkiego skażenia. Nie wiadomo, w jakim nastroju słuchaliby Apostołowie nakazu misyjnego, gdyby nie było w jego zakończeniu zapewnienia: Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Uwolniło to Apostołów od uczucia lęku przed niebezpieczeństwami ze strony ludzi. Zresztą tak właśnie uzasadniał Chrystus często napomnienia dotyczące pozbycia się bojaźni. Były to słowa ważne nie tylko dla tych, którzy mieli nauczać. Jest to zagwarantowanie autentyczności nauczania i pewność, że słyszy się słowa niewątpliwej prawdy. Nad nauczaniem Apostołów czuwa bowiem sam Chrystus. Żeby zaś lepiej uchwycić zakres i moc owej gwarancji, warto ostatnie słowa naszej perykopy powiązać z pierwszymi: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi …  Ja jestem z wami. Oto Kim jest Ten, który będzie czuwał aż do skończenia świata nad losami Ewangelii.

Mk 16, 15-20 – Nowy Testament, ewangelia wg św. Marka

Ostatni rozkaz, Wniebowstąpienie

Tekst

Mk 16,15 I rzekł do nich: ”Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!

Mk 16,16 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.

Mk 16,17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą;

Mk 16,18 węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”.

Mk 16,19 Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.

Mk 16,20 Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Komentarze

Tak więc perykopa ta jest odpowiedzią na pytanie, co będzie z dziełem Jezusa po Jego wniebowstąpieniu. Zwrot „wszelkie stworzenie” oznacza w pierwszym rzędzie człowieka, ale obejmuje też w pewnym sensie wszystko, co stworzone, zatem nawet stworzenia nierozumne. Stworzenie – pisze Paweł – z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Tak więc na wszystkim, co stworzone, widnieje piętno pierwszego grzechu, wszelkie stworzenie również uczestniczy na swój sposób w odkupieniu człowieka.

Słuchający nauczania Apostołów zostali podzieleni na dwie klasy: na wierzących i niewierzących. Nie ma miejsca na stanowisko pośrednie. Przyjęcie chrztu, to pierwsze praktyczne następstwo wiary. Wiara w naukę Jezusa nie jest teorią – jest życiem. Wypędzanie złych duchów w imię Jezusa, przemawianie nowymi językami, branie do rąk wężów, nieszkodliwe picie nawet tego, co trujące – oto wyrazy szczególnej pomocy Bożej dla tych, którzy będą głosić Ewangelie. Z drugiej strony jest to wizja nagrody czekającej tych, którzy uwierzą i przyjmą chrzest

Samo wniebowstąpienie zostało opisane aż nazbyt realistycznie przez Łukasza w Dziejach Apostolskich. W Ewangelii znajduje się jedynie wzmianka o wzięciu Jezusa do nieba i o Jego zasiadaniu po prawicy Bożej. W ten sposób wrócił Jezus niejako do miejsca swego zamieszkania. Nie znaczy to jednak, że przestał się interesować pozostawioną na ziemi ludzkością. Tę samą prawdę o zasiadaniu Jezusa po prawicy Ojca Paweł uzupełnia kilkakrotnie następującym stwierdzeniem: Siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami. Tak więc człowiek odkupiony jest nadal przedmiotem troskliwej miłości Chrystusa. Aczkolwiek na innej płaszczyźnie i w odmiennych wymiarach, Chrystus Pan kontynuuje swoje dzieło. Dwa święta w roku kościelnym winny napełniać chrześcijanina tęsknotą za niebem – są to uroczystości Wniebowstąpienia Chrystusa i Wniebowzięcia Matki Bożej. Tęsknota owa powinna wypływać z pragnienia najintymniejszej jedności z Chrystusem. Przykładów takiej tęsknoty szukać należy nade wszystko w Listach św. Pawła. Najwyższą formę mistyki Pawłowej wyrażają słowa: Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze.

J 17, 1-5 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Modlitwa Arcykapłańska Chrystusa, W obliczu dokonanego dzieła

Tekst

J 17,01 To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: ”Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył

J 17,02 i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś.

J 17,03 A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.

J 17,04 Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania.

J 17,05 A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.

Komentarze

Słowa, to powiedział, są niewątpliwie wiążącym dodatkiem Ewangelisty, który chciał nadać wszystkim częściom mowy pożegnalnej charakter całościowy. Niewątpliwie Jezusowy jest natomiast gest podniesienia oczu ku górze, towarzyszący często modlitwie do Ojca oraz poprzedzający dokonane cuda. Trudno powiedzieć, czy Jezus chciał w ten (powszechny u chrześcijan) sposób również podkreślić, dokąd prowadzi Go godzina. Jakkolwiek w całej czwartej Ewangelii Bóg jest określany często jako Ojciec, modlitwa arcykapłańska podejmuje ten tytuł ze specjalnym naciskiem. Tytuł ten, tak drogi chrześcijanom, inne pisma przekazują w oryginalnej, wymawianej zapewne przez Jezusa formie aramejskiej „Abba”. Jakkolwiek czwarta Ewangelia przekazuje greckim czytelnikom zwykłe brzmienie wezwania „Ojcze”, wyraża ono tę samą dziecięcą ufność i bezpośrednie obcowanie, co w scenie z Ogrodu Oliwnego. Motyw chwały związany jest nieodłącznie z „godziną” Jezusa; w miarę jej realizacji wzrasta Jego dążenie do uzewnętrznienia tej chwały. Godzinę tę naznaczył Ojciec jako godzinę wspólnej chwały: swojej i Syna. Cała działalność publiczna Jezusa mieści się między słowami: jeszcze nie nadeszła godzina moja i nadeszła godzina (i trwa!). Działalność ta zdążała do chwały Ojca, która teraz ma się ukazać w całej swej pełni: w śmierci i zmartwychwstaniu, słowem, w uwielbieniu Jezusa (o chwale Ojca w Synu).

Celem misji zbawczej Jezusa w świecie było objawienie Ojca jako nieodzowny warunek osiągnięcia życia wiecznego. Łączy się z tym bezpośrednia władza; jaką otrzymał: przekazywania życia Bożego i sąd nad tymi, którzy odrzucają to życie i jego Dawcę. Poprzednie mowy związane z kontrowersją z Żydami podkreślały przede wszystkim ten drugi aspekt władzy Jezusa w wyniku odrzucenia Go przez wybrany lud Boży. W chwili kiedy godzina już się rozpoczęła, Jezus daje swoim głębszy wgląd w naturę tego życia, które już posiadają, a którego ukoronowanie oczekuje ich w eschatologicznym dopełnieniu.

Życie wieczne jest więc poznaniem Boga. Oczywiście nie chodzi o poznanie w sensie grecko-rzymskiej filozofii, polegające na widzeniu Boga czysto intelektualnym. Jest to jeden zaledwie z aspektów tego pełnego życia. Chodzi o całą dynamikę afirmacji Boga, obejmującą całe jestestwo człowieka, wyciskającą praktyczne piętno na wszystkich poczynaniach, sprawdzającą się w każdej sytuacji. Już Stary Testament domagał się od Izraela w ramach swego Credo nie tylko odejścia od wszystkich bóstw obcych, ale też pełnego zaangażowania życia w służbie Boga, ustawicznej Jego afirmacji, w zamian za co obiecywał udział w życiu bez granic o poznaniu Boga. Jezus Chrystus wskazał prawdziwą drogę do tego życia, opartego na pełnym poznaniu Boga. Objawił, że nie można poznać i uznać Boga, nie można Mu we właściwy sposób oddawać czci poza Synem. „Kto Mnie zobaczył – zobaczył także i Ojca”- brzmiała odpowiedź na wyrażone przez Filipa pragnienie „poznania” Boga. Żydzi, kierowani przez objawiający się stopniowo zbawczy plan Boży, byli na właściwej drodze ku temu poznaniu, wierzyli w prawdziwego Boga. Zatrzymali się jednak w połowie drogi, bo odrzucając Jezusa utracili pełne objawienie Boga, odcięli sobie ofiarowaną im drogę ku życiu wiecznemu.

Koncepcja życia wiecznego w czwartej Ewangelii jest pełna dynamiki, bardziej eksponowanej niż w Pawłowej wizji Boga twarzą w twarz. Nie jest to „poznanie” definitywnie oznaczone, ale ustawicznie pogłębiające się i wzrastające w chrześcijaninie, w miarę jak owocuje jego „trwanie” w Jezusie. Rozwija się ono od chwili, kiedy przeszedł on ze śmierci do życia wiecznego, jednocząc się przez wiarę z Jezusem aż do chwili ostatecznego zjednoczenia eschatologicznego, kiedy znajdzie się tam, gdzie On jest. Ewangelista często przytacza słowa Jezusa przedstawiające całą Jego działalność ziemską jako jedno dążenie do chwały Bożej poprzez wierne wypełnienie zleconego Mu dzieła. Obejmowało ono wypełnienie proroctw, wszystkie słowa, gesty, trudy, spory, zniewagi – a zwłaszcza śmierć zbawczą. Przede wszystkim zaś przez swoje nauczanie i znaki okazał światu Ojca, jakim jest: pełnego chwały i wszechmocnego.

Po spełnieniu zadania, dla którego „stał się Ciałem”, Jezus wraca do właściwej sobie sfery Bożej, do sfery chwały, w której przebywał zawsze. Wraca do Ojca, który Go umiłował przed założeniem świata i dał wszystko w Jego ręce, wraca, by przygotować miejsce dla swoich.

J 12, 32 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Godzina Syna Człowieczego

Tekst

J 12,32 A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”.

Komentarze

Tajemnica krzyża – punktu kulminacyjnego uwielbienia Jezusa – polega na niewyczerpanym źródle łaski, która pociąga coraz to nowe rzesze wierzących ku Niemu. Wywyższenie Jezusa na krzyżu prowadzi do pełnej chwały Ojca i jednocześnie chwały Chrystusa. Właśnie ona czyni Jezusa władcą wszechświata i uniwersalnym dawcą życia. Zgodnie z tendencją Janową określenie wywyższony użyte jest w podwójnym znaczeniu: podniesienia na krzyżu i uwielbienia ponad wszystko to, co ziemskie. Dla chrześcijanina posiada ono specjalną wymowę: droga jego ku chwale życia wiecznego prowadzi przez krzyż na wzór Jezusa.

J 3, 13 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Życiodajna woda, Nikodem

Tekst

J 3,13 I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego.

Komentarze

Sprawy „niebieskie” mogą być znane jedynie komuś, kto wstąpił do nieba, czyli nikomu poza Synem Człowieczym, Jednorodzonym Synem (Bogiem), który jest w łonie Ojca i który wstępując do nieba, powrócił do Niego. Samo wniebowstąpienie należy do spraw niebieskich, bowiem inauguruje okres eschatologiczny. Żaden człowiek, nie wyłączając wielkich pośredników Starego Przymierza, Mojżesza i proroków, nie miał nigdy dostępu do sfery niebieskiej; nie ma go też nikt z ludzi poza Chrystusem i bez Chrystusa. Dla Ewangelisty, piszącego po wielu latach, wniebowstąpienie Jezusa stanowi już fakt dokonany. Tytuł „Syna Człowieczego” występował już wcześniej i to także w kontekście „wstępowania” i „zstępowania” (aniołów), niewątpliwie apokaliptycznym. Według Jana społeczność chrześcijańska wraz z Jezusem wkracza w okres eschatologiczny, u Synoptyków jeszcze przyszły, w czwartej Ewangelii już obecny.

Dz 1, 1-11 – Nowy Testament, Dzieje Apostolskie

Prolog, Dzień Wniebowstąpienia

Tekst

Dz 1,01 Pierwsza Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku

Dz 1,02 aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba.

Dz 1,03 Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał sie im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.

Dz 1,04 A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: ”Słyszeliście o niej ode Mnie – [mówił] –

Dz 1,05 Jan chrzcił woda, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.

Dz 1,06 Zapytywali Go zebrani: ”Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?”

Dz 1,07 Odpowiedział im: ”Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą,

Dz 1,08 ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.

Dz 1,09 Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu.

Dz 1,10 Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach.

Dz 1,11 I rzekli: ”Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”.

Komentarze

Pierwsza księga, o której autor Dziejów Apostolskich tu wspomina, to Ewangelia Łukasza. Jej treść stanowi to wszystko, czego Jezus nauczał i co czynił od początku swej działalności aż do swego wniebowstąpienia. Owo „wszystko” jest – jak dziś powszechnie wiadomo – swoistą przesadą literacką. Żaden bowiem z Ewangelistów nie zamierzał pisać wyczerpującej biografii Jezusa, a św. Jan wręcz wyznał: I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Teofil, któremu Łukasz dedykuje księgę Dziejów Apostolskich, to nie symbol gorliwej, pobożnej duszy, to – według ogólnego dziś mniemania – historyczna, aczkolwiek nie znana nam bliżej postać. Jednym z pierwszych obowiązków każdego Apostoła było dawanie świadectwa o zmartwychwstaniu. Nic tedy dziwnego, że i Łukasz z naciskiem podkreśla tę prawdę. Umocnienie wiary Apostołów w zmartwychwstanie było też jednym z dwu przedstawionych tu przez Łukasza celów wszystkich chrystofanii: Chrystus ukazywał się po to, żeby dać dowód, że żyje i żeby pouczyć ludzi o królestwie Bożym. Przed swym odejściem do Ojca Jezus chciał raz jeszcze ponowić, być może Ucztę Eucharystyczną. Obietnica: Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. A zaraz potem dodaje Zbawiciel: Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka. Obietnica Ojca wylania na ludzi Ducha Świętego była zapowiadana wielokrotnie zarówno przez proroków Starego Testamentu; jak i przez Jezusa. W tym wypadku mające już wkrótce nastąpić obdarzenie Apostołów Duchem Świętym jest zjawiskiem paralelnie przeciwstawnym w stosunku do chrztu, którego udzielał Jan, poprzednik Mesjasza. Podobieństwo polega na tym, że tak jak ongiś ludzie chrzczeni przez Jana byli zanurzani w wodzie, tak teraz Apostołowie będą niejako skąpani w dobrodziejstwach Ducha Świętego. Jednakże w przypadku Apostołów aluzja ta oczywiście nie dotyczy chrztu w Duchu Świętym, lecz mającego wkrótce nastąpić zesłania Ducha Świętego.

Zapowiedź zesłania Ducha Świętego rozbudziła w Apostołach nadzieje mesjańskie, lecz o charakterze zdecydowanie nacjonalistycznym. I jeszcze jeden raz skoryguje Chrystus błędne przekonanie swoich uczniów. Poprawka wniesiona przez Jezusa do owych mesjańskich pojęć ma na celu przede wszystkim wyprowadzenie uczniów z ciasnych granic szowinizmu żydowskiego. Ich dopytywanie się o czas i godzinę początku nowej świetności Izraela byłoby wkraczaniem w kompetencje samego Ojca Niebieskiego. Uczniowie Pańscy nie powinni się troszczyć o to, kiedy będzie odbudowane ziemskie królestwo Izraela, lecz o skuteczne dawanie świadectwa o Jezusie. Korzystając z pomocy Ducha Świętego będą Apostołowie swoim świadectwem budować na ziemi królestwo, lecz zgoła inne niż doczesna potęga Izraela. Będzie to znane nam już z nauczania Jezusa królestwo sprawiedliwości, miłości, pokoju i prawdy. O takim królestwie można powiedzieć bez przesady, że sięgnie aż po krańce ziemi.

Obłok, zabierający Jezusa sprzed oczu Apostołów, to widzialny znak obecności Boga, do którego wrócił chwalebny Chrystus. Majestat wniebowstąpienia najzupełniej odpowiada roli Chrystusa odnoszącego tryumf nad szatanem i śmiercią. Nie wszyscy uczniowie byli świadkami konania poniżonego Jezusa, wszystkim jednak dane było oglądać wniebowstąpienie. Wyrażenie w ich obecności ma tu swoją wymowę: podkreśla majestatyczny powrót Zbawiciela do Ojca. Ze swoistej ekstazy, w jaką zostali porwani Apostołowie wizją w niebo wstępującego Pana, wyprowadzają ich dwaj aniołowie, pojawiający się nagle w postaci dwu mężów odzianych w białe szaty. Słowa aniołów, obok niewątpliwego szacunku dla Apostołów, nazwanych uroczyście „mężami z Galilei”, zawierają jeśli nie lekką naganę, to przynajmniej pouczenie, które można by streścić w następujący sposób: przestańcie już wpatrywać się nadaremnie w niebo. Tego rodzaju kontemplacja nie na wiele się już może przydać. Nie ma też żadnego powodu do rozpaczy: Jezus, zgodnie ze swą zapowiedzią, pojawi się kiedyś znów, tak samo tryumfalnie, na ziemi.

Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że we wszystkich prawie opisach pojawień się Zmartwychwstałego prawda o Jego wniebowstąpieniu jest albo wyraźnie stwierdzona, albo też daje się bez trudności wydedukować. Można więc twierdzić bez przesady, że w całym dziele zbawienia wniebowstąpienie odgrywa nie mniejszą rolę niż zmartwychwstanie. Ci, którzy mieli świadczyć o zmartwychwstaniu Jezusa, winni byli pozostawać ze Zbawicielem aż do momentu Jego wniebowstąpienia.

Tajemnica Trzecia – Zesłanie Ducha Świętego

J 20, 19-23 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Po Zmartwychwstaniu, Zmartwychwstały ukazuje się Apostołom

Tekst

J 20,19 Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: ”Pokój wam!”

J 20,20 A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana.

J 20,21 A Jezus znowu rzekł do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”.

J 20,22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ”Weźmijcie Ducha Świętego!

J 20,23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

Komentarze

Apostołowie, którzy przybyli rano do pustego grobu, podzielili się zapewne tą wiadomością ze współuczniami. Dlatego przebywają oni niemal wszyscy razem. Nurtuje wśród nich nadal niepewność, czy nie nastąpią wobec nich represje ze strony przywódców żydowskich, toteż drzwi pomieszczenia są zamknięte. O nastrojach panujących wśród uczniów Ewangelista nie wspomina, ale paralelny opis każe przypuszczać, że dominowała tam trwoga, a radosna nowina o zmartwychwstaniu nie przeniknęła jeszcze wybranego grona. Wbrew temu Jezus wchodzi do swoich, mimo zamkniętych drzwi: dla uwielbionego ciała Jezusa nie istnieją przeszkody materialne. Pozdrowienie Chrystusa Pokój wam, zwiastujące Jego obecność i wypływające stąd poczucie bezpieczeństwa, zawiera coś z radości wydarzenia paschalnego

Ukazanie ran zadanych Jezusowi przy ukrzyżowaniu ma udowodnić identyczność Jego z Objawiającym się w chwale, a jednocześnie przezwyciężyć ludzki lęk spowodowany zetknięciem się z nadprzyrodzoną rzeczywistością Bożą. Taki lęk okazują uczniowie na widok Mistrza idącego po jeziorze Genezaret, a także teraz, gdy uwielbiony Jezus ukazał się im po zmartwychwstaniu. Okazane rany spełniają jeszcze inną, bardziej teologiczną rolę: przypominają, iż droga do chwały prowadzi przez krzyż. Chrześcijanin zdążający ku chwale zmartwychwstania musi ten krzyż realizować w swoim życiu.

Radość, jaka ogarnia uczniów, odpowiada dokładnie obietnicy danej im w czasie uczty pożegnalnej. Jest ona również antycypacją radości odczuwanej wspólnie przez żniwiarza i siewcę na widok eschatologicznego żniwa. Do pełni radości nawiązuje późniejszy nakaz misyjny. Jako pracownicy apostolscy będą kontynuować dzieło Jezusa, posłanego przez Ojca: będą rozświetlać mroki świata pogrążonego w grzechu, głosząc nową zbawczą rzeczywistość, potwierdzoną zmartwychwstaniem i wstąpieniem Jezusa do Ojca. W tym dziele Bożym skuteczną pomocą będzie im służył Duch Święty – Paraklet, zapowiedziany przez Jezusa.

Tchnienie Jezusa udziela nowemu człowiekowi nowego, nadprzyrodzonego życia, które będzie szerzył w świecie. Zmartwychwstając Jezus okazał swoją moc jako Syn Człowieczy i Syn Boży. W Jego władzy sądzenia, decydowania o eschatologicznym losie człowieka, uczestniczą odtąd Apostołowie i ich następcy. Kościół upatruje w słowach ustanowienie sakramentu pojednania, umożliwiającego odzyskanie żywej łączności z Jezusem tym, którzy przez grzech oddalili się od Niego. Tylko tym, którzy by wzgardzili ofiarowanym przez Boga w Chrystusie nowym życiem, „zatrzymają” oni grzechy. Tym samym stwierdzą, że owi grzesznicy nie należą do owczarni Ojca, do sfery życia, w której przebywa Jezus. Skoro odrzucają źródło życia, ich los eschatologiczny staje się nieodwracalny. W imieniu Chrystusa i Jego społeczności uczniowie będą szafarzami życia Bożego w świecie. Paralelny tekst Mateusza (zwany powszechnie „nakazem misyjnym”) podkreśla wyraźniej udział Apostołów w powszechnej władzy Jezusa w sensie udzielania chrztu św., co Jan przedstawił już poprzednio, we wcześniejszych dialogach i mowach Jezusa. Natomiast tradycja odpowiada czwartej Ewangelii. Różnice w ujęciu nakazu misyjnego przez Ewangelistów polegają na różnym układzie materiału ale wszystkie Ewangelie nawiązują bez wątpienia do słów samego Jezusa.

Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia inna trudność związana z udzieleniem daru Ducha, którego uroczystość zesłania całe wczesne chrześcijaństwo obchodziło w pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu w dzień Zielonych Świąt. Czy chodzi więc o antycypację tego Daru w czwartej Ewangelii? Nie można tu powołać się na wyprzedzenie tego wydarzenia u Jana w porównaniu z Łukaszem, który w drugiej swej księdze mógł opisać to w całej rozciągłości. Także bowiem on mówi o udzielaniu chrztu św. w imię trzech Osób Trójcy Świętej, a więc i Ducha Świętego. Jezus w mowach pożegnalnych zapowiada działalność Ducha Świętego po swoim odejściu do Ojca, nie określając nigdzie dokładniej, kiedy to nastąpi. Duch Święty nie jest rzeczywistością statyczną, lecz wyraża całą dynamikę nadprzyrodzonego życia chrześcijańskiego. Obejmuje On inicjatywę kierowania Kościołem z chwilą uwielbienia Jezusa. Tę działalność przedstawia czwarta Ewangelia i Dzieje Apostolskie w różnych aspektach. Janowi chodzi o wypełnienie się obietnicy Jezusa, natomiast przedstawia specjalnie uroczyste i zewnętrznie stwierdzalne zstąpienie Ducha Świętego, jako gwarancję owocnej działalności nowej społeczności Bożej wśród wrogiego świata. Tak jak przed Zesłaniem Ducha Świętego, o którym mówią Dzieje Apostolskie, Paraklet działa i po tym dniu, kierując Kościół Chrystusowy ku Ojcu wśród zmiennych losów świata. Interwencja Ducha Świętego w sprawowaniu władzy sądzenia świata, pojednania i rozdzielania dokonywanego przez Apostołów, nie nastręcza żadnych trudności rzeczowych ani teologicznych. O wykonywaniu tej władzy przez nich przed Zielonymi Świętami nie mówią ani Jan, ani Dzieje Apostolskie (które wspominają jednak społeczność złożoną z ok. 120 osób). Niemniej Piotr przy wyborze Macieja na miejsce Judasza powołuje się na świadectwo Ducha Świętego przed Zielonymi Świętami.

Mt 28, 19 – Nowy Testament

Jezus ukazuje się uczniom, Ostatni rozkaz

Tekst

Mt 28,19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Komentarze

Owo więc na samym początku łączy nakaz misyjny z treścią dopiero co wygłoszonej deklaracji o pełni władzy posiadanej przez Chrystusa. Dzieło nauczania, które mają prowadzić Apostołowie, całą swoją powagę czerpie z władzy Chrystusa. Ponieważ zaś jest to – pod względem zakresu – wszelka władza, nic dziwnego, że i Apostołowie mają nauczać wszystkie narody. Warto przy tym pamiętać, że póki żył Jezus w swym fizycznym ciele, obowiązywały Apostołów inne pod tym względem zasady. Pamiętamy przecież, co pisał ten sam Mateusz nieco wcześniej. Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Nauczanie, które miało się stać od tej chwili pierwszym zadaniem Apostołów, zmierzało do tego, aby wszystkie narody nie tylko zapragnęły jedności z Chrystusem poprzez sakrament chrztu św., lecz by w nich żyła zawsze chęć słuchania Ewangelii.

Na chwilę uwagi zasługuje również i to, że Chrystus polecił Apostołom, aby poszli i głosili Ewangelię. Miało to być szukanie ludzi podobne do Chrystusowego zaproszenia na gody lub do poszukiwań zaginionej owieczki. Innymi słowy: nie mieli Apostołowie oczekiwać, aż ktoś przyjdzie, aby posłuchać Dobrej Nowiny; mieli iść sami. Nakaz misyjny nakłada na Apostołów dwa wielkie obowiązki: mają nauczać ludzi i udzielać im chrztu. Jedno i drugie ma się dokonywać w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Tak więc wszystkie trzy Osoby Boskie, tj. cała Trójca Święta, są czynne w dziele zbawienia człowieka.

Mk 13, 11 – Nowy Testament

Mowa o zburzeniu Jerozolimy i przyjściu Chrystusa, prześladowanie uczniów

Treść

Mk 13,11 A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty.

Komentarze

Jest w drugiej Ewangelii werset mający za zadanie podniesienie Apostołów na duchu właśnie wtedy, gdy będą pozwani przed namiestników i królów: niech się nie martwią o to, co powinni wtedy mówić, by uniknąć więzienia lub śmierci. Będzie przy nich wtedy Duch Święty i On to właśnie podsunie im najbardziej odpowiednie myśli.

Łk 12, 11-12 – Nowy Testament

Kwas faryzeuszów. Męstwo w ucisku

Treść

Łk 12,11 Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić,

Łk 12,12 bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć”.

Komentarze

Tak więc sprawa jest bardzo poważna. Trzeba raczej znosić największe szykany i prześladowania, niż zaprzeć się Chrystusa. Trzeba się na ową trudną drogę zdecydować tym bardziej, że Jezus obiecuje swoją szczególną pomoc w sytuacjach wyjątkowo trudnych. W ogniu krzyżujących się pytań, zadawanych tak przez sędziów żydowskich, o czym świadczy wzmianka o synagogach, jak przez trybunały pogańskie, na co wskazują terminy: urzędy i władze, sam Duch Święty oświeci swym światłem osaczony zewsząd umysł i podsunie słowa najbardziej odpowiednie w danej chwili. Istnieje więc poważna nadzieja, że tym, co będą odważnie wyznawać Syna Człowieczego, uda się wyjść cało z największych opresji. Natomiast żadnych optymistycznych perspektyw na przyszłość nie mogą mieć ci, którzy wyparliby się Syna Człowieczego w tym życiu.

Dz 1, 5 – Nowy Testament, Dzieje Apostolskie

Prolog, Dzień Wniebowstąpienia

Tekst

Dz 1,05 Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.

Komentarze

Przed swym odejściem do Ojca Jezus chciał raz jeszcze ponowić, być może Ucztę Eucharystyczną. Obietnica, o której tu mowa, znajduje się u Łukasza: Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. A zaraz potem dodaje Zbawiciel: Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka. Obietnica Ojca wylania na ludzi Ducha Świętego była zapowiadana wielokrotnie zarówno przez proroków Starego Testamentu, jak i przez Jezusa. W tym wypadku mające już wkrótce nastąpić obdarzenie Apostołów Duchem Świętym jest zjawiskiem paralelnie przeciwstawnym w stosunku do chrztu, którego udzielał Jan, poprzednik Mesjasza. Podobieństwo polega na tym, że tak jak ongiś ludzie chrzczeni przez Jana byli zanurzani w wodzie, tak teraz Apostołowie będą niejako skąpani w dobrodziejstwach Ducha Świętego. Jednakże w przypadku Apostołów aluzja ta oczywiście nie dotyczy chrztu w Duchu Świętym, lecz mającego wkrótce nastąpić zesłania Ducha Świętego.

Dz 2, 1-12 – Nowy Testament, Dzieje Apostolskie

Zesłanie Ducha Świętego

Tekst

Dz 2,01 Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu.

Dz 2,02 Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali.

Dz 2,03 Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden.

Dz 2,04 I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.

Dz 2,05 Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem.

Dz 2,06 Kiedy wiec powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku.

Dz 2,07 ”Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?” – mówili pełni zdumienia i podziwu.

Dz 2,08 ”Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? –

Dz 2,09 Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji,

Dz 2,10 Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu,

Dz 2,11 Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże”.

Dz 2,12 Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: ”Co ma znaczyć?” – mówili jeden do drugiego.

Komentarze

Pięćdziesiątnicą nazywano Święto Zbiorów obchodzone przez Żydów pięćdziesiątego dnia po święcie Paschy. W liturgii tego święta miejsce naczelne zajmował obrzęd uroczystego złożenia w świątyni dwu chlebów upieczonych ze świeżej mąki. W tekstach liturgicznych tego święta nawiązywano wielokrotnie do faktu przekazania Mojżeszowi Prawa na górze Synaj. Wspomniani tu przez Łukasza „wszyscy” – to nie tylko Apostołowie, lecz wszyscy wierni zbierający się według ówczesnego zwyczaju na modlitwie w Wieczerniku. Na tym miejscu przebywali wszyscy w dzień Pięćdziesiątnicy. To, co spadło z góry – bo tak należy rozumieć określenie z nieba – nie było zwykłym wiatrem, lecz było czymś w rodzaju wichru, który napełnił cały dom, a nie tylko pomieszczenie, w którym przebywali wszyscy. Tego rodzaju wicher jest w Biblii nierzadko symbolem działania Boga, zstępującego nagle między ludzi.

Wzmianka o rozdzieleniu się języków przypomina starotestamentowy opis rozdzielenia się narodów: ten sam termin grecki użyty jest w Dziejach Apostolskich w przekładzie greckim wspomnianego wyżej wiersza ze Starego Testamentu. Tam pycha ludzi spowodowała ich niemożność wzajemnego porozumiewania się, tu Duch Święty, symbol miłości, wynagradza niejako zdyscyplinowanie oraz wzajemną miłość Apostołów i pierwszych chrześcijan. Ogień – to także symbol obecności i potęgi Bożej, nierzadko tak właśnie przedstawianej w Starym Testamencie. Owe jakby języki ognia ukazujące się nad każdym z Apostołów oznaczają dowody szczególnego wpływu Boga na każdego ze zgromadzonych w Wieczerniku. W ten sposób została wyjaśniona natura owego zjawiska „języków jakby ognia”. Wskutek napełnienia Duchem Świętym zebrani w Wieczerniku odczuli w sobie szczególną moc i zarazem potrzebę opowiadania Ewangelii Chrystusowej.

Z chwilą ukazania się ognistych znaków uczniowie Pańscy poczęli przemawiać językami innymi niż te, jakimi posługiwali się zazwyczaj. Były to rzeczywiście języki obcych narodowości, a nie – jak przypuszczali do niedawna egzegeci liberalni – nieokreślony bliżej bełkot. Wyrażenia zaczęli mówić obcymi językami nie należy też pojmować w ten sposób, iż uczniowie w rzeczywistości przemawiali swoim zwykłym, rodzimym językiem, a ci, co ich słuchali, zrozumieli, dzięki jakiejś szczególnej pomocy z góry, słowa uczniów Pańskich „w przekładzie” na własny język. Łukasz wyraźnie stwierdza, że uczniowie mówili obcymi językami. Zresztą zaczęli mówić, zanim jeszcze zjawili się jacykolwiek słuchacze. A więc mamy do czynienia podczas zesłania Ducha Świętego z niezwykłością posługiwania się nie znaną dotychczas mową, a nie z cudownym zjawiskiem rozumienia obcych języków.

Rozproszeni po całym imperium rzymskim Żydzi na ważniejsze święta przybywali do Jerozolimy, gdzie pozostawali przez czas dłuższy, aby dać upust swej pobożności i nacieszyć się widokiem świątyni, która była wielkim skarbem narodowo-religijnym każdego Izraelity. Wspomniani tu pobożni Żydzi przybyli do Jerozolimy najprawdopodobniej na święto Paschy lub może – jeśli mieszkali bliżej – udali się do Świętego Miasta na uroczystości związane z pierwszymi zbiorami płodów ziemi. Możliwe, że nie byli to Żydzi w sensie ścisłym – tzn. ludzie legitymujący się obrzezaniem i przynależnością do któregoś z dwunastu pokoleń – lecz tzw. bogobojni, czyli poganie sympatyzujący z judaizmem i biorący udział w kulcie synagogalnym, lecz nie obrzezani i nie zachowujący wszystkich przepisów rytuału żydowskiego. Z powyższego stwierdzenia wynika, że szum, który powstał w Wieczerniku, był tak głośny, iż słyszano go daleko w mieście. Według przypuszczeń wielu egzegetów, uczniowie, począwszy mówić obcymi językami, udali się do świątyni; tam właśnie zebrały się różnojęzyczne, wspomniane wyżej tłumy. Ludzie ci zdumiewali się, słysząc przemawiających uczniów.

Głównym powodem zdziwienia tłumów był fakt wszystkim wiadomy – być może rozpoznawano to po samym ubiorze uczniów – że przemawiający pochodzili z Galilei. Skądże zatem znajomość tylu języków? Lista narodów, które słuchały uczniów Pańskich, została ułożona tak, iż autor posuwa się ze wschodu coraz bardziej na zachód. Jeden wspólny język łączy Partów, Medów i Elamitów. Wszystkie owe trzy ludy zamieszkiwały krainę położoną na wschód od rzeki Tygrys, poza granicami Imperium Rzymskiego. Pewnymi odmianami języków semickich posługują się mieszkańcy Mezopotamii, Żydzi i Arabowie. Wśród mieszkańców Mezopotamii było – szczególnie od czasu niewoli babilońskiej – dość dużo Żydów.

Problem dotąd nie rozwiązany stanowi umieszczona po wyliczeniu Żydów, a tuż przed wymienieniem Kapadocji, wzmianka o Judei.  Kapadocja, Pont, Azja, Frygia i Pamfilia składają się w sumie na dzisiejszy półwysep małoazjatycki. Lista narodów, które tworzyły tłum słuchający Apostołów, kończy się wzmianką o Rzymianach. Ci ostatni to najprawdopodobniej obywatele rzymscy przebywający w Jerozolimie lub Żydzi, którzy na pewien czas tylko przybyli z Rzymu do Palestyny. Kontynuując wyliczenia ludów, tak przedziwnie zmieszanych przed świątynią jerozolimską, z kolei Łukasz przeciwstawia rodowitych Żydów tak zwanym prozelitom, tj. nawróconym na judaizm poganom, czyli tym, którzy „doszli” do judaizmu. W drugiej antytezie wszyscy słuchacze Apostołów zostali podzieleni na Kreteńczyków i Arabów. Pierwsi oznaczają mieszkańców Zachodu, drudzy Wschodu. Tak więc skutki Zesłania Ducha Świętego dosięgły w pewien sposób wszystkich ówczesnych ludzi.

Dz 2, 37-41 – Nowy Testament, Dzieje Apostolskie

Pierwsze nawrócenie Żydów

Tekst

Dz 2,37 Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: ”Cóż mamy czynić, bracia?” – zapytali Piotra i pozostałych Apostołów.

Dz 2,38 ”Nawróćcie się – powiedział do nich Piotr – i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego.

Dz 2,39 Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz”.

Dz 2,40 W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: ”Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!”.

Dz 2,41 Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz.

Komentarze

Przypomnienie winy Izraelitów spełnia wyraźnie zamierzoną funkcję w strukturze mowy Piotra. Pragnie on zakończyć swe wystąpienie wezwaniem do pokuty. Łukasz zaznacza, że usłyszawszy słowa Piotra, zebrani przed Wieczernikiem przejęli się nimi do głębi serca. Było to niewątpliwie wielkie osiągnięcie Apostoła. Po dzień dzisiejszy każdemu misjonarzowi, każdemu głosicielowi Dobrej Nowiny, chodzi właśnie o takie poruszenie serc tych, do których przemawia. Taka reakcja jest bowiem wyrazem dobrej woli i gotowości słuchającego na przyjęcie przekazywanych mu pouczeń. W przypadku słuchaczy Piotra wyrazem tej gotowości i wewnętrznego otwarcia się było także postawione przez nich pytanie: Cóż mamy czynić, bracia? Ani pierwsi chrześcijanie nie odczuwali jeszcze swej odrębności od synagogi, ani ówcześni Żydzi nie uważali uczniów Pańskich za wyłączonych z narodu wybranego. Dlatego pytając Apostołów o radę nazywają ich braćmi.

W odpowiedzi na to, jakże cenne pytanie, Piotr wydaje dwa zwięzłe polecenia. Pierwsze z nich brzmi: Nawróćcie się. Polecenie to zobowiązuje do zmiany całego dotychczasowego sposobu myślenia; ma być radykalnym przestawieniem się duchowym na zupełnie inne tory. Słuchacze Piotra powinni więc inaczej patrzeć odtąd na Boga, na bliźnich i na samych siebie. Bóg, którego uważali dotąd tylko za Boga Abrahama, Jakuba, Izaaka, czyli za Boga narodu wybranego, jest w rzeczywistości Bogiem wszystkich ludzi. Bliźni, nawet ci nieobrzezani, są też bliźnimi, mają takie samo prawo do zbawienia wiecznego, jak obrzezani Izraelici. Każdy człowiek, nabyty za cenę krwi Chrystusa, jest Bożą własnością, a jego ciało – to świątynia Boga Żywego.

Drugie polecenie zobowiązywało do przyjęcia chrztu św. w imię Jezusa Chrystusa, co zapewniało z jednej strony darowanie grzechów, a z drugiej zaś otrzymanie darów Ducha Świętego. Przyjąć chrzest – znaczyło to poddać się obmyciu, które zewnętrznie przypominało chrzest udzielany przez Jana. Miało to być jednak obmycie dokonane w imię Jezusa Chrystusa co oznaczało, że przyjmujący owo obmycie spełniał polecenie samego Jezusa i w ten sposób szczególnie się z Nim jednoczył. Była to równocześnie aluzja do wyznania wiary w Jezusa Chrystusa, jakie się składało zazwyczaj podczas przyjmowania chrztu. Różnica zasadnicza pomiędzy chrztem Jana a chrztem udzielanym w imię Jezusa polegała na tym, że ten ostatni powodował odpuszczenie grzechów i sprowadzał na ochrzczonego dary Ducha Świętego. Piotr niewątpliwie nawiązuje do starotestamentowych obietnic, których spadkobiercami mieli być w pierwszym rzędzie synowie narodu wybranego. Lecz ze słów: dla wszystkich, którzy są daleko, a których Pan Bóg wasz powoła wynika jednak, że owe dary są przeznaczone dla wszystkich, ponieważ wszystkich – nie tylko synów Izraela – powołuje Bóg do wiecznego zbawienia. O powoływanych przez Boga mówi tu Piotr, że są daleko. „Oddalenie”, „dystans” jako konsekwencja grzechu sięga swymi początkami najstarszych ksiąg Starego Testamentu, a najbardziej przypomina ucieczkę przed Bogiem, ukrywanie się dwojga pierwszych ludzi po złamaniu zakazu Bożego. Od tego momentu bowiem zwiększał się coraz bardziej ów dystans między Bogiem a ludźmi, którzy byli przecież stworzeni na obraz i podobieństwo Boże; między dwojgiem pierwszych ludzi, z których jedno było ciałem z ciała i kością z kości drugiego; między dwoma rodzonymi braćmi, Kainem i Ablem; między całymi narodami, Izraelem i jego wrogami, oraz w łonie samego narodu wybranego, gdy nastąpił podział królestwa Salomona na dwa państwa: północne i południowe.

Wszystkie zbawcze poczynania Boga mają na celu zmniejszenie tego dystansu. Kiedy zaś Chrystus zstąpił od Ojca, przyjął naturę ludzką, umarł za nas i zmartwychwstał, wtedy Paweł mógł wreszcie powiedzieć: Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. Już w katechezie synoptycznej głoszenie Ewangelii jest niekiedy nazywane dawaniem świadectwa. W Dziejach prawie wyłącznie tymi słowami określa się posługę apostolską. Nawoływanie do pokuty i nawrócenia stanowiło nieodłączny aspekt tego świadczenia. Jeśli ktoś prawdziwie chciał wprowadzić w czyn polecenie głoszących Dobrą Nowinę, jeśli rzeczywiście pragnął się nawrócić, musiał przede wszystkim odseparować się duchowo od ludzi złych, musiał się ratować przed wpływami tego przewrotnego pokolenia.

Przyjąć naukę Apostołów – znaczyło to spełnić pierwsze z dwóch poleceń Piotra, znaczyło to zdecydować się na ów scharakteryzowany już pokrótce inny sposób myślenia. Wtedy dopiero mógł nastąpić chrzest. Nawrócenie się było wymagane od początku jako warunek chrztu.

Po pierwszej mowie Piotra około trzech tysięcy ludzi spełniło ów warunek i przyjęło chrzest. Takie więc były pierwsze owoce zesłania Ducha Świętego. Dzięki Niemu właśnie tworzyła się nowa społeczność, nowy Izrael, Izrael wedle ducha, rozrastający się coraz bardziej pod względem liczebności swych członków. Krótkie wzmianki o rozwoju Kościoła pierwotnego będą nam towarzyszyły jako zwięzłe summaria przy lekturze prawie całego tekstu Dziejów Apostolskich.

Dz 5, 29-32 – Nowy Testament, Dzieje Apostolskie

Sanhedryn przeciw Apostołom

Tekst

Dz 5,29 ”Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – odpowiedział Piotr i Apostołowie.

Dz 5,30 Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego straciliście, zawiesiwszy na drzewie.

Dz 5,31 Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów.

Dz 5,32 Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni”.

Komentarze

Piotr występujący w imieniu wszystkich Apostołów nie zmienił ani na jotę swego stanowiska. Jest nadal święcie przekonany – w co zresztą nie wątpią i członkowie Najwyższej Rady – że należy słuchać Boga, a nie ludzi. Co więcej, korzystając ze sposobności, znów wypomni przywódcom ludu ich zbrodnię, dokonaną przez nich, zatrzymując się nieco dłużej przy temacie z martwych wskrzeszenia Jezusa przez Ojca, który w ten sposób zaaprobował w pełni dzieło Syna. Dorzuca ponadto, iż zasięgiem swego zbawczego działania Jezus obejmuje także Izraelitów, a Bóg po to Go wywyższył, aby umożliwić Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. W tych ostatnich słowach należy widzieć wcale niedwuznaczną zachętę do pokuty – szczegół występujący w zakończeniach prawie wszystkich mów Piotra.

Wreszcie wyjaśnia Piotr do czego sprowadza się ostatecznie posłannictwo Apostołów: są oni świadkami życia, czynów, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Ich współdziałanie z Duchem Świętym jest tak szczególne, że Piotr oświadcza: dajemy świadectwo my oraz Duch Święty. Warunkiem takiego współdziałania jest jednak uległość Duchowi Świętemu, co znów łączy się z koniecznością trwania nadal na stanowisku, jakie Sanhedrynowi jest już znane.

Tajemnica Czwarta – Wniebowzięcie Matki Najświętszej

Chrystus wstąpił do nieba, natomiast Najświętsza Maryja Panna została wzięta do nieba. W odróżnieniu od swojego Syna Jezusa, Maryja nie „wstąpiła własną mocą” do nieba lecz została wzięta do nieba dzięki ingerencji mocy Boga. Tak więc Wniebowzięcie Maryi jest czymś, co zrobił dla niej Bóg, podobnie jak Jej Niepokalane Poczęcie i Dziewicze Macierzyństwo, a nie czymś, czego dokonała sama. Jest to działanie zbawczej mocy Chrystusa wobec Matki Bożej.

Nigdzie w Biblii nie jest bezpośrednio napisane, że Maryja została wzięta, wraz ze swym ciałem, do nieba. Oczywiście my to wiemy, bo nam to przekazała Tradycja Kościoła

Katolicy zobowiązani są do przyjęcia za prawdę, że „Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” (Breviarium fidei, Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła VI, 105).

Jan Damasceński (zm. ok. 749) opisuje, że Apostołowie przybyli do grobu Maryi trzeciego dnia po Jej śmierci, ale nie znaleźli w nim ciała: … jedynie mogli pomyśleć, że Ten …, który zachował Jej nienaruszone dziewictwo nawet po swoim narodzeniu, uchronił Jej ciało od skażenia i przeniósł je do Nieba przed powszechnym ciał zmartwychwstaniem”. A zatem, wiara we wniebowzięcie Maryi była właśnie konsekwencją tajemniczego zniknięcia jej ciała.

W utworze Św. Melitona z Sardes (zm. ok 180 r. n.e.) „Księga o odejściu Dziewicy Maryi” (Transitus Melitona z Sardes) czytamy: Wtedy rzekł Piotr i inni apostołowie: Panie, wybrałeś tę oto służebnicę Twoją, by stała się dla Ciebie niepokalaną komnatą (…). Wydaje się nam, sługom Twoim, że jest rzeczą słuszną, tak jak to, iż przezwyciężywszy śmierć, królujesz w chwale, abyś również, po wskrzeszeniu ciała matki, doprowadził ją pełną radości do Nieba. Wtedy rzekł Zbawiciel: Niech się stanie według waszego zdania . Apokryf o nazwie Opowieść Jana Teologa o uśnięciu świętej Bogurodzicy podaje rozwiązanie pośrednie. Czytamy w nim opis, jak Chrystus zstępuje z Nieba w asyście cherubinów i objaśnia Maryi, co stanie się z jej ciałem, a co z duszą: Oto od teraz zostanie twoje drogocenne ciało przeniesione do Raju, a święta Twoja dusza do Niebios, do skarbów Ojca Mojego, do nadprzyrodzonej światłości”. Wtedy oblicze Matki Pana zabłysło bardziej niż słońce (…), Pan zaś wyciągnąwszy ręce przyjął jej świętą i przeczystą duszę, a w chwili wyjścia jej przeczystej duszy, napełniło się miejsce owo zapachem i niewypowiedzianym światłem”.

Ciało Maryi zostaje złożone najpierw do grobu, po trzech dniach w tajemniczy sposób znika: I poprzez trzy dni słyszano głosy niewidzialnych aniołów, którzy chwalili Chrystusa, Boga naszego, który się z niej narodził. A gdy wypełnił się trzeci dzień, zmilkły głosy, z tego więc poznali wszyscy, że drogocenne jej ciało zostało przeniesione do Raju”.

Według apokryfu przypisywanego Józefowi z Arymatei, kiedy apostoł Tomasz (który nie był na pogrzebie) zbliżał się do Góry Oliwnej, ujrzał, jak aniołowie niosą ciało Maryi do Nieba. Zaczął więc wołać: O święta Matko, Matko błogosławiona, Matko niepokalana, jeśli już doznałem tej łaski, że cię teraz widzę, gdy dążysz do Nieba, uraduj sługę twego dzięki twemu wielkiemu miłosierdziu”. Wówczas przepaska, którą apostołowie opasali wcześniej ciało Maryi, została zrzucona z Nieba, aby Tomasz mógł ją sobie zachować na pamiątkę. Po przybyciu do Wieczernika Tomasz wysłuchał opowieści pozostałych apostołów o śmierci i pogrzebie Matki Boskiej. Oświadczył wówczas, że Jej ciała już nie ma w grobie, bo zostało zabrane do Nieba. Zdenerwowani Apostołowie zaczęli mu wypominać grzech niewiary w zmartwychwstanie Jezusa, zarzucając, że teraz dla odmiany fantazjuje. Tomasz jednak domagał się, aby poszli do grobu i otwarli go celem sprawdzenia, czy nadal znajduje się w nim ciało Matki Boskiej. Oczywiście grób okazał się pusty. Gdy zaś Tomasz pokazał szarfę, która spadła, gdy aniołowie nieśli ciało Maryi w stronę Nieba, apostołom nie pozostało nic innego, jak uznać, że doszło do wniebowzięcia, którego świadkiem był Tomasz. Tę właśnie przepaskę Maryi, jako relikwię i pamiątkę z wniebowzięcia przechowuje katedra pw. św. Szczepana w Prato w kaplicy o nazwie Del Sacro Cingolo. Jeśli więc ktoś nie dowierza, może udać się do Toskanii i naocznie przekonać, że Maryja wniebowstąpiła, czego widomym dowodem jest przepaska oprawiona w złoty relikwiarz i wystawiana kilka razy do roku na widok publiczny.

W dniu śmierci Maryi Jej serce było całkowicie oderwane od rzeczy stworzonych, a spalała Ją ta Boża miłość, którą żyła zawsze (…). Zostaje wzięta do raju w towarzystwie niezliczonych rzesz aniołów i samego Jej Syna (…). Bóg Ją bierze w ramiona, błogosławi i ustanawia Królową wszechświata, Wywyższając ponad wszystkich aniołów i świętych. Jeśli więc teraz umysł ludzki, jak mówi Apostoł, nie może zrozumieć ogromnej chwały, którą Bóg przygotowuje w niebie swoim sługom miłującym Go na tej ziemi, to jak pojmie chwałę przygotowaną przez Niego swej Najświętszej Matce, która na ziemi kochała Boga więcej niż wszyscy święci i aniołowie? Ukoronowanie Matki Bożej Radujmy się razem z Maryją, bo Bóg wywyższył ją w niebie  I posadził na najwyższym tronie Cieszymy się z tego, ponieważ nasza Matka, wstępując pełna chwały do nieba, chociaż pozbawiła nas swojej obecności, nie odebrała swojej miłości. Co więcej, będąc w niebie bliżej Boga i w większej jedności z Nim, lepiej zna nasze biedy, współcierpi z nami i skuteczniej może nam pomóc(…). Jeśli litość Maryi względem nas była tak wielka, kiedy żyła jeszcze na ziemi, to o wiele większa jest teraz, gdy króluje w niebie. Starajmy się, więc służyć naszej Królowej, czcijmy ją i kochajmy, jak tylko możemy.

J 17, 24 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Prośba za przyszły kościół

Tekst

J 17,24 Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwalę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

Komentarze

Odtąd Jezus przemawia jako pełen chwały Syn Boży, posiadający władzę i autorytet („chcę”). Chodzi o życie wieczne dla uczniów, którzy – podobnie jak poprzednio – są przedstawieni jako „dar” Ojca. Wraz z łaską wiary otrzymali to życie już na ziemi, teraz Jezus pragnie, by ujrzeli także jego pełnię i mieli udział w płynącej zeń chwale. Bo przebywanie z Jezusem Chrystusem (lub „tam gdzie On jest”) nie wyraża przeniesienia się w inne miejsce (tak zrozumieli zapowiedź błędnie uczniowie), ale doskonałe zjednoczenie, pozwalające na oglądanie chwały Jezusa. Chwała ta, którą widzieli w czasie ziemskiej działalności Mistrza, którą zobaczą w zmartwychwstaniu i uwielbieniu Jezusa – to zapowiedź wiecznej szczęśliwości. Pełnia jej przedstawi „Syna takiego, jakim jest, w zjednoczeniu z Ojcem… Staje się to możliwe dzięki witalnemu wprowadzeniu w tajemnice życia trynitarnego przez włączenie – w pewien sposób – w wieczne rodzenie i w naturę Syna. Dokładniej: chodzi o wizję uszczęśliwiającą oraz o własną przemianę chrześcijanina, który nie może być tam, gdzie Chrystus uwielbiony, inaczej niż przez własne uwielbienie”. Warunkiem oglądania tej chwały jest udział w miłości Ojca ku Synowi, w której Go rodzi w niewypowiedziany sposób od wieków.

Konsekwentnie do słów wcześniej wypowiedzianych postąpił Chrystus wobec Maryi, swojej Matki, która przecież została mu dana. Była z Nim we wszystkich sprawach: w Betlejem, gdzie się rodził, w Nazarecie, gdzie wzrastał w łasce u Boga i ludzi, na Kalwarii, gdzie realizował najważniejszy etap swej misji – zbawienie świata. Przez Niepokalane Poczęcie Maryja wolna od jakiegokolwiek grzechu, uwolniona została także od długiego oczekiwania w grobie na dzień zmartwychwstania. Jej zaśnięcie, było zarazem przejściem do zmartwychwstania i pełnym wejściem do chwały z duszą i ciałem. Wielkie rzeczy uczynił Ci, Maryjo, Wszechmocny, bo byłaś Mu wierna i całkowicie oddana.

Maryja wraz z ciałem została wzięta do nieba, nikt inny, tylko Ona dostąpiła tej chwały. Dlaczego? Bo jak nikt inny pełniła wolę Boga, żyjąc na ziemi. A jak żyła? Tak mówią o Niej słowa pieśni: “Była cicha i piękna jak wiosna, żyła prosto, zwyczajnie jak my. Ona Boga na świat nam przyniosła i na ziemi wśród łez nowe dni zajaśniały. Matka, która wszystko rozumie, sercem ogarnia każdego z nas.” Bo jest jedną z nas. Jej życie na ziemi nie było pozbawione ludzkich problemów: zwykłych trosk, cierpienia, udręk, bólu, pomimo tego (a może właśnie, dlatego), że była Matką Boga, a więc tak blisko Niego. Musiała tak wiele wycierpieć. I cierpiała, lecz jak? W łączności z Bogiem, bo tylko takie cierpienie ma sens. My pragniemy szczęścia i Maryja, ta jedna z nas, mówi nam, czym ono ma być tu na ziemi. Szczęście to odkryć Boga i być blisko Niego, by od Niego czerpać siłę do pokonywania trudów życia, żeby nawet wtedy pełnić Jego wolę, bo życie bez Boga prowadzi donikąd. Ty najlepiej o tym wiesz, Maryjo. Nie chcemy zdążać donikąd. Matko kochana, prosimy Cię, przygarnij nas do siebie, byśmy za Tobą poszli drogą prowadzącą do Boga, naszego Ojca. Bądź naszą nadzieją na niebo, Wniebowzięta wraz z ciałem. Pokornie błagamy, pamiętaj o nas teraz i w godzinie śmierci naszej. Amen.

Ap 12, 1 – Apokalipsa wg św. Jana

Losy kościoła, Niewiasta i smok

Tekst

Ap 12,01 Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.

Komentarze

Znak już w Starym Testamencie ma zabarwienie religijne, gdy występuje w kontekście z Bogiem czy niebem, tak jak i tutaj. Chodzi o symboliczne zjawisko nadziemskie. Wielki jest ów znak ze względu na swoją doniosłość. Święty Jan ogląda go z ziemi, patrząc na nieboskłon jak na ekran. W znaku Niewiasty ogniskują się w śmiałej syntezie rysy indywidualne ziemskiej Matki Mesjasza – Emmanuela, dalej rysy „Małżonki Jahwe” jako uosobienia teokratycznego Ludu Bożego, zapożyczone głównie od proroków Starego Testamentu, które niekiedy zacieśniają się do Syjonu lub Jerozolimy jako matki Izraelitów, wreszcie – ze względu na Smoka występującego w kontekście, rysy tak zbiorowe, jak i indywidualne, Niewiasty z Protoewangelii. Wyrażenie obleczona w słońce świadczy o jakiejś szczególnej bliskości z Bogiem, którego biblijnym symbolem jest słońce. Księżyc pod stopami symbolizuje ponadświatowe wyniesienie i pokonanie zmienności. Wieniec z gwiazd dwunastu nawiązuje do snu Józefa mówi zaś o doskonałej zbiorowości 12 pokoleń Izraela i 12 apostołów Baranka.

Łk 1, 46-51 – Ewangelia wg św. Łukasza

Magnificat

Tekst

Łk 1,46 Wtedy Maryja rzekła: ”Wielbi dusza moja Pana,

Łk 1,47 i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Łk 1,48 Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,

Łk 1,49 gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię –

Łk 1,50 a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją.

Łk 1,51 On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich.

Komentarze

Radość, do której anioł zachęcał Maryję w chwili zwiastowania, dopiero teraz wypełnia serce Bogarodzicy. Podobne uczucia napełniały zresztą w Starym Testamencie Annę, kiedy powiła Samuela. Powód radości jest ten sam, który sugerował już wtedy Maryi archanioł Gabriel: Maryja miała się cieszyć, bo została napełniona łaską. Tej pełni łaski jest najwyraźniej świadoma, gdy oznajmia, że Bóg wejrzał na Jej uniżenie. Kiedy zaś stwierdza, że błogosławioną nazywać Ją będą wszystkie pokolenia – to zapowiada w ten sposób rozwijający się od tylu stuleci kult maryjny w jego najrozmaitszych postaciach. Z samego oświadczenia Maryi wynika, iż całą swoją wielkość zawdzięcza Ona wyniesieniu do godności Bogarodzicy. Najwięcej miejsca w swym Magnificat poświęca Maryja miłosierdziu Bożemu. Przejawy owego miłosierdzia można odnosić albo do poszczególnych etapów historii Izraela – okazał moc swojego ramienia na przykład, gdy uwalniał Izraelitów z Egiptu, gdy pomagał im zwyciężać nieprzyjaciół w rozlicznych wojnach – albo rozumieć je w sensie bardziej uniwersalistycznym i uważać za podstawę odnoszenia się Boga do ludzi w ogóle: Bóg zawsze karze zbyt pysznych, a nagradza uniżonych, odbiera majętność bogaczom, a wspiera ubogich. Stwierdzenia te nie są zresztą pozbawione cech pewnego, bardzo podnoszącego na duchu proroctwa: w ten sposób zawsze Bóg będzie traktował ludzi. Po stronie ubogich stanął również Jezus, gdy będąc bogatym … stał się ubogi, gdy istniejąc w postaci Bożej … uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci.

Maryja, wniebowzięta w imieniu całego ludu Bożego uwielbia Trójcę Świętą w dziele odkupienia, którego jest współuczestniczką. Ojcze najlepszy: Tyś Matkę Jezusa i moją przyjął do nieba, aby mnie wspierała w pielgrzymowaniu do Ciebie. Uwielbiam Cię. Trójco Przenajświętsza, w tajemnicy wniebowzięcia Maryi.

1 Kor 6, 19-20 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

Swoboda obyczajów

Tekst

1 Kor 6,19 Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?

1 Kor 6,20 Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!

Komentarze

Matka Syna Bożego była najściślej złączona z Jego zbawczym dziełem. Niepokalana Maryja duszą i ciałem, jak to głosi dogmat o Wniebowzięciu, uczestniczy w chwale niebieskiej. Bóg pozwolił jej oglądać swoje Oblicze. Maryjo, niech Twój wzór nas prowadzi!
Cielesna jedność Maryi z Jezusem, zapoczątkowana na ziemi w tajemnicy Wcielenia, dopełnia się we wspólnocie ze Zmartwychwstałym w niebie. My także mamy swój udział w tej tajemnicy. Na Eucharystii przyjmujemy Ciało Chrystusa do naszych serc. Wtedy nie tylko nasz duch, ale i nasze ciało staje się przybytkiem Ducha Świętego. A skoro tak, to rzeczywiście zaczęło się w nas zmartwychwstanie.

Cielesna jedność Maryi z Jezusem, zapoczątkowana na ziemi w tajemnicy Wcielenia, dopełnia się we wspólnocie ze Zmartwychwstałym w niebie. My także mamy swój udział w tej tajemnicy. Na Eucharystii przyjmujemy Ciało Chrystusa do naszych serc. Wtedy nie tylko nasz duch, ale i nasze ciało staje się przybytkiem Ducha Świętego. A skoro tak, to rzeczywiście zaczęło się w nas zmartwychwstanie.

Dzienniczek św. Faustyny 1244

15 VIII 1937. W czasie rozmyślania obecność Boża przeniknęła mnie żywo i poznałam radość Najświętszej Panny w Jej chwili wniebowzięcia… W czasie tego (10) aktu 335, który się odbył ku czci Matki Bożej, pod koniec tego [aktu], ujrzałam Najświętszą Pannę, która mi rzekła: O, jak miły mi jest hołd miłości waszej. I w tej chwili okryła swym płaszczem wszystkie siostry naszego Zgromadzenia. Prawą ręką przytuliła do siebie matkę generalną Michaelę, a lewą ręką mnie, a wszystkie siostry były u Jej stóp osłonięte Jej płaszczem Wtem rzekła Matka Boża: Każdą, która wytrwa w gorliwości aż do śmierci w Zgromadzeniu moim, minie ogień czyśćcowy, i pragnę, aby każda odznaczała się tymi cnotami: pokorą i cichością, czystością i miłością Bożą i bliźnich, litością i miłosierdziem. Po tych słowach znikło mi całe Zgromadzenie, pozostałam sama z Matką Najświętszą, która mnie pouczyła o woli Bożej, jak ją (11) w życiu stosować, poddając się całkowicie Jego najświętszym wyrokom. Niepodobna się podobać Bogu nie pełniąc Jego świętej woli. Córko moja, polecam ci usilnie, abyś wiernie spełniała wszystkie życzenia Boże, bo to jest najmilsze Jego oczom świętym. Bardzo pragnę, abyś się w tym odznaczyła, to jest w tej wierności w pełnieniu woli Boga. Tę wolę Boga przełóż ponad wszystkie ofiary i całopalenia. Kiedy mówiła do mnie Matka niebieska, wstępowało w duszę moją głębokie zrozumienie tej woli Boga.

Tajemnica Piąta – Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na Królową nieba i ziemi, aniołów i ludzi

J 17, 20-26 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Prośba za przyszły Kościół

Treść

J 17,20 Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie;

J 17,21 aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.

J 17,22 I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.

J 17,23 Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.

J 17,24 Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwalę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

J 17,25 Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał.

J 17,26 Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.

Komentarze

Tajemnica ukoronowania Maryi to symbol chwały, jakiej doświadcza Maryja w niebie. Korona symbolizuje władzę, panowanie, ale też bogactwo, szczęście, radość. Fakt ukoronowania Matki Bożej na królową wyraża również prawdę, jak wielkiego szczęścia doświadcza Maryja w niebie. Tego szczęścia my też doświadczymy, jeżeli poprzez wiarę i miłość zespolimy się w jedno z Chrystusem.

Wpatrujemy się w Niepokalaną Dziewicę z Nazaretu, Matkę pięknej miłości. Niech ona towarzyszy ludziom wszystkich czasów, ludziom naszych czasów w ich pielgrzymce wiary do domu Ojca. Bądź z nami w każdy czas Bogurodzico, która jesteś czcigodniejszą od cherubinów i nieporównanie sławniejszą od serafinów. Prowadź nas Twoją wiarą w nowy czas, który się przed nami otwiera. Bądź z nami wraz z Twoim Synem, Jezusem Chrystusem, który sam chce być dla nas drogą, prawdą i życiem. Bóg uwielbił Matkę Najświętszą. Pokorna Służebnica Pańska, za swą miłość i wypełnienie woli Bożej, została Królową nieba i ziemi. Jest naszą wspomożycielką i orędowniczką przed Bogiem. Na Nią możemy zawsze liczyć. Maryja o nas pamięta, rozumie nas i pomaga nam trwać w dobrym. Ona, Królowa Wszechświata, Pani nieba i ziemi wstawia się za nami i śpieszy z pomocą tym, którzy Ją o to proszą. Pani nieba i ziemi, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.

Ap 3, 21 – Nowy Testament, Apokalipsa św. Jana

List do Kościoła w Laodycei

Tekst

Ap 3,21 Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.

Komentarze

Zwycięzca ma udział w triumfie samego Chrystusa. Obraz nagrody nawiązuje do Psalmu mesjańskiego. Zwycięstwo zaś Chrystusa występuje w pismach Janowych jako motyw ufności i podstawa analogicznego zwycięstwa wiernych. Wspólny tron Ojca i Syna wystąpi jeszcze w innych miejscach.

Pnp 4, 7 – Stary Testament, Pieśń nad Pieśniami

Oblubieniec

Tekst

Pnp 4,07 Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, i nie ma w tobie skazy.

Komentarze

W liturgii ten wiersz jest odnoszony do niepokalanego poczęcia Maryi. Pierwszym, dla kogo Maryja jest naprawdę przyjaciółką, jest jej Syn – Jezus, nasz Zbawiciel. Bóg jest miłością. Wprowadza do wnętrza Biblii tę sferę ludzkich doświadczeń. Pieśń nad Pieśniami przypomina nam, że prawdziwa miłość istnieje, człowiek potrafi kochać, bo Bóg pierwszy go umiłował. (…) Całym Pismem Świętym Bóg mówi do nas o swojej miłości. Można by je nazwać nawet jednym z najpiękniejszych wyrazów tej miłości.

Podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej, Jan Paweł II przypomniał, że piękno, jakim jaśnieje Maryja, to poniekąd gwarancja, że niepojęcie wspaniałe piękno jest ostatecznym przeznaczeniem całego Kościoła. „Kontemplując Bogurodzicę, patrzymy na prawdziwe oblicze Kościoła, promieniującego całym swoim pięknem, jaśniejącego «chwałą Bożą na obliczu Chrystusa»”.

1 Kor 2, 9 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

Paweł apostołem mądrości krzyża

Tekst

1 Kor 2,09 lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąc, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.

Komentarze

Jest to mądrość ukryta lub inaczej mówiąc – tajemnica mądrości Bożej. Od wieków istniejąca w Bożych planach zbawienia, czyli wyniesienia człowieka do chwały, jego dobro zawsze miała na względzie. Gdyby ją pojęli władcy tego świata, inspirowani w swej przewrotności przez szatana, gdyby chcieli zrozumieć, że Syn Boży ogołaca się dla grzesznych ludzi, pewnie nie skazaliby Go na śmierć krzyżową. Zapewne nie dopuściliby się też tego czynu, gdyby wiedzieli, że mają do czynienia z Panem chwały, a więc z absolutnym Władcą, z kimś, kto posiada Boską moc nawet nad śmiercią. Nie zamordowaliby też zapewne Jezusa, gdyby mieli choć słabe pojęcie o nagrodzie, jaka czeka człowieka w życiu przyszłym za wierne trwanie przy Nim. Choćby zmobilizowali wszystkie władze poznawcze swych oczu, uszu i serca, nie mogliby przedstawić sobie ogromu szczęścia przygotowanego dla tych, którzy Boga miłują.

2 Tm 2, 11-12 – Nowy Testament

Trudzić się po żołniersku!

Tekst

2 Tm 2,11 Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy.

2 Tm 2,12 Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim tez królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze.

Komentarze

Znów, według wszelkiego prawdopodobieństwa, mamy do czynienia z fragmentem jakiegoś wczesnochrześcijańskiego hymnu liturgicznego, którego treść wprowadza nas już w samo sedno mistyki chrystologicznej. W kilku kolejnych zdaniach warunkowych powtarza się – choć w niejednakowy sposób – ta sama myśl: wierność Chrystusowi, zjednoczenie z Nim w Jego cierpieniach gwarantują na przyszłe wejście do wspólnej z Nim chwały. Ciągle więc bazuje się na bardzo spopularyzowanej przez Pawła idei naszej solidarności z Chrystusem: współumieranie z Nim prowadzi do udziału w Jego pełnym życiu, udział zaś w Jego poniżeniu i cierpieniach zapewnia możność współkrólowania. Lecz jeśli my, tu na ziemi, nie będziemy chcieli mieć nie wspólnego z Chrystusem, to również On nie zechce kiedyś mieć nic wspólnego z nami. Po prostu zaprze się nas, zgodnie zresztą z Jego własnym ostrzeżeniem: Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Jednakże jak długo człowiek żyje, powinien pamiętać, iż mimo jego ludzkich niewierności i sprzeniewierzeń się Chrystusowi, Chrystus jest bezgranicznie wierny w swej miłości Dobrego Pasterza: chodzi i niezmordowanie szuka zbłąkanych owiec, zaprasza na coraz to nowe gody, idzie przez świat wszystkim dobrze czyniąc. Gdyby postępował inaczej, nie byłby sobą, nie byłby Tym, który nas umiłował i wydał samego siebie za nas – Pawłowe ulubione określenie Osoby Jezusa.

Mk 10, 42-45 Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Przełożeństwo służbą

Treść

Mk 10,42 A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: ”Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę.

Mk 10,43 Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym.

Mk 10,44 A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich.

Mk 10,45 Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Komentarze

Chrystus, wywyższony na krzyżu, nie przestaje – zgodnie ze swą zapowiedzią – przyciągać wszystkich do siebie. W Nim dopełni się nasze życie, bo na wzór Chrystusa mamy stać się święci i niepokalani przed Boskim Obliczem. W pełni wykonała ten Boży plan Maryja – Ona jest Niepokalaną Królową, naszą Matką. Maryjo, przez Boga wybrana, prowadź nas prostą drogą do Pana!

1 Kor 4, 5 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

Treść

1 Kor 4,05 Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwalę

Komentarze

Maryja została wyniesiona do najwyższej chwały, ponieważ pozwoliła Bogu sprowadzić się do największej pokory. Uznała całą pokorą swego Niepokalanego Serca, że wszystko zależy od Pana Boga i do Niego należy, i że ON jest absolutnie wszystkim dla Niej.

Różaniec – Tajemnice Chwalebne w wersji wideo mojego autorstwa

https://youtu.be/XYY1B4OakGs

Bibliografia

Doroszewski W. (red.) (1958-1969) Słownik języka polskiego, Warszawa: Wydawnictwo Wiedza Powszechna (t. 1-4), Państwowe Wydawnictwo Naukowe (t. 5-11).

Kowalczyk M. (2012), Modlitewnik Matki Kościoła, Poznań: Wydawnictwo Flos Carmeli.

Ks. Ignacy Kłopotowski M.S.T. Profesor Seminaryum w Lublinie (1902), Jak odmawiać Różaniec, Warszawa: Druk „Gazety Rolniczej”. Złota 24.

Longo Bartolo, Różaniec i Miłosierdzie, książka + filmy na DVD, Poznań: Wydawnictwo Rosemaria.

Łaszewski W. (2016), Wszystko o różańcu, który może wszystko, Warszawa: Wydawnictwo Fronda.

Jagues Luis Monsabre OP (2017) Rozważania różańcowe z tradycji katolickiej, Kraków: Wydawnictwo AA.

Gabriele Amorth (2016) Mój różaniec, Kraków: Wydawnictwo Esprit.

James M. Hahn (2014) Medytacje różańcowe, Kraków: Wydawnictwo M.

Praca Zbiorowa (2002), Pismo Święte Nowego i Starego Testamentu, Częstochowa: Wydawnictwo Paulinianum.

Praca Zbiorowa (2006), Biblia Tysiąclecia z komentarzami, Wydanie V, Poznań: Wydawnictwo Pallottinum.

Praca zbiorowa (2007) Różaniec Biblijny wraz z modlitwami Apostoła, Kraków: Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy.

Witkowski A. (opracowanie), (2006), Różaniec Święty według Listu Apostolskiego Rosarium Virginis Mariae Papieża Jana Pawła II, Gdańsk: Oficyna JPII.

Źródła internetowe:  www.vatican.va https://opoka.org.pl/ www.niedziela.pl, www.katolik.pl, www.brewiarz.pl www.liturgia.wiara.pl www.katolicki.net www.biblia.info.pl www.faustyna.pl www.kapucyni.pl www.jezuici.pl www.pijarzy.pl www.gosc.pl 

Kod QR do tego wpisu

 

 

 

 

 

 

Strona
Ten link przenosi na górę strony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

edukacja.katolicka@gmail.com