czwartek, 3 października 2019

Różaniec - Tajemnice Światła: źródła biblijne

Każdy dobry i pobożny katolik modli się do Matki Najświętszej i całym sercem kocha Tę Królowę Nieba i Ziemi. Bo i jakże nie kochać tej Pani możnej? Gdyby nie Ona, cały świat jęczałby w niewoli grzechu i był potępiony. Święci wyraźnie wyznają, że Matce Najświętszej zawdzięczają swe cnoty, uświęcenie i zbawienie. „Kto nie kocha Pana Jezusa – mówi Św. Paweł – niech będzie przeklęty”, możnaby dodać: „niech będzie przeklęty i ten, kto nie kocha Matki Najśw.” O jakże bym chciał – aby wszyscy w potrzebach swej duszy udawali się do Matki Boskiej i do niej się codziennie modlili.

Jak szatan wciąż szuka kogo by z nas pożarł i wziął do piekła – tak Matka Najśw. szuka – kogoby zbawiła i wprowadziła do nieba. Któż bardziej po Panu Jezusie ma większą opiekę nad naszym zbawieniem, od Matki Najświętszej? Św. Bernard powiada, a za nim wszyscy pobożni pisarze powtarzają, że Bóg łask swych udziela ludziom tylko przez Maryję. Stąd wniosek – że jeżeli chcemy mieć łaskę Bożą, nawet musimy się modlić o nią do Matki Boskiej.

Święci i pobożni pisarze jednozgodnie twierdzą, że nikt nie będzie zbawiony bez pośrednictwa Maryi, a kto się zbawi, to tylko dlatego, że go wspierała Matka Boska.

„Choćbyśmy już byli skazani za grzechy swoje do piekła, uczy św. Bonawentura, nie rozpaczajmy; udajmy się do Matki Boskiej; Ona nas schroni pod swoją opieką i niezawodnie zbawi”.

Więc się uciekajmy w każdej potrzebie do Matki Najświętszej. Ona tak dobra! Chce nam więcej wyświadczyć, niż my żądamy. Żali się nawet na tych, którzy się nie uciekają o pomoc do Niej dla siebie. „Przeciwko Tobie, o Pani! grzeszą ci, którzy Cię nie proszą”, wyznaje Św. Bernard. Każdą naszą modlitwę przyjmie Najświętsza Panna, a najprędzej Różaniec. Do Różańca przeto niech się każdy garnie.

Powyższy wstęp pochodzi z książki ze zbioru Biblioteki Cyfrowej KUL: Ks. Ignacy Kłopotowski M.S.T. Profesor Seminaryum w Lublinie (1902), Jak odmawiać Różaniec, Warszawa: Druk „Gazety Rolniczej”. Złota 24.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tajemnice światła

Przechodząc od dzieciństwa i życia w Nazarecie do życia publicznego Jezusa kontemplacja prowadzi nas do tych tajemnic, które ze specjalnego tytułu nazwać można ‚tajemnicami światła’. W rzeczywistości całe misterium Chrystusa jest światłem. On jest «światłością świata» (J 8, 12). Jednak ten wymiar wyłania się szczególnie w latach życia publicznego, kiedy głosi On Ewangelię Królestwa. Pragnąc wskazać wspólnocie chrześcijańskiej pięć znamiennych momentów – tajemnic ‚pełnych światłości’ – tej fazy życia Chrystusa, uważam, że słusznie można by za nie uznać: 1. Jego chrzest w Jordanie; 2. objawienie siebie na weselu w Kanie; 3. głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia; 4. przemienienie na górze Tabor; 5. ustanowienie Eucharystii, będącej sakramentalnym wyrazem misterium paschalnego.

Każda z tych tajemnic jest objawieniem Królestwa, które już nadeszło w samej Osobie Jezusa. Tajemnicą światła jest przede wszystkim chrzest w Jordanie. Tutaj, gdy Jezus schodzi do wody – jako niewinny, który czyni siebie ‚grzechem’ za nas (por. 2 Kor 5, 21) – otwierają się niebiosa i głos Ojca ogłasza Go Synem umiłowanym (por. Mt 3, 17 i par.), a Duch Święty zstępuje na Niego, by powołać Go do przyszłej misji. Tajemnicą światła jest początek znaków w Kanie (por. J 2, 1-12), gdy Chrystus, przemieniając wodę w wino, dzięki interwencji Maryi, pierwszej z wierzących, otwiera serca uczniów na wiarę. Tajemnicą światła jest nauczanie Jezusa, w czasie którego głosi On nadejście Królestwa Bożego i wzywa do nawrócenia (por. Mk 1, 15), odpuszczając grzechy tym, którzy zbliżali się do Niego z ufnością (por. Mk 2, 3- 13; Łk 7, 47-48), dając początek tajemnicy miłosierdzia, którą On sam będzie realizował aż do skończenia świata, szczególnie poprzez powierzony Kościołowi Sakrament Pojednania (por. J 20,22-23). Tajemnicą światła w pełnym tego słowa znaczeniu jest dalej przemienienie, które według tradycji miało miejsce na górze Tabor. Chwała Bóstwa rozświetla oblicze Chrystusa, kiedy Ojciec uznaje Go wobec porwanych zachwytem Apostołów, wzywa ich, aby Go słuchali (por. Łk 9, 35 i par.) i przygotowuje do przeżycia z Nim bolesnego momentu męki, aby doszli z Nim do radości zmartwychwstania i do życia przemienionego przez Ducha Świętego. Tajemnicą światła jest wreszcie ustanowienie Eucharystii, w której Chrystus ze swym Ciałem i Krwią pod postaciami chleba i wina staje się pokarmem, dając «aż do końca» świadectwo swej miłości do ludzi (J13, 1), dla których zbawienia złoży siebie samego w ofierze.

W tych tajemnicach, z wyjątkiem Kany, obecność Maryi pozostaje ukryta w tle. Ewangelie wspominają zaledwie kilka razy o Jej przygodnej obecności w jednym czy drugim momencie nauczania Jezusa (por. Mk 3, 31-35; J 2, 12) i nic nie mówią, czy była w Wieczerniku w czasie ustanowienia Eucharystii. Jednak rola, jaką pełni w Kanie, widoczna jest w jakiś sposób w całej drodze Chrystusa. Objawienie, które w czasie chrztu w Jordanie dał o Nim bezpośrednio Ojciec, a które w Janie Chrzcicielu odbiło się echem, w Kanie znajdujemy na Jej ustach i staje się ono wielkim macierzyńskim napomnieniem, skierowanym przez Nią do Kościoła wszystkich czasów: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5). Jest to napomnienie, które dobrze wprowadza w słowa i znaki Chrystusa w czasie Jego życia publicznego, stanowiąc maryjne tło dla wszystkich ‚tajemnic światła’.

Źródło: Fragment z Listu Apostolskiego „Rosarium Virginis Mariae” Ojca Świętego Jana Pawła II do Biskupów, Duchowieństwa i Wiernych o Różańcu Świętym. Całość dostępna jest na stronie Internetowej Stolicy Apostolskiej pod adresem:

http://w2.vatican.va/content/john-paul-ii/pl/apost_letters/2002/documents/hf_jp-ii_apl_20021016_rosarium-virginis-mariae.html

lub

http://www.nonpossumus.eu/encykliki/Jan_Pawel_II/rosarium_virginis_mariae/wprowadzenie.php

Tajemnica Pierwsza – Chrzest Jezusa w Jordanie

Mt 3, 13-17 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Przygotowanie do działalności Jezusa, Chrzest Jezusa

Tekst

Mt 3,13 Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego.

Mt 3,14 Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: ”To ja potrzebuje chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?”

Mt 3,15 Jezus mu odpowiedział: ”Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Wtedy Mu ustąpił.

Mt 3,16 A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego.

Mt 3,17 A głos z nieba mówił: ”Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.

Komentarze

Wśród tych, którzy przychodzili do Jana na pustynię i byli przez niego chrzczeni w wodzie Jordanu, pojawił się pewnego dnia Jezus z Galilei. Mateusz nie powiedział, że to właśnie On jest tym Mocniejszym, Tym, który ma chrzcić w Duchu Świętym i w ogniu. Powiedział natomiast, że Jezus, podobnie jak wszyscy inni, poprosił Jana o chrzest. I właśnie reakcja Jana pozwala się domyślać, że i on sam, i Ewangelista utożsamiają Jezusa z Tym, którego przyjście Jan zapowiadał. Na prośbę Jezusa o udzielenie chrztu Jan bowiem odpowiedział: Ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Słowa te przypominają uprzednie oświadczenie Jana, według którego nie czuł się on godnym nosić nawet sandałów za Mającym wkrótce nadejść. Jan istotnie odczuwał potrzebę chrztu Duchem Świętym. Ponadto zaś wydawało mu się, że Jezus, ów Mocniejszy, Sędzia wszystkich ludzi, nie może się poddawać obrzędowi, z którym była związana konieczność wyznania grzechów i nawrócenia. Tak więc opory Jana są prostym następstwem nauki, którą innym głosił.

Jezus był jednak nieustępliwy. Jako rację swej decyzji przyjęcia chrztu podał to, że musi się wypełnić sprawiedliwość, wobec której powinien okazać swoją uległość zarówno On, jak i Jan Chrzciciel Tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Po tym uzasadnieniu nastąpił chrzest, którego przebiegu Mateusz nie przedstawił. Zaznaczył tylko, że gdy Jezus wyszedł z wody, stało się coś niezwykłego: otworzyły się niebiosa, nad głową Jezusa ukazał się Duch Święty w postaci gołębicy, a z nieba dał się słyszeć głos, który mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. To zstąpienie Ducha Świętego na Jezusa oznaczało wzięcie Go w posiadanie przez moc Bożą. Tak Duch Boży brał w swe posiadanie wielkich mężów i proroków Starego Przymierza. Tak więc Duch Święty podobnie jak przy poczęciu Jezusa jest też obecny teraz, gdy Jezus ma rozpocząć swoją publiczną działalność.

Jeżeli wydarzeniem niezwykłym było pojawienie się nad głową nowo ochrzczonego Jezusa gołębicy, to jeszcze większy podziw musiały wzbudzić słowa pochodzące z nieba. Oto Bóg nazwał szczególnie umiłowanym synem jednego spośród na pozór zwykłych ludzi. Mianem synów Bożych byli co prawda określani już w Starym Testamencie królowie izraelscy, ale żadnego z nich nie nazywał Jahwe „swoim umiłowanym synem”. Wzmianka o upodobaniu Bożym w Jezusie jako Synu każe się domyślać, że Ojciec będzie aprobował wszystkie Jego czyny i słowa. Wszystko, czego dokona Jezus – od pierwszego znaku w Kanie Galilejskiej aż po Wniebowstąpienie – będzie jak najbardziej zgodne z wolą Ojca.

Mk 1, 1-13 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Przygotowanie do działalności Jezusa, Chrzest Jezusa

Tekst

Mk 1,01 Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym.

Mk 1,02 Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją.

Mk 1,03 Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki!

Mk 1,04 Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów.

Mk 1,05 Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordanie, wyznając [przy tym] swe grzechy.

Mk 1,06 Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym.

Mk 1,07 I tak głosił: ”Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów.

Mk 1,08 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.

Mk 1,09 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie.

Mk 1,10 W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie.

Mk 1,11 A z nieba odezwał się głos: ”Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.

Mk 1,12 Zaraz tez Duch wyprowadził Go na pustynie.

Mk 1,13 Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu.

Komentarze

Jezus, imię „Jezus” nadawano wielu ludziom w owych czasach i nadaje się je po dzień dzisiejszy wielu chrześcijanom, głównie w krajach języka hiszpańskiego i portugalskiego – został także nazwany Chrystusem i Synem Bożym. Całe, złożone z trzech elementów określenie jest wyrazem trzech bardzo istotnych prawd o Jezusie. W imieniu Jezusa zawiera się aluzja do Jego człowieczeństwa. Jezus jest pełnym, normalnym człowiekiem. Lecz jest On także Chrystusem, czyli Mesjaszem, tzn. pomazańcem. Wynika z tego określenia, że Marek również, choć może nie w tym samym stopniu co Mateusz, cały Stary Testament będzie wiązał z osobą Jezusa z Nazaretu. To On jest zapowiadanym przez Stary Testament Pomazańcem Bożym, w Jego życiu i działalności wypełniają się wszystkie starotestamentowe proroctwa mesjańskie. I wreszcie został Jezus nazwany Synem Bożym.

Celem wszystkich wywodów Marka będzie właśnie wykazanie, że Jezus jest Synem Bożym. Dziećmi, synami Bożymi, będą w Nowym Testamencie nazywani wszyscy chrześcijanie. W tym wypadku jednak chodzi o synostwo Boże pojmowane inaczej: Jezus jest jedynym w swoim rodzaju Synem Bożym, jest jedynym Synem. Nikt prócz Niego nie jest w tym sensie i takim Synem Bożym. Zaczyna Marek od nawiązania do Starego Testamentu, konkretnie mówiąc: do Izajasza, tego najbardziej popularnego we wczesnym chrześcijaństwie proroka, zwanego inaczej Ewangelistą Starego Testamentu. Cytowany tu fragment proroctwa Izajasza odnosi się zdaniem Marka, do życia i działalności Jana Chrzciciela. Jan jest wysłańcem samego Boga. Będzie on poprzedzał Mesjasza, który nadto okaże się Bogiem. Izajasz nazywa Go przecież Panem, a to określenie przysługiwało w Starym Testamencie samemu Jahwe. Misja Chrzciciela będzie polegała na przygotowywaniu drogi Mesjaszowi. Będzie to Jan czynił przez nawoływanie wszystkich żyjących wówczas ludzi do prostowania ścieżek, którymi zamierza kroczyć po ziemi Jezus Chrystus, Syn Boży. A oto i sama osoba wysłańca Bożego, nazwanego tu po imieniu, z podaniem zresztą w głównych zarysach sposobu Jego Działania Wysłańcem Bożym jest Jan, zwany Chrzcicielem dlatego, ponieważ przychodzących do niego ludzi obmywał lub mówiąc inaczej, chrzcił w Jordanie. Wszystko to było dziwne, dziwne tym bardziej, że Jan nie chodził po wsiach i miastach, gdzie można było przede wszystkim liczyć na znalezienie wielu słuchaczy, lecz pozostawał na pustyni. A jeszcze dziwniejsze było to, że tam właśnie, na pustkowie, ściągali do niego – jak mówi Marek – ludzie z całej judzkiej krainy oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy.

Jest w tym uniwersalizmie odbiorców pouczeń Jana zapewne trochę literackiej przesady: na pewno nie wylegała na spotkanie Jana cała judzka kraina i mało prawdopodobne wydaje się to, by dosłownie wszyscy mieszkańcy Jerozolimy opuszczali swe domostwa i udawali się na Pustynię Judejską. Ludzie, których Jan chrzcił, wyznawali przy tym swoje grzechy. Było to coś w rodzaju publicznej spowiedzi. Gdzie indziej będzie powiedziane, że ludzie przychodzący do Jana przyjmowali chrzest na odpuszczenie grzechów. Nic więcej nie wiadomo o tym, jaka była natura owego odpuszczenia i czyją mocą się dokonywało. Jedno jest pewne: nie było to sakramentalne odpuszczenie grzechów, tak jak nie było chrztem Duchem Świętym dokonywane przez Jana obmywanie wiernych w wodzie Jordanu. Grzechy wyznawano sobie nawzajem; prosząc – być może – siebie nawzajem o przebaczenie. Dokonywano tego w obecności Jana, uchodzącego za prawdziwie Bożego wysłannika. Obmycia zaś, których dokonywał Jan, stanowiły zewnętrzny znak uwolnienia serca od wzajemnej nienawiści i gniewu.

Markowi również zawdzięczamy zwięzłą charakterystykę sposobu życia Jana Chrzciciela. Był to pustelnik w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, mimo iż zbiegali się do niego ludzie z całej okolicy. Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a za całe pożywienie służyła mu szarańcza i miód leśny. Tak więc swym sposobem życia Jan najbardziej dosadnie przypomina Eliasza, którego pojawienie się na ziemi w przekonaniu ówczesnych Żydów miało być zapowiedzią przyjścia Jezusa, choć nie odróżniano wtedy narodzin Jezusa od Jego ponownego przyjścia w postaci przyszłego Sędziego. Może jednak najbardziej typowe dla nauczania Jana Chrzciciela było to, że nie zabiegał on o żadną ludzką popularność; nie usiłował zgromadzić wokół siebie choćby niewielkiego grona uczniów. Przeciwnie – Jan głosił z całym przekonaniem, że za nim idzie Mocniejszy, któremu on, Jan, nie jest nawet godzien rozwiązać rzemyków u sandałów. Przy innej okazji zaś Jan Chrzciciel oświadczy wyraźnie: Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał. Otóż ten Mocniejszy w ujęciu Marka posiada rysy o niebo inne, niż Jezus ukazywany przez pozostałych synoptyków. Będzie to nie tyle surowy sędzia, ile raczej Dawca Ducha Świętego, którego potem teologia uzna za Sprawcę naszego uświęcenia. Jan nie jest pierwszym, który zapowiada pojawienie się owego Ducha na ziemi. Oto co pisał już o wiele wcześniej prorok Ezechiel: „I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza … Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów …”.

Wśród śpieszących do Jana na pustynię znalazł się pewnego dnia także Jezus z Nazaretu, ten Jezus, któremu Jan przygotowywał drogę i prostował ścieżki; Ten, którego nazywał Mocniejszym i nie uważał się za godnego rozwiązać rzemyków u Jego sandałów.

Marek jest niesłychanie zwięzły, gdy mówi: Przyszedł Jezus … i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. Z relacji dwu pozostałych synoptyków (Ewangelie synoptyczne/podobne do siebie; synoptycy: Mateusz, Marek, Łukasz) wynika, że miały przy tym miejsce pewne dyskusje, że Jan czuł się niegodny, by udzielać chrztu Jezusowi, ale że w końcu, wskutek stanowczego nalegania Jezusa, uległ.

W chwili gdy Jezus już obmyty wodą Jordanu wychodził z rzeki, stała się rzecz niezwykła: oto rozwarły się niebiosa, ujrzano – bo chyba nie tylko Jan był świadkiem tego wydarzenia – Ducha jak gołębicę zstępującego na Jezusa, a z nieba dał się słyszeć głos Ojca, który oznajmiał wszystkim, że nowo ochrzczony Jezus jest umiłowanym Synem Boga. Tak więc chrzest udzielony Jezusowi przez Jana spełniał rolę podwójnego objawienia: pokazał z jednej strony, że Jezus, jak wszyscy ludzie przychodzący do Jana, jest jednym z wielu ówczesnych Izraelitów, co zostało uwydatnione jeszcze dokładniejszym określeniem Jezusa: Jezus z Nazaretu w Galilei – a więc historycznie znana postać, z drugiej strony zaś był objawieniem boskiej godności Jezusa przez ujawnienie zarazem więzów miłości łączącej Ojca z Synem. W relacji Marka również nie ma wątpliwości co do tego, kim był Duch, który wyprowadził Jezusa na pustynię, gdzie był kuszony przez szatana. Duch jest bowiem wyraźnie odróżniony od szatana. Opowiadanie o kuszeniu jest u Marka niesłychanie zwięzłe: nie wiadomo, na czym owe pokusy polegały i jaka była ich treść. Marek zaznaczy tylko – czego z kolei nie ma u Mateusza – że Jezus żył na pustyni wśród zwierząt. Obydwaj synoptycy jednak zgodnie podają, że zaraz po otrzymaniu chrztu, czyli u samego progu swej publicznej działalności, zetknął się Jezus z szatanem.

Znaczenie teologiczne posiada jednak nie tylko kuszenie, lecz także pobyt Jezusa na pustyni, wzmianka o czterdziestu dniach, o dzikich zwierzętach i o posługach, jakie aniołowie oddawali Jezusowi. Marek nie mówi, że Jezus udaje się na pustynię po to, aby był kuszony. Temu odosobnieniu przyświecały początkowo inne cele. Jezus chciał chyba przypomnieć własną działalnością publiczną poszczególne etapy dziejów ludu Bożego.

Udając się na pustynię pragnie wskrzesić niejako ten trudny, ale chyba i najbardziej uprzywilejowany okres historii narodu wybranego: pobyt Izraela na pustyni. Zresztą cele są zawsze w pewnym sensie takie same, ilekroć Jezus udaje się na pustynię. A w Ewangelii Marka robi On to często. Na pustyni właśnie – jak ongiś w dziejach ludu Bożego urzeczywistniają się zbawcze plany Boga. Bóg wymaga ciszy, spokoju, odosobnienia, by mógł dokonywać swoich wielkich dzieł. Kuszenie zaś to okazja do podjęcia bardzo zasadniczej decyzji. Tam właśnie na pustyni, podczas kuszenia, Jezus okazał swoją absolutną wolę walki ze złem. Izrael poddany ongiś analogicznej próbie, także na pustyni, nie wyszedł z niej zwycięsko.

Celem głównym istnienia aniołów jest ich posługiwanie dla spełniania zbawczych planów Boga w przeciwieństwie do aniołów złych, którzy od samego początku będą próbowali niweczyć Boże plany.

Łk 3, 21-23 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Łukasza

Jezus Mesjaszem, Chrzest Jezusa

Tekst

Łk 3,21 Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo

Łk 3,22 i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: ”Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.

Łk 3,23 Sam zaś Jezus rozpoczynając swoją działalność miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego,

Komentarze

W opisie chrztu Jezusa tylko w relacji Łukasza Jezus modlił się w chwili zstępowania nań Ducha Świętego w postaci gołębicy. Zresztą w żadnej Ewangelii Jezus nie pozostaje tak często na modlitwie jak u Łukasza  Poza tym w tym trójwierszu Ewangelii Łukasza uderza nas przede wszystkim przedziwne pomieszanie, gdy chodzi o osobę Jezusa, rzeczy niebieskich z ziemskimi: oto gdy był chrzczony lud wszystek, został też, pozornie tak samo jak inni ludzie, ochrzczony i Jezus. Nadto miał Jezus, przynajmniej w mniemaniu innych ludzi, ziemskiego ojca, którym był właśnie Józef. Jednakże ani chrzest Jezusa w rzeczywistości nie był taki sam jak chrzest innych ludzi, ani Jego ziemskie synostwo nie polegało na fizycznym pochodzeniu od Józefa.

Tradycja, dotycząca wszystkich szczegółów związanych z chrztem Jezusa, prawdopodobnie sięga swymi początkami opowiadań samego Jana Chrzciciela. Od niego to chyba dowiedziano się o treści owego głosu z nieba. Wzmianka o cielesnej postaci, w której zjawił się Duch Święty, podkreśla dokładniej rzeczywistość teofanii, a może ma też na uwadze lepsze uwydatnienie indywidualności Ducha Świętego. Intencje trynitarne Łukasza są aż nazbyt widoczne w tym opowiadaniu: Jezus przyjmujący chrzest, Duch Święty w postaci gołębicy, głos Ojca Niebieskiego z góry. Na podstawie tego, co dało się słyszeć z nieba, chrzest Jezusa był niejako manifestacją Jego synostwa Bożego. O Józefie zaś powiedział Łukasz, że jest tylko domniemanym ojcem Jezusa. Niemniej Józef miał odegrać ważną rolę w owym powiązaniu Jezusa z ziemią i zamieszkałymi na niej ludźmi. Bosko – ludzkie sprawy Jezusa, opisane przez św. Łukasza, stały się też udziałem całego życia Józefa. Dowiedział się bowiem od anioła, że Jezus, powierzony jego pieczy, począł się z Ducha Świętego; wiedział również, że Jezus będzie wybawicielem Izraela. Z drugiej strony jednak musiał się oddać najbardziej szarym zajęciom, żeby zapewnić Jezusowi i Matce Jego środki do ich doczesnej egzystencji.

Wzmianka o tym, że Jezus miał lat około trzydziestu (miał ich zapewne nieco więcej ponad trzydzieści), gdy zaczynał swą publiczną działalność, również nie jest pozbawiona – jak się wydaje – znaczenia. Kandydat na kapłana był zdolny do spełniania funkcji kapłańskich, kiedy ukończył lat trzydzieści; Józef egipski rozpoczynał swoje urzędowanie po ukończeniu trzydziestego roku życia, Dawid w tym właśnie wieku został powołany na króla, a Ezechiel na proroka. Jezus ma około trzydziestu lat, gdy rozpoczyna swoją działalność jako Król, Kapłan i Prorok.

J 1, 18-34 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Działalność Jezusa Chrystusa jako słowa, światłości i życia, Pierwsza Pascha – świadectwa i znaki, Świadectwo Jana Chrzciciela

Tekst

J 1,18 Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył.

J 1,19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: ”Kto ty jesteś?”,

J 1,20 on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: ”Ja nie jestem Mesjaszem”.

J 1,21 Zapytali go: ”Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?” Odrzekł: ”Nie jestem”. ”Czy ty jesteś prorokiem?” Odparł: ”Nie!”

J 1,22 Powiedzieli mu wiec: ”Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedz tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?”

J 1,23 Odpowiedział: ”Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz”.

J 1,24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów.

J 1,25 I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: ”Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?”

J 1,26 Jan im tak odpowiedział: ”Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie,

J 1,27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”.

J 1,28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

J 1,29 Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: ”Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.

J 1,30 To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie.

J 1,31 Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi”.

J 1,32 Jan dał takie świadectwo: ”Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim.

J 1,33 Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: ”Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”.

J 1,34 Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.

Komentarze

Święty Jan Apostoł rozwija zagadnienie dostępu do Boga. Nawet najściślej związani z Bogiem przedstawiciele Starego Testamentu widzieli Go jedynie pośrednio; nikt bowiem nie mógł ujrzeć transcendentnego światu Boga, pozostając przy życiu. Mimo wprowadzenia szeregu postaci zastępczych i pośrednich między Bogiem a człowiekiem (najczęściej anioła) księgi Starego Testamentu zdradzają tęsknotę za oglądaniem bezpośrednim Jego chwały. Tę odwieczną tęsknotę wypełniło Słowo, w którym niewidzialny Bóg stał się widzialny. Tylko Jezus może powiedzieć, że głosi to, co widział u Ojca, lub daje świadectwo o tym, co widział i słyszał przychodząc z nieba. Toteż Jan będzie wracał jeszcze niejednokrotnie do tematu autentycznego widzenia Ojca. Brzmienie słów: Jednorodzony Bóg lub Jednorodzony Syn, przekazywane różnie przez starożytne rękopisy, nie zmienia zasadniczej treści wypowiedzi: prolog mówi zarówno o synostwie Jezusa, jak i o Jego boskiej naturze.

Obce współczesnemu sposobowi myślenia określenie „w łonie” oznacza doskonałą wspólnotę wyrażoną – na sposób semicki – obrazowo. W nieco innym sensie Łazarz przebywa na „łonie Abrahama”, w sensie bardziej dosłownym spoczywa „umiłowany uczeń” na piersi Jezusa w czasie uczty pożegnalnej. Tutaj wyrażenie „w łonie” podkreśla ścisłą łączność między Ojcem i Synem. Wszyscy Ewangeliści wiedzą o napływie do Jana Chrzciciela tłumów, wśród których nie zabrakło również faryzeuszów i saduceuszów. Łukasz (3,15) wspomina nawet o domysłach, jakie snuli słuchacze co do godności Jana, ale tylko Jan opisuje formalne przesłuchanie przeprowadzone przez wysłanników najwyższych władz żydowskich, dotyczące osoby i charakteru działalności religijnej Chrzciciela. „Żydzi” oznaczają w czwartej Ewangelii często kierownicze koła (saduceuszów i faryzeuszów), niekiedy także ich zwolenników, tj. niewierzącą w Jezusa część narodu. Czuwają oni niejako z urzędu nad wszelką publiczną działalnością religijną w Jerozolimie. Później w dość podobny sposób będą wypytywali samego Jezusa. W każdym razie wraz z kapłanami i lewitami stanowią oni autorytatywną część narodu. Eschatologiczna działalność Jana Chrzciciela kojarzyła się religijnym przywódcom judaizmu z oczekiwaniami nurtującymi podówczas nie tylko w wierzeniach ludowych, ale i we współczesnej literaturze religijnej (w niekanonicznej literaturze międzytestamentowej). Wymieniane kolejno godności są ich bezpośrednim echem. Pierwsze pytanie: Kto ty jesteś? nie zawiera wprawdzie bezpośredniej aluzji do ewentualnej godności mesjańskiej, ale rozważania takie były wówczas bardzo rozpowszechnione.

Wielu krytyków domyśla się w podkreśleniu negacji Chrzciciela odnośnie do godności mesjańskiej (i to na pierwszym miejscu) tendencji polemicznej Ewangelisty przeciw joannitom przypisującym formalnie taką godność Janowi Chrzcicielowi. Jan Chrzciciel odrzuca również dwie inne sugestie wysłanników związane z eschatologiczno- mesjańską działalnością. Pierwsza usiłuje utożsamić go z Eliaszem, zgodnie z proroctwem Malachiasza i spekulacjami judaizmu na ten temat, prowadzonymi w bardzo różnych kierunkach (np. Eliasz jako mesjański arcykapłan w tradycji rabinackiej). Zaprzeczenie Chrzciciela nasuwa pewne trudności wobec stwierdzenia jego identyczności z Eliaszem przez Mateusza stwierdza jednak niedwuznacznie, jak należy tę rolę Eliasza rozumieć, mówiąc o jego duchu i mocy: Eliasz jest heroldem wskazującym na Chrystusa. W tym zaś sensie Synoptycy i Jan się zgadzają, a bezpośrednią negację należy rozumieć jak poprzednio, w świetle polemiki antyjoannickiej.

Druga sugestia nawiązuje do oczekiwań jakiegoś mesjańskiego proroka, o którym wiedzą także Synoptycy, późne księgi Starego Testamentu i literatura międzytestamentowa. Zgodnie z pozostałymi wypowiedziami czwartej Ewangelii o Janie Chrzcicielu, który nigdy nie jest nazywany przez Ewangelistę prorokiem, także ta supozycja oficjalnego judaizmu jest błędna. Dla Jana Ewangelisty jedynie prawdziwym Chrystusem, wypełniającym wzmiankowaną zapowiedź Malachiasza, i prawdziwym prorokiem eschatologicznym jest Jezus.

Starotestamentowe słowa Izajasza, określające pozytywnie rolę Jana Chrzciciela wypowiada on sam (u Synoptyków są to słowa Ewangelistów), i to w sposób odbiegający od dosłownego brzmienia tekstu Starego Testamentu. Jan Chrzciciel nie chce być niczym więcej niż głosem wołającego na pustyni. Głos taki, powtarzający te same słowa Izajasza, rozlegał się w tym samym czasie ze starodawnego osiedla schizmatyckiej Wspólnoty z Qumran: był to także głos z „pustyni”, ale nawoływał jedynie do ścisłego zachowywania i wypełniania Prawa w duchu sekty i do odłączenia się jej członków od reszty grzesznego narodu. Przemawiał on własnym autorytetem, w sposób jakże różny od Janowej świadomości herolda, wskazującego na postać „większego od siebie”.

Działalność Jana Chrzciciela obejmowała prócz nawoływania do pokuty również udzielanie chrztu. Obmycia i oczyszczenia rytualne zna dobrze Stary Testament, a także judaizm; przy przejściu pogan na judaizm praktykowano jednorazowe obmycie, zwane „chrztem prozelickim”. Chrzest pokutny udzielany przez Jana miał zapewne specjalny charakter eschatologiczny. Rozmówcy Jana spośród faryzeuszów pytają go więc, na jakiej podstawie udziela chrztu nie będąc Mesjaszem w żadnym ze współczesnych znaczeń.

Skoro bliskie jest królestwo niebieskie i postuluje konieczność nawrócenia się, to stwierdzający to usposobienie pokutne chrzest Jana zdawał się mieć charakter mesjański. Jan wyjaśnia nieporozumienie: odpowiednio do swej roli chrzest Janowy posiada wartość relatywną, przygotowawczą. Chrzest wodą jest zapowiedzią działalności Jezusa, który będzie udzielał chrztu Duchem Świętym przeciwstawiają oba chrzty; Jan Ewangelista przeciwstawia chrzest Janowy bezpośrednio Jezusowi, ku któremu Chrzciciel chciał skierować myśl pytających faryzeuszów, którzy „nie znają” Chrystusa.

Wraz z Synoptykami podejmuje Jan także symbolikę „rozwiązywania rzemyka sandałów”, odnoszącą się do prawa własności i posiadania. Chodzi tu nie tylko o pokorę Chrzciciela, ale stwierdzenie jego właściwej roli: nie chce on sobie uzurpować niczego, co stanowi niepodzielną własność idącego po nim Chrystusa. Nie czyni się Mesjaszem ani nie przypisuje sobie żadnego z Jego przymiotów, lecz chce wskazać światu Jezusa Chrystusa. Czyni to nie tylko – jak u Synoptyków – wobec ludu, ale również wobec oficjalnych władz judaizmu, wobec wszystkich, ponieważ go nie znają. Nie tylko chodzi o niewiedzę o Tym, który jeszcze nie wystąpił wobec świata, ale o niewiedzę zawinioną świata, który wzbrania się Go poznać i uznać przez wiarę. Taka niewiedza istnieje w czasach chrześcijańskich poza Kościołem, a nawet w Kościele: to postawa tych, którzy przechodzą obok Jezusa, widzą Go i słyszą, jednakże serce ich nie jest podatne na uznanie w Nim Zbawiciela posłanego przez Ojca na świat.

Określenie Baranek Boży nie jest znane ani w Starym Testamencie, ani też we wcześniejszych pismach Nowego Testamentu, mimo że temat kozła występuje, określa tym mianem często Chrystusa walczącego i zwyciężającego. Zbyt daleką analogię stanowią ewentualne aluzje do starotestamentowego kozła, na którego wkładano symbolicznie grzechy Izraela w Dzień Przebłagania i wypędzano na pustynię, lub też baranka składanego codziennie rano i wieczorem w świątyni na ofiarę. Bardziej interesujące jest zestawienie tytułu Janowego z ideą baranka paschalnego, choć najprawdopodobniej chodzi o oryginalny tytuł wczesnochrześcijański, utworzony może na podstawie Izajasza (szczególnie w przekładzie greckim LXX). Nie można też wykluczyć, iż autorem tego emfatycznego tytułu był sam Jan Chrzciciel lub środowisko apokaliptyczne, z którego się wywodził. Chrystus – Baranek w intencji Ewangelisty bierze na siebie przekleństwo grzechu i udziela chrześcijanom mocy uwolnienia się od niego. Nie chodzi o aktualne grzechy, lecz o stan nieprzyjaźni wobec Boga (grzech świata), jaki wykazuje świat, który podpadł pod panowanie „złego”. Podejmuje się tutaj myśl o wyższości Chrystusa nad Janem, wyrażoną już poprzednio. Dzielącego ich dystansu nie może pokonać ludzka dociekliwość; tajemnicę Zbawiciela świata może odsłonić jedynie objawiające słowo Boże. Jan Chrzciciel poznał ją z bezpośredniego pouczenia Bożego, udzielonego mu podobnie jak starotestamentowym prorokom. Poznanie to jednak nie wyczerpało wszystkich aspektów tajemnicy mesjańskiej Jezusa; skoro Jan pyta o to jeszcze później, mimo że w innym miejscu wykazuje dogłębną wiedzę o tym, kim jest Jezus. Z pewnością słowa Chrzciciela nawiązują do nadprzyrodzonego wydarzenia towarzyszącego publicznemu wystąpieniu Jezusa. Gdy Synoptycy przedstawili je bardziej bezpośrednio jako stwierdzalną zmysłowo interwencję Bożą, czwarta Ewangelia opisuje to samo w formie świadectwa prorockiego, udzielonego przez Ducha Świętego Janowi Chrzcicielowi. W odróżnieniu jednak od udzielonej mu w ten sposób pomocy w sensie konkretnego objawienia, Jezus posiada Ducha w sposób trwały, połączony z mocą udzielania Go wierzącym.

Zstąpienie Ducha Świętego na Jezusa przedstawione pod postacią gołębicy, znane wszystkim Ewangelistom, nawiązuje niedwuznacznie do kapłańskiego tekstu o Duchu unoszącym się niby ptak nad wodami praoceanu. „Chrzest Duchem Świętym” skieruje, podobnie jak przy pierwszym stworzeniu, świat i człowieka ku nowej egzystencji nadprzyrodzonej z Chrystusem. Stary Testament wiedział o odnawiającym i oczyszczającym działaniu Ducha Świętego, związanego z czasami i osobą Mesjasza; w znaczeniu czysto eschatologicznym – które miało się stać rzeczywistością w dzień zesłania Ducha Świętego. Dla Jana Ewangelisty było już ono faktem dokonanym i dotyczyło przede wszystkim sakramentalnej rzeczywistości chrztu świętego, daru łaski jednoczącej z Chrystusem uwielbionym. Tytuł Syna Bożego ma w ustach Jana Chrzciciela charakter mesjański, który Ewangelista pogłębia w sensie naturalnego synostwa Bożego. Inna tradycja tekstu (reprezentowana przez niektóre rękopisy) używa określenia „Wybraniec Boży”, nawiązującego do „Sługi Pańskiego” (Iz 42,1); także i ona sugeruje sens mesjański.

Tajemnica Druga – Objawienie się Jezusa na weselu w Kanie

J 2, 1-12 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Pierwszy znak w Kanie Galilejskiej

Tekst

J 2,01 Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa.

J 2,02 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.

J 2,03 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: ”Nie mają już wina”.

J 2,04 Jezus Jej odpowiedział: ”Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?”

J 2,05 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: ”Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

J 2,06 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.

J 2,07 Rzekł do nich Jezus: ”Napełnijcie stągwie wodą!” I napełnili je aż po brzegi.

J 2,08 Potem do nich powiedział: ”Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!” Oni zaś zanieśli.

J 2,09 A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego

J 2,10 i powiedział do niego: ”Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.

J 2,11 Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

J 2,12 Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni.

Komentarze

Tematyka uczty weselnej i związanych z nią obrzędów jest treścią przekazów Starego Testamentu, a także i Nowego Testamentu. Uczta weselna trwała zwykle cały tydzień; oprócz rodziny nowożeńców zapraszano na nią wybitne osobistości jako gości honorowych oraz osoby zaprzyjaźnione. Poza gośćmi honorowymi zaproszeni uczestniczyli w kosztach przyjęcia, ofiarując (na zasadzie wzajemności!) dar nowożeńcom lub rodzinie. Matka Jezusa była prawdopodobnie zaprzyjaźniona lub nawet spokrewniona z nowożeńcami. Na tej samej podstawie przybył zapewne Jezus wraz ze swymi uczniami. Jego obecność jako gościa honorowego byłaby przed rozpoczęciem publicznej działalności w Galilei trudna do zrozumienia. Opisany epizod odnosi się raczej do końcowej fazy uroczystości weselnych, skoro zabrakło wina. Wzmianka „trzeciego dnia” niczego nie wyjaśnia, nie wiadomo bowiem, czy chodzi o okres czasu od powołania Natanaela, od przybycia do Galilei, czy też wręcz o cyfrę schematyczną (w podobnym sensie jak „nazajutrz”). Choć symbolika weselna, a zwłaszcza Chrystusa – Oblubieńca (Kościoła – Oblubienicy), należy do częstych, Ewangelie znają tylko ten wypadek uczestnictwa Jezusa w przyjęciu weselnym. Natomiast często bierze On udział w innych przyjęciach, przygotowywanych niekiedy specjalnie, celem uczczenia Jezusa, lub okolicznościowo, a gdy to staje się powodem szemrania przeciwników i pytań uczniów Janowych, uzasadnia On postawę swoją i swoich uczniów radością wynikającą z nastania ery mesjańskiej. Uczniowie mają pełne prawo do tej radości obcując z Chrystusem – Oblubieńcem; gdy On będzie „zabrany”, nastanie dla nich okres postu

Sytuacja, w jakiej interweniuje Matka Jezusa, jest dość drażliwa: brak wina dla gości uczestniczących przecież materialnie w przyjęciu mógł być łatwo uznany za kompromitację gospodarzy. Maryja zwraca się do Syna z prośbą, by w jakiś sposób zaradził temu brakowi. Czy chodzi o bezpośrednią interwencję nadprzyrodzoną (cud), czy też o pośrednią (wywiązanie się z obowiązku daru własnego lub uczniów w sposób, jaki uzna Jezus za stosowny), można jedynie przypuszczać. Odpowiedź Jezusa stanowi bardzo dawny przedmiot sporu. Idiomatyczne wyrażenie, znane dobrze Biblii, brzmi dosłownie: „Co Mnie i Tobie, Niewiasto” i ma niemal zawsze sens odmowny;  takie znaczenie sugeruje wyżej przekład tekstu. W każdym razie zawierało ono odcień krytyki, jednakże nie absolutnej odmowy, skoro upoważniło Maryję do wydania polecenia posługującym na uczcie weselnej. Prawdopodobnie chodziło o jakieś bliżej nieuchwytne nieporozumienie, jakie zresztą w innych miejscach wprowadza często intencjonalnie Ewangelista. Zwrot Niewiasto, nieco rażący w języku greckim, nie należy do wyjątków w Starym Testamencie. Pewną rolę mogła tu odegrać symbolika, jak to jeszcze pokaże scena pod krzyżem, gdzie Jezus zwraca się do swej Matki w identyczny sposób.

Właściwym kluczem do zrozumienia konwersacji jest godzina, o jakiej wspomina Jezus. Ma ona różne znaczenie w czwartej Ewangelii: punkt kulminacyjny zbawczego planu Bożego, śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie, także objawienie się Jezusa światu w pierwszym cudzie. Jeśli przyjąć to ostatnie znaczenie i sens pytajny drugiej części wypowiedzi Jezusa, chodziłoby o dezaprobatę propozycji opartej na sprawach ludzkich, które należy podporządkować zbawczemu planowi Bożemu. Maryja wiedziała o tym zapewne i dlatego nie mogła pojąć słów Syna w znaczeniu odmowy. Znacznie trudniej byłoby wyjaśnić sens słów Jezusa rozumianych jako stwierdzenie faktu: „Jeszcze nie nadeszła…” Wtedy mogą stanowić one jedynie uzasadnienie negacji. Maryja nie domaga się ani nie oczekuje dalszych wyjaśnień Jezusa, lecz wie, że przejmie On teraz inicjatywę. Jej słowa skierowane do sług cechuje absolutna pewność działania Syna.

Wielkie stągwie kamienne (tylko takie nie ulegały zanieczyszczeniu rytualnemu w judaizmie) zawierały zwykle wodę do przepisanych Prawem obmyć rąk przed i po jedzeniu. Odpowiednio do okazji (uroczystość weselna) umieszczano naczynia o znacznej pojemności, pod koniec przyjęcia już puste. W te wielkie, obejmujące po 90–120 litrów stągwie każe Jezus nalać wody, następnie czerpać mniejszymi naczyniami i zanieść staroście weselnemu. Tę ważną funkcję spełniał zwykle przyjaciel pana młodego albo przedstawiciel rodziny, czuwający nad przebiegiem uroczystości. Wobec kłopotliwej sytuacji ważny był dla niego fakt dostarczenia wina; nie pyta się też o jego pochodzenie.

Pierwszy znak Chrystusa następuje wśród biegu zwykłych wydarzeń, ale nie bez świadków. Byli nimi najpierw słudzy, którzy czerpali wodę, następnie zaś – choć nieświadomie – sam starosta weselny, który kosztuje wina i stwierdza jego doskonałą jakość.

Krótka notatka z ziemskiego życia Jezusa oddziela opis cudu w Kanie od działalności w czasie pierwszej Paschy w świątyni. Cała tradycja Ewangelii przedstawia Kafarnaum zgodnie jako punkt centralny działalności Jezusa, mimo że swą niewiarą zasłużyło sobie później na przekleństwo. Dopiero teraz Ewangelista wspomina o obecności na uczcie weselnej braci Jezusa, tj. krewnych, którzy później występują znów jako nie wierzący w posłannictwo Jezusa. Ewangelista nie podaje ani przyczyn, ani celu udania się Jezusa z otoczeniem do Kafarnaum. Z Mk 1,29–30; Łk 4,38 wynika, że mieszkał tam św. Piotr z rodziną. Okres kilku dni wskazuje w każdym razie na krótszy pobyt, ale nie pozwala na dokładniejsze ustalenie daty rozpoczęcia życia publicznego Jezusa nad Jordanem.

Tajemnica Trzecia – Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

Mk 1, 14-15 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Działalność Jezusa w Galilei, Początek działalności, Pierwsze wystąpienie

Tekst

Mk 1,14 Gdy Jan został uwieziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelie Bożą. Mówił:

Mk 1,15 ”Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelie!”

Komentarze

Czytelnik Ewangelii Marka ma do czynienia prawie zawsze z suchym referowaniem faktów. W drugiej Ewangelii nie ma interpretacji, komentarzy, bez których Mateusz po prostu nie mógł się obyć. Tak np. gdy Mateusz podaje racje, dla których Jezus opuszczał Judeę i udawał się do Galilei, to Marek zanotuje tylko, że po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił tam Ewangelię Bożą. Z pewnością upłynął jakiś czas od chrztu Jezusa do aresztowania Jana. Marek pokrywa ten okres całkowitym milczeniem. Również pozbawione wszelkich komentarzy jest streszczenie katechezy Jana Chrzciciela. Gdy według Mateusza Jezus motywował swoje nawoływanie do nawrócenia faktem zbliżającego się królestwa Bożego, to według Marka Jezus jedynie mówił, że czas się wypełnił, że bliskie jest królestwo Boże, że należy nawrócić się i wierzyć w Ewangelię, która przedtem została nazwana przez Marka – dość oryginalnie – Ewangelią Bożą.

Jezus nie wykłada Pisma tak, jak to czynili uczeni żydowscy, głosi Dobrą Nowinę, oznajmia wszem i wobec, że wypełniły się czasy. Wniosek stąd, że ludzkość żyjąca przed Jezusem na coś oczekiwała, spodziewała się jakiegoś wypełnienia. Nie tylko z całokształtu katechezy Jezusa i Jana Chrzciciela, lecz także z nauczania św. Pawła wynika, że czasy przedchrystusowe to okres Bożego gniewu i grzechów ludzkich. Z przyjściem Chrystusa rozpoczyna się czas świętości i łaski. Jeśli Marek mówi, że bliskie jest królestwo Boże, nie oznacza to, iż równocześnie kończy się istnienie świata w jego dotychczasowej, materialnej postaci. Znaczy to, że władztwo nad światem istotnie obejmuje Bóg, a to, że ślepi widzą, chromi chodzą i głusi słyszą, stanowi najbardziej przekonujący dowód nie tylko bliskości, lecz nawet obecności głoszonego przez Chrystusa Królestwa. To doskonałe, tak właśnie pojmowane królestwo Boże zapowiadało już wielu proroków. Ludzkość miała więc dość czasu, by się przygotować dobrze na właściwe przyjście tego Królestwa.

Istotę nawrócenia, którego konieczność także według Marka głosi Chrystus, stanowi zasadnicza przemiana w dotychczasowym sposobie myślenia. Przede wszystkim chodzi o to, by się ustosunkować jak należy do Ewangelii Chrystusa, by ją przyjąć, przyswoić sobie, by w nią uwierzyć. Uwierzyć zaś w Ewangelię – to znaczy zaufać Chrystusowi i uznać wszechmoc Bożą, przejawiającą się w nadchodzącym Królestwie.

Mk 2, 1-13 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Pierwsze spory z przywódcami ludu, Uzdrowienie paralityka

Tekst

Mk 2,01 Gdy po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu.

Mk 2,02 Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.

Mk 2,03 Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech.

Mk 2,04 Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk.

Mk 2,05 Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: ”Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.

Mk 2,06 A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich:

Mk 2,07 ”Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, oprócz jednego Boga?”

Mk 2,08 Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: ”Czemu nurtują te myśli w waszych sercach?

Mk 2,09 Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź?

Mk 2,10 Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władze odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka:

Mk 2,11 Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”.

Mk 2,12 On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: ”Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego”.

Mk 2,13 Potem wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał.

Komentarze

Po pewnym czasie jednak Jezus znów wrócił do Kafarnaum, do domu Szymona i Andrzeja. Wiadomo już, że właśnie Kafarnaum stanowiło ośrodek, z którego wyruszał na swoje wyprawy. O Jego przybyciu dowiedziano się natychmiast. Zaraz zebrało się tylu ludzi, że nawet przed drzwiami wejściowymi nie było miejsca. A On głosił naukę. Lecz Jego działalność nie ograniczała się, jak już wiadomo, do samego głoszenia Słowa. Był także cudownie uzdrawiającym lekarzem, czego dowody przedstawił już kilkakrotnie autor drugiej Ewangelii.

Otóż tym razem próbowano Mu „przedłożyć” do uleczenia człowieka sparaliżowanego. Jednak ze względu na zebrany tłum nie mogło być mowy o dostaniu się do domu Szymona drzwiami – chorego niosło czterech ludzi – zrobiono więc otwór w dachu i w ten sposób spuszczono paralityka z góry i złożono u stóp samego Jezusa. Musiało ich ogarnąć nie lada zdziwienie, gdy Jezus zamiast uzdrowić paralityka, powiedział: „Synu, odpuszczają ci się grzechy twoje”. W przekonaniu Żydów tylko Bóg mógł i miał prawo odpuszczać grzechy. Jezus cieszył się wprawdzie sławą niezwykłej osobistości, ale nikt nie sądził, by mógł odpuszczać grzechy. Dlatego słowa Jego uznano za bluźnierstwo. Poza tym przypuszczano, że Jezus jest bezsilny wobec tak ciężkiej choroby i dlatego ogranicza się do wypowiedzenia formułki rzekomo powodującej odpuszczenie grzechów.

Ludzie nie wypowiadali co prawda tego przekonania, lecz Jezus niejeden raz już przecież czytał w myślach ludzkich. Dlatego pragnął rozwiać wszelkie wątpliwości, pokazać, że kto może więcej, ten może też i mniej. Jezus oświadczył – w formie retorycznego pytania – że odpuszczenie grzechów wymaga większej władzy niż uzdrowienie fizycznego schorzenia, lecz nie chcąc dawać okazji do jakichkolwiek niedomówień, wobec wszystkich kazał choremu wstać, zabrać łoże, na którym go spuszczono przez otwór w dachu i udać się do domu.

Niezwykłe zdumienie – głośno zresztą wyrażane – ogarnęło wszystkich zebranych, gdy zobaczyli, jak do niedawna jeszcze nie mogący się poruszać człowiek wykonuje wszystkie polecenia Jezusa, co oznaczało, że całkowicie odzyskał zdrowie. Uzdrowienie paralityka, choć samo w sobie jest wydarzeniem absolutnie nadnaturalnym, posiada jednak – i posiadało dla ludzi obecnych wtedy przy Jezusie – znaczenie drugorzędne. Sprawą najistotniejszą jest to, że Jezus ma władzę odpuszczania grzechów. Posiada ją rzeczywiście, bo gdyby był bluźniercą, to Bóg nie dałby Mu też mocy leczenia paralityka z choroby fizycznej. Fakt uznania za bluźnierstwo słów, którymi Jezus odpuszczał grzechy, świadczy najwymowniej o tym, że ludzie właściwie pojęli naturę władzy Jezusa. Jezus nazywa się przy tym – już teraz – Synem Człowieczym. To określenie Chrystusa występuje przede wszystkim w tekstach eschatologicznych, które mówią o mającym ukazać się w obłokach Synu Człowieczym. Użycie już w tym miejscu takiego właśnie określenia osoby Jezusa było może, podyktowane chęcią dobrania odpowiedniego tytułu do niezwykłej władzy odpuszczania grzechów. Przy sposobności Syn Człowieczy ukazuje swoje nieco odmienne oblicze: będzie On nie tylko surowym, aczkolwiek sprawiedliwym sędzią, lecz także pełnym miłosierdzia dobroczyńcą, sprawiającym ulgę nie tylko ciału, ale także i duszy człowieka. W relacji Marka znane nam jest dotychczas powołanie czterech uczniów. Oto teraz Ewangelista opisuje powołanie piątego z kolei, przyszłego Apostoła. Jak czterej poprzedni, ten również nie należy do elity ani intelektualnej, ani moralnej społeczeństwa żydowskiego; przeciwnie, jako celnik, jest nawet przedmiotem powszechnej nienawiści i wzgardy. W przeświadczeniu faryzeuszów każdy celnik był uosobieniem zła i grzechu. Wskutek wykonywanego zawodu celnicy byli ciągle w kontakcie z nieczystymi i sami stawali się przez to grzesznikami. Czyż to nie zastanawiające, że do takich właśnie idzie najprzód Jezus i ich powołuje na swoich uczniów? Paweł będzie mógł kiedyś powiedzieć bez cienia najmniejszej przesady: wybrał Bóg głupstwa tego świata. Nie wiadomo, czy sam ceremoniał powołania był również krótki jak opis. Opis jest niezwykle lakoniczny:

Przechodząc Jezus ujrzał celnika Lewiego, syna Alfeusza. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On wstał i poszedł. Powtarzają się te same dwa warunki, niezbędne do tego, by zostać uczniem Jezusa: trzeba koniecznie zostawić wszystko i natychmiast pójść za głosem Wzywającego.

Łk 7, 36-50 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Łukasza

Nawrócona grzesznica

Tekst

Łk 7,36 Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł wiec do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem.

Łk 7,37 A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku,

Łk 7,38 i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, plącząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

Łk 7,39 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: ”Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”.

Łk 7,40 Na to Jezus rzekł do niego: ”Szymonie, mam ci coś powiedzieć”. On rzekł: ”Powiedz, Nauczycielu!”

Łk 7,41 ”Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt.

Łk 7,42 Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”

Łk 7,43 Szymon odpowiedział: ”Sądzę, że ten, któremu więcej darował”. On mu rzekł: ”Słusznie osądziłeś”.

Łk 7,44 Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: ”Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła.

Łk 7,45 Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich.

Łk 7,46 Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi.

Łk 7,47 Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje”.

Łk 7,48 Do niej zaś rzekł: ”Twoje grzechy są odpuszczone”.

Łk 7,49 Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: ”Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?”

Łk 7,50 On zaś rzekł do kobiety: ”Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!”

Komentarze

Opowiadanie o nawróceniu jawnogrzesznicy znajduje się tylko w Ewangelii Łukasza. Nawrócenie niewiasty znanej z publicznych występków dokonało się podczas uczty, na którą zaprosił Jezusa pewien faryzeusz. Z opowiadania Łukasza nie wynika, jakie zamiary przyświecały faryzeuszowi, gdy zapraszał Jezusa do swego domu: czy krył się za tym jakiś podstęp, czy może faryzeusz ów należał do ludzi jak Józef z Arymatei i nie wykazywał żadnych chęci podchwycenia Jezusa za słowa lub na tzw. wykroczeniu przeciw Prawu. Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości fakt, że całą historię zreferował Ewangelista po to, aby pokazać, jak zupełnie inaczej niż faryzeusze pojmował Jezus swój stosunek do grzeszników. Ani na moment nie odstępuje od zasady: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9, 9-13). Co więcej, Jezus różni się dość zasadniczo nawet od Jana, gdy chodzi o grzesznika. Gdy Jan uszedł na pustynię, z dala od ludzi tworzących świat zły, przewrotny, to Jezus wchodzi w sam środek tego świata. Nie czekał, aż ludzie do Niego przyjdą, lecz sam przychodził do faryzeuszy, o których wrogości do siebie przecież dobrze wiedział, i zasiadał do stołu razem z grzesznikami, których występki były znane nie tylko Jemu, lecz także całemu miastu.

Trudno zrozumieć, w jaki sposób publiczna grzesznica mogła się dostać do domu faryzeusza i to w czasie, gdy odbywała się tam uroczysta uczta. Jeszcze trudniej pojąć, jak mogła dotrzeć do samego Jezusa. W każdym razie jakoś do tego doszło, co więcej, właśnie jawnogrzesznica dokonała tego, co powinien był zrobić faryzeusz – gospodarz domu. To ona łzami obmyła nogi Jezusa, wytarła je własnymi włosami, a potem całowała Mu stopy i namaszczała je olejkiem. Uczyniła więc o wiele więcej niż nakazywały ówczesne zwyczaje podejmowania gości, z tym, że troska o zachowanie tych zwyczajów należała nie do niej, lecz do faryzeusza. Tymczasem zdobył się on jedynie na – ukrywane zresztą w duchu – wyrazy ironicznego współczucia dla Jezusa: gdyby wiedział, kim jest owa niewiasta, na pewno nie pozwoliłby jej się dotknąć. Jezus z pewnością nie jest prorokiem – myślał faryzeusz – chociaż ludzie uważają Go za proroka. Odczytawszy myśli faryzeusza, Jezus udzielił mu pouczenia w formie swoistej przypowieści o pewnym wierzycielu i jego dwu dłużnikach. Dłużnicy nie byli równi pod względem zadłużenia: jeden był winien pięćset, a drugi tylko pięćdziesiąt denarów. Lecz miłosierny pan obydwu dłużnikom darował ich należności. Faryzeusz miał rozstrzygnąć sam, który z nich, po tym wspaniałomyślnym geście wierzyciela, będzie mu okazywał większą miłość. Chrystus pochwalił orzeczenie faryzeusza: większą miłość litościwemu wierzycielowi będzie okazywał ten, któremu został darowany większy dług. Nietrudno się domyślić, że owym litościwym Wierzycielem jest Chrystus, jawnogrzesznica zaś i faryzeusze – to dłużnicy. Lecz w samych szczegółach, podanego przez Chrystusa wyjaśnienia przypowieści natrafiamy na pewne – przynajmniej pozorne – niekonsekwencje. W przypowieści o dwu dłużnikach miłość dla wierzyciela jest zjawiskiem wtórnym; jej wyrazem jest wdzięczność za doznane dobrodziejstwo. Natomiast w zastosowaniu przypowieści miłość poprzedza akt darowania. Chrystus bowiem tak kończy pouczenie faryzeusza Szymona: grzechy kobiety, i to liczne, są jej odpuszczone, ponieważ wiele umiłowała: A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Rozbieżność między przypowieścią a jej aplikacją jest jednak tylko pozorna. W rzeczywistości chodzi o dwa spojrzenia na dwie różne fazy tego samego procesu zbliżania się człowieka do Boga. Miłość okazywana przez grzesznika, który uzyskał przebaczenie, jest zjawiskiem wtórnym w stosunku do przebaczenia, ale musi też owo przebaczenie poprzedzać.

Darowanie grzechów wlewa do duszy miłość, pobudza do miłości. Z drugiej strony jednak bez uprzedniego aktu miłości wyrażającej się w żalu za grzechy nie ma prawdziwego przebaczenia. Dłużnikom darował wierzyciel ich zadłużenia dlatego, że na to zasługiwali, że już w jakiś sposób okazywali miłość swemu panu. To, co uczyniła Jezusowi jawnogrzesznica, było wyrazem również niewątpliwej miłości. I odwrotnie, wszystkie zaniedbania przez faryzeusza obowiązków prawdziwego gospodarza domu świadczyły wyraźnie o jego braku miłości dla Chrystusa. Wniosek praktyczny: w te sytuacji faryzeusz nie może też liczyć na przebaczenie. Powodem do nowego szemrania biesiadników było publiczne oświadczenie Jezusa, że jawnogrzesznicy odpuszczają się wszystkie jej grzechy. Wiadomo, że między Jezusem a faryzeuszami dochodziło nieraz do otwartych konfliktów na tle władzy odpuszczania grzechów. Istniało bowiem powszechne wśród Żydów przekonanie, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Tymczasem Jezus oświadcza: Żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów… Jezus nie zrażony szemraniem zwrócił się do jawnogrzesznicy i dorzucił takie oto wyjaśnienie: Twoja wiara cię ocaliła. To samo będzie oświadczał jeszcze wiele razy ludziom, którym cudownie przywracał zdrowie.

Mt 4, 23-25 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Działalność Jezusa w Galilei, Dalsza działalność Jezusa

Tekst

Mt 4,23 I obchodził Jezus cała Galileję, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelie o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.

Mt 4,24 A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono wiec do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał.

Mt 4,25 I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.

Komentarze

Na pełnię działalności Jezusa składały się słowa i czyny: głosił Ewangelię o Królestwie i leczył wszelkie choroby i słabości ludzkie. Zachowywał się przy tym inaczej niż Jan: nie pozostawał „w swoim mieszkaniu” w Kafarnaum, nie czekał, aż ludzie do Niego przyjdą, tylko sam obchodził całą Galileę. Tak też będzie kiedyś kazał czynić swoim uczniom: Idąc nauczajcie. Nauczał Jezus lub, mówiąc dokładniej, głosił Dobrą Nowinę, w synagogach, czyli w ustanowionych po wygnaniu babilońskim miejscach żydowskiego kultu. Jego nauczanie nie było jednak pełnym rabinistycznej kazuistyki wykładem Starego Testamentu; było radosnym, entuzjastycznym głoszeniem królestwa niebieskiego. Wieści o Jego działalności docierały aż do Tyru, czyli do północnych krańców Palestyny. Gdziekolwiek się pojawił, sprowadzano do Niego chorych, cierpiących na różne dolegliwości. Sam nie wykraczał poza granice Galilei, ale tłumy ściągały do Niego z całej Palestyny: z Syrii na północy, z Jerozolimy i z całej Judei na południu oraz z Zajordania i z Dekapolu na wschodzie. Jednych pewnie pociągała wielkość i urok Jego osoby, innych wdzięczność, a jeszcze innych być może zwykła ciekawość i pogoń za niezwykłością. Później pojawią się też tacy, którzy będą chodzić za Nim w nadziei otrzymania kawałka chleba.

Rz 10, 13-15 – Nowy Testament, List do Rzymian

Sprawiedliwość z Prawa a sprawiedliwość z wiary, Żydzi odrzucili usprawiedliwienie z wiary

Tekst

Rz 10,13 Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony.

Rz 10,14 Jakże wiec mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?

Rz 10,15 Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobra nowinę!

Komentarze

Paweł wyjątkowo dosadnie ukazuje uniwersalizm zbawienia, a pośrednio jeszcze raz uwydatnia stosunkowo łatwy sposób jego osiągnięcia. Nie trzeba już bowiem legitymować się pochodzeniem od Abrahama; wystarczy wierzyć sercem i wyrażać ustami wiarę w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie mają też żadnej wymówki Żydzi. Nie mogą się tłumaczyć, że ta nowa ekonomia zbawienia nie jest dla nich dostępna. Wzmianka o wzywaniu imienia Pańskiego nawiązuje do starotestamentowej praktyki kultycznej wzywania imienia Jahwe, z czego wynika, że tym samym przypisuje Apostoł pośrednio także Jezusowi godność Boga.

Oparta na Piśmie argumentacja jest jasna: jeśli Izrael jako całość rzeczywiście nie wzywa imienia Pana, to dzieje się tak, ponieważ okazał się oporny wobec zaproponowanego mu światła. Paweł powołuje się również na Pismo Święte, by potwierdzić, że każdy, kto zwiastuje dobrą nowinę, musi zostać „posłany” (od tego czasownika pochodzi rzeczownik tłumaczony jako apostoł”). Ludzie nie będą mogli dostąpić zbawienia, jeśli nie stworzy się im okazji do usłyszenia Ewangelii. Izajasz zapowiada dobrą nowinę, lecz nadal potrzebni są heroldzi, którzy oznajmią ją ludziom.

1 Kor 9, 14-19 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

Przykład bezinteresownej miłości Apostoła

Tekst

1 Kor 9,14 Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię.

1 Kor 9,15 Lecz ja z żadnego z tych praw nie skorzystałem. Piszę zaś to, nie żeby coś osiągnąć w ten sposób. Wolałbym raczej umrzeć niż… Nikt mię nie pozbawi mojej chluby.

1 Kor 9,16 Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!

1 Kor 9,17 Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza.

1 Kor 9,18 Jakaż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia.

1 Kor 9,19 Tak wiec nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam.

Komentarze

Mając więc pełne prawo do korzystania z tego wszystkiego, co przysługuje z woli Boga każdemu apostołowi, Paweł zupełnie świadomie i dobrowolnie zrezygnował z wszystkich tych przywilejów apostolskich. Uczynił tak nie z poczucia swej podrzędności wobec innych Apostołów, lecz dlatego, że nie chciał być dla nikogo ciężarem, nie chciał, by ktokolwiek się uskarżał, że słuchanie Ewangelii, a potem należenie do Kościoła kosztują zbyt wiele. Mówiąc to wszystko Paweł wcale nie zamierza stosować chwytu retorycznego polegającego na wzbudzeniu podziwu lub litości, mogących zaowocować z czasem hojnymi datkami. Paweł nie przyjmuje żadnego wynagrodzenia – nawet najsłuszniejszego – za swoje apostolskie trudy. Ową bezinteresowność uważa za największą siłę swego apostolatu. I tym się właśnie chlubi, nie czuje z tego powodu poniżenia.

Idea chlubienia się nasunęła Pawłowi refleksję nad jego stosunkiem do apostolskiego posłannictwa. Nie jest ono samo w sobie powodem do wynoszenia się. Paweł tylko wypełnia zadania, do jakich został powołany. Czyni to co prawda ochoczo i z całym poświęceniem, lecz wie dobrze, co by go spotkało, gdyby nie głosił Ewangelii.

Ga 1, 7-12 – Nowy Testament, List do Galatów

Prawdziwość głoszonej przez św. Pawła Ewangelii, Prawdziwa Ewangelia

Tekst

Ga 1,07 Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową.

Ga 1,08 Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, która wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!

Ga 1,09 Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, która [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty!

Ga 1,10 A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa.

Ga 1,11 Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim.

Ga 1,12 Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus.

Komentarze

Zamiast wyrazić wdzięczność – Bogu czy adresatom – jak to czyni zazwyczaj w innych listach, Apostoł wypowiada tutaj swoje zdumienie i ból w formie zarzutu, co jeszcze powtórzy w 3,1–16 oraz 4,8–11. Zarzut dotyczy postawy duchowej Galatów; chcą oni dokonać jakby dezercji, chcą odstąpić od Boga, darzącego ich łaską powołania, w imię szukania innej Dobrej (rzekomo!) Nowiny o zbawieniu. Ale od razu – jak gdyby sam siebie chciał poprawić – Apostoł stwierdza, że prawdziwa Dobra Nowina jest tylko jedna, ta Chrystusowa, którą właśnie Paweł głosił Galatom. Tymczasem tę jedyną Ewangelię chcą wśród Galatów przekręcić (dosł.: „wywrócić do góry nogami”) jacyś ludzie, którzy sieją zamęt, a robią to niemal zawodowo. Pozostawiając ich na razie na boku, ucieka się Apostoł do swoistego argumentu ad absurdum, by odjąć wszelką podstawę do przypuszczeń, że mogą mieć rację owi mąciciele. Otóż przeklęty byłby nie tylko Paweł, ale nawet anioł, gdyby próbował głosić Ewangelię niezgodną z tą, która pochodzi od Boga. Przy tym Apostoł od groźby przechodzi do rzucenia wręcz tego przekleństwa, typowej ekskomuniki. Stosowała taką klątwę ówczesna Synagoga, stosuje ją również św. Paweł. Winowajców spotyka tak dotkliwa kara dlatego, że w grę wchodzi tak wielka stawka – zbawiająca prawda Boża. Odejście od niej naraża odstępcę na utratę zbawienia.

Zanim Paweł przejdzie do głównego argumentu autobiograficznego, odeprze zarzut, wysuwany zapewne przez przeciwników, jakoby podkreślając radosną stronę Ewangelii – wolność od ciężarów Prawa – kierował się względem ludzkim, swoistą captatio benevolentiae. Apostoł odpowiada więc ironicznym pytaniem retorycznym: Czy teraz, gdy posuwa się aż do rzucenia klątwy, może jeszcze uchodzić za pochlebcę, łaknącego ludzkiego uznania? Od czasu swego nawrócenia Paweł dał dowody, że wszystko, co dawniej było dla niego zyskiem, ze względu na Boga, na Chrystusa, uznał za stratę. Tak i teraz zależy mu tylko na Bożej prawdzie. Gdyby Paweł był oportunistą, nie zdobyłby się na tyle ofiar, ile rzeczywiście poniósł, aby stać się sługą Chrystusa, sługą w sensie biblijnym, a więc zaszczytnym. Przeciwnicy na różny sposób usiłowali osłabić powagę św. Pawła u Galatów. Zaczęli od podważania jego urzędu apostolskiego: Paweł nie pochodzi z grona Dwunastu, nie widział, tak jak Dwunastu, historycznego Jezusa, otrzymał więc posłannictwo od innych, nie od Niego. Na to odpowiada Apostoł kategorycznym stwierdzeniem, że głoszona przez niego Ewangelia jest dziełem bezpośredniego objawienia Bożego, Chrystusowego, podobnie jak Ewangelia Dwunastu. Nie była mu ona przekazana, jak to było w pierwotnym Kościele, wzorem nauki u rabinów, za pośrednictwem nauczania przez innych, którego by słuchał jak uczeń, lecz początkiem jej było objawienie Jezusa Chrystusa. Oczywiście fakt ten nie wyklucza możliwości, że Paweł również korzystał z przekazu Tradycji, jak to również w innym miejscu sam stwierdza. Obie drogi poznania sprowadzają się do jednego Sprawcy – Boga (II Sobór Wat., KO 7). Tutaj również akcentuje Apostoł bezpośredniość objawienia, jakie otrzymał pod Damaszkiem.

2 Kor 5, 18-21 – Nowy Testament, 2 List do Koryntian

Apostolskie działanie

Tekst

2 Kor 5,18 Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił na posługę jednania.

2 Kor 5,19 Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania.

2 Kor 5,20 Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!

2 Kor 5,21 On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą.

Komentarze

Oto, czym jest dla Pawła posługa apostolska: jest otrzymanym od Boga samego urzędem jednania ludzkości ze Stwórcą. Nigdzie poza pismami Pawła nie znajdujemy w Nowym Testamencie podobnej definicji kapłaństwa. Jest ono prostym przedłużeniem zbawczego dzieła Jezusa. Zgodnie z założeniami teologii Pawła cała inicjatywa zbawienia spoczywa w rękach Ojca. Dzieło zbawienia dokonuje się przez Chrystusa. Administrowanie zaś, czyli rozdzielanie owoców zbawienia, zostało powierzone apostołom: dał im posługę jednania.

Próbując z kolei wyjaśnić, na czym polega istota pojednania Boga z człowiekiem, zauważymy na wstępie, że w Bogu nie dokonuje się żadna zmiana wskutek grzechów popełnionych przez ludzi. Pan Bóg nie zamienia swej miłości na taki gniew, który każe się odwrócić od ludzi. Bóg zawsze darzy ich jednakową miłością. Lecz miłość owa nie dosięga człowieka, gdyż właśnie w nim, w człowieku, grzech dokonał bardzo zasadniczej zmiany: człowiek stał się nieczuły na działanie Bożej miłości. Trzeba go więc ponownie uwrażliwić, odwrócić twarzą do Boga, pojednać z Bogiem. Proces ten dokonuje się właśnie przy współudziale specjalnie do tego powołanych ludzi, ludzi piastujących posługę jednania. Zmiana następuje więc – zgodnie z nawoływaniem Pawła: W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem – tylko i wyłącznie w człowieku, a nie w Bogu. Czy jest coś nowego w stosunku do katechezy synoptycznej w owym związku apostolatu z dziełem odkupienia ludzkości? W zasadzie nie. Powołani przez Jezusa uczniowie też po to tylko zostawali przy boku Mistrza, aby mogli być potem posłani na nauczanie i aby przynosili ulgę cierpiącym. Nie było to jednak w pełni soteriologiczne spojrzenie na apostolską misję Dwunastu. W katechezie ewangelijnej nie ma bowiem jeszcze teologicznej świadomości apostolatu, nie ma refleksji nad tym, ku czemu zmierza apostolska posługa.

Występowanie w imieniu samego Boga jest drugim z kolei źródłem zaszczytnego charakteru apostolstwa nowotestamentowego. Nie tylko o sobie samym, ale o wszystkich, którzy głoszą Ewangelię, powie Paweł: w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień … W imię Chrystusa prosimy. Nieco dalej w tym samym liście czytamy: Usiłujecie bowiem doświadczać Chrystusa, który przeze mnie przemawia. Albo gdzie indziej: oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada od Boga moc burzenia twierdz warownych. Zresztą o całej swej mowie i nauczaniu powiedział Paweł, że nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. Tak więc Paweł daje tu dowód pełnego zrozumienia słów wypowiedzianych kiedyś przez Jezusa: Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi. Na innym miejscu powie Paweł, że każdy apostoł jest szafarzem tajemnic Bożych. Co to znaczy szafować tajemnicami Bożymi? O jakie chodzi tu tajemnice? Otóż tajemnice owe, to nie tylko plany zbawienia świata, Boże tajniki, lecz to także w pewnym sensie synonimy naszych sakramentów i wszystkich środków, przy pomocy których łaska ma spływać na ludzi. Całkowitą bezgrzeszność Jezusa wyrażają słowa: który nie znał grzechu, będące prawdopodobną aluzją do starotestamentowego czasownika jada, który gdy jest zaprzeczony, wyklucza wszelką aprobatę i doznanie grzechu.

Niektórzy twierdzą, że w słowach: „Chrystus grzechem za nas” kryje się pewna aluzja do pojmowania śmierci Chrystusa jako ofiary za grzechy. Zdaje się jednak, że chodzi tu raczej o wszystkie owe warunki ziemskie, w jakie wszedł Chrystus przyjmując na siebie ciało podobne do naszego grzesznego ciała, zwłaszcza gdy chodzi o zdolność odczuwania wszelkiego cierpienia. Celem zejścia Chrystusa aż do takiego stanu poniżenia było udzielenie nam sprawiedliwości Bożej. Jak Chrystus zstępując do ludzi stał się – z woli Ojca – grzechem, tak też i ludzie, wskutek specjalnego powiązania z Chrystusem wcielonym, umarłym i zmartwychwstałym, zostali umieszczeni niejako w sferze sprawiedliwości Bożej w Chrystusie Jezusie. Jednakże gdy Chrystus, mimo kontaktu z grzeszną ludzkością, nie utracił nic ze swej niewinności, to ludzie przez zjednoczenie się z Chrystusem posiedli rzeczywistą sprawiedliwość.

Zbierając razem wszystkie wypowiedzi Pawła o jego powołaniu do godności apostoła, widzimy, że o tyle w misji swej widzi Paweł sens, o ile wiąże się ona z dziełem odkupienia. Nie dziwi nas przeto, że przemawiając po raz ostatni do prezbiterów – biskupów Azji Mniejszej użyje takiego oto wyrażenia: Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią (Dz 20, 28-38).

Mt 13, 44-50 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Nauczanie w przypowieściach, Przypowieść o skarbie i perle

Tekst

Mt 13,44 Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił te role.

Mt 13,45 Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł.

Mt 13,46 Gdy znalazł jedna drogocenna perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ja.

Mt 13,47 Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju.

Mt 13,48 Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili.

Mt 13,49 Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych

Mt 13,50 i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Komentarze

Ustawodawstwo zarówno semickie, jak i rzymskie gwarantowało prawo własności do wszystkiego, co znajdowało się na zakupionej roli. Tak więc skarb w niej ukryty stawa się również własnością nabywcy. Pewien podstęp, którego dopuścił się człowiek kupujący – znalazłszy skarb, nic nie mówiąc zapłacił za rolę tak, jakby w niej żadnego skarbu nie było – stanowi temat, który nie leży w granicach aktualnych zainteresowań Ewangelisty. Chodzi mu o jak najwyraźniejsze przedstawienie idei oddania wszystkiego, co się ma, aby nabyć skarb królestwa Bożego.

Od najdawniejszych czasów perły uchodziły za najbardziej kosztowne, cenniejsze nawet od diamentów klejnoty. W zachowaniu się kupca nic nie zasługuje na naganę. W obydwu przypowieściach mamy do czynienia nie z ryzykiem, lecz z wyrachowaniem: warto sprzedać wszystko, co się ma, aby stać się posiadaczem skarbu lub szczególnie pięknej perły.

Ze względu na myśl przewodnią przypowieść ta przypomina opowiadanie o chwaście, zasianym nocą w pszenicy. Żniwom z tamtej przypowieści odpowiada tu zbieranie do naczyń ryb dobrych, a wyrzucanie bezwartościowych. Aplikacja praktyczna tylko pozornie odnosi się do obydwu przypowieści. W rzeczywistości dotyczy tylko przypowieści o niewodzie: podobnie jak nieużyteczne, złe ryby, złowione mimo woli do niewodu, będą odrzucone, tak też w „rozpalonym piecu” znajdą się przy końcu świata niedobrzy ludzie.

Mt 9, 32-38 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Uzdrowienie opętanego i chorych

Tekst

Mt 9,32 Gdy ci wychodzili, oto przyprowadzono Mu niemowę opętanego.

Mt 9,33 Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: ”Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!”

Mt 9,34 Lecz faryzeusze mówili: ”Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”.

Mt 9,35 Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelie królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.

Mt 9,36 A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.

Mt 9,37 Wtedy rzekł do swych uczniów: ”Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało.

Mt 9,38 Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.

Komentarze

Kolejny biedak, którego sprowadzono do Jezusa, cierpiał na podwójną dolegliwość: był opętany i nie mógł mówić. Pozostawanie w mocy złego ducha było złem niewątpliwie większym. Dlatego Jezus naprzód wyrzucił złego ducha, a potem przywrócił niememu mowę. Ten podwójny cud wywołał ogromny entuzjazm tłumu. Choć bowiem widziano już w Izraelu rzeczy niezwykłe, dokonywane przez Eliasza i Elizeusza, to jednak nigdy dotychczas nie zdarzało się coś podobnego. Tym uczuciom ogólnego podziwu nie poddali się faryzeusze. Rzucili na Jezusa jedno z najbardziej przykrych posądzeń: mocą przywódcy złych duchów wyrzuca złe duchy. Tak więc wrogość faryzeuszy do Jezusa przybiera coraz wyraźniejsze kształty. Przy innej okazji, a także w relacjach pozostałych ewangelistów, będzie przedstawiona niedorzeczność tego rodzaju posądzeń. Można sobie jednak wyobrazić, jak wielką przykrość tego rodzaju posądzenia musiały sprawiać Jezusowi: On, najniewinniejszy z niewinnych, miałby pozostawać w zmowie z szatanem!

Drugi po Kazaniu na górze wielki zbiór mów Jezusa nosi niekiedy miano „Zbioru pouczeń apostolskich”. Zawiera on wskazania mające na celu duchowe uformowanie tych, którzy będą prowadzić kiedyś samodzielnie dzieło głoszenia Dobrej Nowiny. Niektóre mowy Jezusa były skierowane wyłącznie do uczniów, inne zaś dotyczyły rzesz chodzących za Jezusem, ale uczniowie towarzyszący Jezusowi z pouczeń tych, podobnie jak i z cudownych czynów Mistrza, mieli wysnuć bardzo konkretne wnioski dla siebie. Tak więc obchodząc razem z Jezusem synagogi palestyńskie, przysłuchując się, w jaki sposób Jezus głosił Ewangelię Królestwa, przypatrując się, jak leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości, uczyli się apostołowie dzieła opowiadania Dobrej Nowiny. Na dzieło to będą się również składały ich słowa i czyny.

Już prorok Ezechiel ubolewał nad tym, że naród izraelski jest niczym stado owiec pozbawione pasterza. To Ezechiel również zapowiadał, że sam Bóg stanie się w przyszłości pasterzem narodu, że go poprowadzi na obfite pastwiska i będzie go bronił przed wszystkimi niebezpieczeństwami. I oto zarówno umęczone rzesze, jak i sami apostołowie stają się świadkami realizacji przepowiedni prorockich. Jezus, litując się nad tłumami, każe zanosić modły o to, by Pan wyprawił robotników na swoje żniwa. Obraz żniw występuje już w katechezie Jana Chrzciciela i wyraża – podobnie jak tu – ideę czasów eschatologicznych. Choć Jezus sam powoła dwunastu apostołów, to jednak każe się modlić o nich do Pana, chcąc przez to dać do zrozumienia, że ostatecznie całe dzieło zbawienia znajduje się w rękach Boga Ojca, a wymaga współdziałania z Nim ludzi.

Tajemnica Czwarta – Przemienienie na Górze Tabor

Łk 9, 26-36 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Łukasza

Przemienienie Jezusa

Tekst

Łk 9,26 Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów.

Łk 9,27 Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże”.

Łk 9,28 W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić.

Łk 9,29 Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe.

Łk 9,30 A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz.

Łk 9,31 Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Łk 9,32 Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwalę i obydwóch mężów, stojących przy Nim.

Łk 9,33 Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: ”Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi.

Łk 9,34 Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok.

Łk 9,35 A z obłoku odezwał się głos: ”To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!”

Łk 9,36 W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.

Komentarze

Dalsze ostrzeżenia brzmią podobnie u wszystkich trzech synoptyków: ten, kto będzie troszczył się zbytnio o zachowanie życia doczesnego, utraci życie wieczne, natomiast kto straci życie doczesne – oczywiście dla Chrystusa – ten osiągnie życie wieczne. Wreszcie niech też ludzie pamiętają: kto zaprze się Jezusa – będzie przecież umierał On jak złoczyńca na krzyżu – nie może liczyć na to, że Chrystus weźmie go w obronę w dniu ostatecznym. Życie wieczne powinno przedstawiać dla każdego wartość najwyższą. Dla zdobycia tej wartości należy bez wahania poświęcić wszystkie skarby całego świata. Mimo tak trudnych warunków, jakie spełnić muszą ludzie pragnący rzeczywiście naśladować Jezusa, Zbawiciel zaznacza na koniec, iż w najbliższym Jego otoczeniu są ludzie, którzy jeszcze przed śmiercią zobaczą majestat królestwa niebieskiego. Była to dość wyraźna aluzja do Piotra, Jakuba i Jana, trzech uprzywilejowanych świadków Przemienienia Pańskiego. Byli oni już przy wskrzeszeniu córki Jaira; niedługo weźmie ich Jezus ze sobą na Górę Oliwną, gdzie będą mieli okazję przypatrywać się Jego moralnej agonii. Przedtem jednak zobaczą w pełnej chwale – Łukasz dwukrotnie wspomni ową chwałę – Tego, który sam dobrowolnie wyda się w ręce oprawców. Świadków było tylko trzech. Tylu osób żądało starotestamentowe Prawo do ważności urzędowego świadczenia.

Opis Przemienienia Pańskiego w Ewangelii Łukasza jest zbliżony do opisu Marka. Lecz oto główne rozbieżności. Gdy według Marka Przemienienie dokonało się w sześć dni od zakończenia mów Jezusa, zwłaszcza od czasu pierwszej zapowiedzi męki, to według autora trzeciej Ewangelii stało się to „w jakieś osiem dni po tych słowach”. Nie jest wykluczone, że Łukasz liczy także terminy a quo i ad quem. Stąd właśnie ta różnica. Poza tym Jezus, jak to się zdarza często u Łukasza, wyszedł na górę, aby się modlić. Ani Mateusz, ani Marek nie wspominają o tej modlitwie. Tak więc Jezus Łukasza nim zacznie objawiać siebie słowem lub czynem, nim zacznie mówić do ludzi, sam najpierw trwa na rozmowie z Ojcem. Opisując białość szaty Przemienionego Jezusa Łukasz nie posługuje się ani przenośnią śniegu, ani obrazem pracy farbiarza; mówi, że szata była po prostu lśniąco biała.

Szczegół najbardziej oryginalny w Łukaszowym opisie Przemienienia stanowi wzmianka o treści rozmowy, jaką Mojżesz i Eliasz prowadzili z Jezusem: omawiali Jego odejście, które miało nastąpić w Jerozolimie. Jest to aluzja nie tylko do śmierci Jezusa na Golgocie, ale i do wniebowstąpienia, które miało miejsce również w Jerozolimie i które zostało opisane tylko przez Łukasza, bardzo lakonicznie w Ewangelii i nieco dokładniej na samym początku Dziejów Apostolskich

O zmorzeniu snem Piotra i jego towarzyszy wspomina również tylko Łukasz i tylko on zaznacza, że z propozycją postawienia trzech namiotów wystąpił Piotr właśnie wtedy, kiedy Mojżesz i Eliasz odchodzili od Jezusa. Wynika stąd, że faktem oddalania się przedstawicieli Starego Porządku pragnie Łukasz usprawiedliwić niefortunne wystąpienie Piotra. Chociaż autor trzeciej Ewangelii nie notuje zakazu Jezusa mówienia o Przemienieniu, to jednak powtarza po Marku spostrzeżenie, że Jan, Jakub i Piotr zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie opowiedzieli o tym, co zobaczyli.

Mt 17, 1-9 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Mateusza

Przemienienie Jezusa

Tekst

Mt 17,01 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno.

Mt 17,02 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło.

Mt 17,03 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim.

Mt 17,04 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: ”Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawie tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”.

Mt 17,05 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: ”To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!”

Mt 17,06 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli.

Mt 17,07 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: ”Wstańcie, nie lękajcie się!”

Mt 17,08 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.

Mt 17,09 A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: ”Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”.

Komentarze

Zdarzenie miało miejsce po sześciu dniach, tzn. najprawdopodobniej w sześć dni po wyznaniu Piotra pod Cezareą Filipową i po pierwszej zapowiedzi męki. Łukasz, mówiąc o ośmiu dniach wlicza rzymskim sposobem – jak się zdaje – dni stanowiące termin a quo oraz termin ad quem. Przemienienie się Chrystusa zaraz po zapowiedzi bolesnego końca miało na celu wzmocnienie wiary uczniów, którzy, jak to Ewangelista zaznaczył, nic nie zrozumieli z zapowiedzi wyliczenia przyszłych cierpień Jezusa, a przez to też nie dostrzegli wyraźniej Jego wielkości. A może chodziło również i o ukazanie tego, co miało czekać uczniów jako zapłata za współudział w cierpieniach Jezusa? Trzej świadkowie Przemienienia: Piotr, Jakub i Jan należą do najbardziej uprzywilejowanych uczniów Pańskich. Piotr jest nazwany opoką, na której spocznie Kościół, Jan ma przydomek „umiłowanego ucznia”, Jakub zaś jako pierwszy miał umrzeć za Chrystusa. Wszyscy trzej byli świadkami wskrzeszenia córki; będą patrzeć na trwogę konania Jezusa w Ogrójcu, wypadało więc też, aby widzieli majestat Chrystusa w chwili Jego Przemienienia.

Przemienienie Jezusa było dla trzech Apostołów pouczeniem, że Jezus ma prawo do pełni boskiego majestatu i że owa promieniująca światłość Boża jest normalnym sposobem Jego bycia. Łukasz zaznacza, że w chwili Przemienienia oblicze Jezusa zmieniło się, a On sam trwał na modlitwie. Znamienny to dla autora trzeciej Ewangelii szczegół, nie bez znaczenia dla wszystkich, którzy lubią się modlić lub mówić o modlitwie. Zresztą każdy z

Ewangelistów odwoływał się w opisie Przemienienia do innych przenośni literackich. Mateusz zauważył, że twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło; u Marka czytamy: Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła; Łukasz zaś, wspomniawszy modlitewną zmianę na twarzy Jezusa, dodaje: A Jego odzienie stało się lśniąco białe.

Obecność po jednej stronie Jezusa, Mojżesza jako przekazującego Prawo Starego Zakonu, po drugiej zaś Eliasza jako odnowiciela Prawa, wskazuje na wypełnienie się lub inaczej na zetknięcie się w osobie i nauczaniu Jezusa całego Prawa oraz Proroków. Wzmianka o rozmowie Jezusa z Mojżeszem i Eliaszem zdaniem wielu Ojców Kościoła świadczy o harmonii, jaka istnieje pomiędzy Starym Testamentem a Nowym Testamentem. Być może, iż to właśnie treść tej rozmowy pozwoliła Apostołom domyśleć się, że jedną z postaci znajdujących się obok Jezusa był Eliasz, a drugą Mojżesz.

Słowa Piotra, jakkolwiek byłyby pojmowane, wyrażają radość i szczęście tych, którzy patrzyli na scenę Przemienienia. Propozycja Piotra, aby postawić na górze trzy namioty, miała na celu albo to, żeby przedłużyć ów radosny błogostan, albo też była wyrazem troski o Jezusa, któremu chciał Piotr zbudować mieszkanie na wzór starotestamentowego przybytku Jahwe. A może pomyślał Piotr, że już tam właśnie, na tej górze, rozpoczynało się chwalebne, mesjańskie królowanie Jezusa? W relacji autora drugiej Ewangelii propozycja Piotra musiała być niewłaściwa, skoro Marek, jakby tłumacząc Piotra, zaznacza: Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni. Niestosowność wypowiedzi Piotra polegała, być może, na tym, że Piotr wyrażając chęć pozostania na górze tym samym przeciwstawiał się mimo woli, jak to już miało miejsce po pierwszej zapowiedzi męki – wykonaniu zbawczych planów Boga. Obłok, w którym znikają ostatecznie trzy postacie, przypomina opisy starotestamentowych teofanii, słowa zaś, które dały się słyszeć z obłoku, przywodzą na pamięć to, co było powiedziane o Jezusie podczas Jego chrztu w Jordanie. Przedstawiwszy Jezusa jako swego umiłowanego Syna, głos z nieba nakazuje: Jego słuchajcie! Słowa te były wypowiedziane w momencie, kiedy Jezus zakończył już działalność galilejską i zaczynał coraz wyraźniej mówić o swojej męce i śmierci. Zapewnienie, że Jezus jest Synem Bożym, miało być w pewnym sensie gwarancją Jego prawdomówności. Należy Go słuchać i wierzyć Mu, bo jest Synem Bożym.

Przerażenie Apostołów jest też normalną, nieraz już notowaną w Piśmie reakcją ludzi na niespodziewane zjawienie się Boga, podobnie jak do utartych już formuł należą słowa Nie lękajcie się!, wypowiadane przez Chrystusa, ilekroć pragnął On podtrzymać na duchu przelęknionych ludzi. Wzmianka o nagłym zniknięciu Eliasza i Mojżesza stanowi szczegół o niemałym znaczeniu teologicznym. Wyraża ona – jak się zdaje – ideę przemijania starej ekonomii zbawienia. Eliasz i Mojżesz zniknęli, został sam Jezus. Przypominają się mimo woli słowa z Listu do Hebrajczyków: Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

Zakaz opowiadania o tym, co Apostołowie widzieli na Górze Przemienienia, mógł mieć na celu z jednej strony obawę, aby Żydzi nie utwierdzali się w przeświadczeniu co do widzialnej tylko potęgi Mesjasza, z drugiej może chodziło i o to, żeby nie narażać ludzi na zgorszenie, kiedy po widoku takiej chwały Mesjasza wypadnie im kiedyś patrzeć na pełną pohańbienia śmierć Zbawiciela. Rzecz stanie się bardziej zrozumiała po zmartwychwstaniu, którego Przemienienie jest w pewnym sensie zapowiedzią. Wtedy Jan, Piotr i Jakub będą mogli opowiedzieć o swym widzeniu na górze Tabor. Opis Przemienienia Pańskiego, a zwłaszcza słowa św. Piotra przedstawiają nam błogość obcowania z Bogiem. Opowiadanie owo powinno w nas wzbudzać coraz większą tęsknotę za niebem. Warto też pamiętać, że każdy człowiek składa się z prochu ziemi i z Bożego tchnienia. Otóż obowiązek nasz polega na tym, żebyśmy siebie ustawicznie przemieniali, żebyśmy wydobywali z siebie to, co Boskie. Przemienienie Chrystusa wzmocniło wiarę uczniów. Być może, iż nasze przemienienia, gdyby były prawdziwe, podtrzymałyby na duchu niejednego człowieka.

Mk 9, 1-10 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Przemienienie Jezusa

Tekst

Mk 9,01 Mówił także do nich: ”Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy”.

Mk 9,02 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoka. Tam przemienił się wobec nich.

Mk 9,03 Jego odzienie stało sie lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła.

Mk 9,04 I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.

Mk 9,05 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: ”Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”.

Mk 9,06 Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.

Mk 9,07 I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: ”To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!”.

Mk 9,08 I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.

Mk 9,09 A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych.

Mk 9,10 Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko miedzy sobą, co znaczy ”powstać z martwych”.

Komentarze

Pierwszy werset stanowił pierwotnie odrębne, chyba w postaci odizolowanej krążące proroctwo o przyjściu królestwa Bożego z mocą. Nie bardzo wiadomo, jak należy pojmować oświadczenie, że niektórzy spośród słuchających tego proroctwa mieli na własne oczy oglądać przyjście królestwa Bożego. Nie jest wykluczone, że Marek był przekonany – podobnie jak większość jemu współczesnych – o istnieniu już w jego czasach pewnych znaków wskazujących na zbliżanie się królestwa Bożego. Może miał na myśli przede wszystkim zmartwychwstanie Chrystusa, rozrost zewnętrzny, doczesną świetność Kościoła, pokonującego zwycięsko różne trudności.

Tradycję przedstawiającą Przemienienie Chrystusa pierwsi dwaj synoptycy utrwalają w sposób prawie identyczny. U Marka nie ma jedynie szczegółu, że oblicze Chrystusa przemienionego „zajaśniało jak słońce”, natomiast jest wzmianka o tym, czego nie ma u Mateusza – że odzienie Jego stało się tak lśniące, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. Marek wartościuje też propozycje Piotra natychmiast po jej zreferowaniu, biorąc przy tym w obronę Księcia Apostołów lub przynajmniej tłumacząc niestosowność tej propozycji: nie wiedział, co powiedzieć, tak byli przerażeni. W głosie, który dał się słyszeć z nieba, Marek, nie tak może mocno jak Mateusz, akcentuje ideę umiłowania Syna przez Ojca. Wszyscy trzej synoptycy, a Marek w szczególności, umieszczają wzmiankę o lęku Apostołów w ogólnej perspektywie własnego sposobu przedstawiania życia i czynów Jezusa. Nie negując owego fenomenu przerażenia jako rzeczywistego faktu historycznego, łatwo zauważyć, że autor drugiej Ewangelii podaje równocześnie już pewną jego interpretację teologiczną, mającą na celu wykazanie oporów, z jakimi Apostołowie przyjmowali godność mesjańską Jezusa. Słowa Marka: Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni, jeżeli z jednej strony mogą przedstawiać excusatio magistri i świadczyć o historyczności owego uczucia lęku – to z drugiej strony, nie tracąc owej funkcji dowodu historycznego, mogły być właśnie świadomie nakazane przez Piotra, pragnącego w swej pokorze przedstawić własne niedowiarstwo, małość i przerażenie, podobnie jak to miało miejsce w wypadku Piotrowego zaparcia się Jezusa, również opisanego ze szczególną dokładnością przez autora drugiej Ewangelii.

Należy pamiętać, że Marek mówi o lęku Apostołów znacznie częściej niż inni synoptycy. Nie negując tego, że Apostołowie byli przerażeni i równocześnie eksponując ów moment bojaźni, Marek, zdaje się, chciał – może na wyraźne życzenie Piotra – przedstawić początkową nieudolność Apostołów, gdy chodziło o zrozumienie mesjańskiej treści słów i czynów Jezusa. Zatem wyrażenie tak byli przestraszeni to nie żadne usprawiedliwienie Piotra i jego towarzyszy – to stwierdzenie autentycznego, psychicznego stanu Apostołów, zaskoczonych wizją, inną niż ta, jakiej się po ludzku spodziewali. Tak przedstawiona scena Przemienienia Pańskiego zdaje się być naturalnie wbudowana w ramy chrystologiczne drugiej Ewangelii i dostosowana do właściwego jej sposobu ukazywania reakcji Apostołów na przejawy bosko-mesjańskiej świadomości Jezusa. U obydwu synoptyków ten głos z nieba stanowi element centralny całego opowiadania. Apostołowie dowiadują się, kim jest Jezus i otrzymują polecenie słuchania Go we wszystkim. Słowa te były wypowiedziane nie tyle do Jezusa, co właśnie do świadków Jezusowego Przemienienia. Tylko najbardziej uprzywilejowani spośród uprzywilejowanych byli świadkami oślepiającej chwały Jezusa. Oni też otrzymali surowy zakaz mówienia komukolwiek o tym widzeniu, dopóki Chrystus nie zmartwychwstanie.

Marek uczyni też spostrzeżenie – którego brak u Mateusza – że trzej Apostołowie pozostali wierni temu nakazowi. W rezultacie jednak Mateusz, choć dopiero na końcu opowiadania, wspomina o bojaźni Apostołów, ukazuje ten lęk w rozmiarach większych niż Marek, który do tematu bojaźni już nie wraca. Niewątpliwie zależało Markowi mimo to na podkreśleniu w całej scenie Przemienienia bardzo naturalistycznego, pozbawionego wiary nadprzyrodzonej, sposobu myślenia Apostołów. Marek wprawdzie zaznacza, że trzej Apostołowie zachowali polecenie Jezusa i nic nie mówili o widzeniu, ale dodaje, że rozprawiali między sobą, co znaczy to zmartwychwstanie, po którym dopiero można będzie mówić o Przemienieniu. Ponieważ zaś nie byli w stanie rozwikłać trudności o własnych siłach, zapytali Jezusa, dlaczego faryzeusze i uczeni w Piśmie mówią, że najprzód musi przyjść Eliasz. Pytanie to nam dziś wyjaśnia bardzo wiele. Wynika zeń, że Apostołowie dobrze odczytali scenę Przemienienia, że w Przemienionym dostrzegli Mesjasza. Ich trudność wynikała z powszechnie podzielanego wtedy w świecie żydowskim przekonania, że pojawienie się na ziemi Mesjasza musi być poprzedzone ukazaniem się Eliasza. Tymczasem oni nic nie słyszeli o przyjściu Eliasza.

2 P 1, 15-21 – Nowy Testament, 2 List św. Piotra

Nauczanie o paruzji i jej pewność

Tekst

2 P 1,15 Starać się zaś będę, abyście zawsze mieli sposobność po moim odejściu o tym sobie przypominać.

2 P 1,16 Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości.

2 P 1,17 Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.

2 P 1,18 I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej.

2 P 1,19 Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach

2 P 1,20 To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia.

2 P 1,21 Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili ”od” Boga święci ludzie.

Komentarze

Autor kontynuuje poprzedni obraz namiotu: jego zwinięcie oznacza śmierć. W ten sposób śmiertelne ciało przedstawione zostało jako szata lub okrycie, które można odłożyć. Autor, nazywający siebie Apostołem Piotrem, jest świadomy zbliżającej się śmierci nie tylko na podstawie swego podeszłego wieku lub niebezpieczeństwa męczeństwa, ale także objawienia Jezusa Chrystusa. Wprawdzie J 21,18 zawiera zapowiedź śmierci Piotra, dotyczy ona jednak jej okoliczności, a nie dokładnego czasu. Może więc chodzi o inne objawienie; podobną świadomość zbliżającej się śmierci miał i św. Paweł. Apostoł Piotr pisze do chrześcijan, aby także po jego bliskiej już śmierci posiadali drogowskaz wiary. Niebezpieczeństwo wypaczenia owego depozytu istniało już o wiele wcześniej – kiedy pierwsi świadkowie apostolscy umierali, a Ewangeliści utrwalali żywe świadectwo o Jezusie Chrystusie, wzorzec wiary, by w ten sposób ustrzec ją przed błędami. W późniejszych latach, w miarę powstawania herezji, niebezpieczeństwo to jeszcze wzrosło. Autor używa tu liczby mnogiej w imieniu kolegium bezpośrednich uczniów Chrystusa. Świadectwo Apostołów nie miało nic wspólnego z mitami, tj. wymyślonymi opowiadaniami, bazującymi chętnie na wybranych dowolnie danych Starego Testamentu (mit w znaczeniu popularnym, a nie technicznym mitologii pogańskiej). Listy pasterskie walczą również z tego rodzaju szkodliwymi zjawiskami w Kościele. Celowały w nich środowiska helleńsko-judaistyczne, ale zapewne Autor miał na myśli także wczesne spekulacje zmierzające w kierunku późniejszej gnozy. Naturalnie szczególnie wdzięcznym polem tych spekulacji była kwitnąca wówczas apokaliptyka. Ponieważ temat paruzji powraca w 2 P, może chodzi właśnie o tego typu „mity”?

Tematem zasadniczym nauczania apostolskiego była moc i przyjście Jezusa Chrystusa, tj. poparta znakami Jego działalność ziemska oraz paruzja, inaugurująca w „dniu Pańskim” królestwo eschatologiczne. Grono apostolskie – to naoczni świadkowie tych wydarzeń: widzieli i słyszeli wszystko, co się wydarzyło, gwarantując, iż chodzi o rzeczywistość, nie zaś o spekulacje myślowe. Wiersz ten stanowi jeden z najbardziej oczywistych tekstów przeciwstawiających rzeczywistość historyczną Chrystusa jako ziemskiego Jezusa mitom, wyrażającym jedynie pewne tendencje czy myśli ludzkie przedstawione na sposób faktów historycznych. Zaangażowanie się wiary w rzeczywistość Jezusa Chrystusa prowadzi do królestwa wiecznego, gdy tymczasem zajmowanie się baśniami – na bezdroża jałowych spekulacji myślowych. Wśród bezpośrednich doznań Apostołów Autor wymienia przede wszystkim cześć i chwałę, jakich doznał Jezus od Ojca. Odnosi się to do opisanej sceny Przemienienia Jezusa na górze Tabor; przytoczone słowa odpowiadają prawie dosłownie (drobna różnica w tekście greckim) pierwszej Ewangelii. List ten wiąże ją jednak ściśle z chwałą, jaka okaże się w powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa. Chwała oznacza – zgodnie ze starotestamentalnym znaczeniem – to samo co i (wspaniały) Majestat: jest synonimem wielkości Bożej, przewyższającej wszystko. Bóg pełen chwały udziela więc tej samej chwały swemu umiłowanemu Synowi. Fakt historyczny Przemienienia stanowi gwarancję posiadania tejże Boskiej chwały przez uwielbionego Chrystusa w niebie, przyjścia w niej w chwili eschatologicznego dokonania oraz udziału w niej wierzących.

Nadchodzącą paruzję zapowiadał już Stary Testament w swoich proroctwach. Autor listu nie ma na myśli żadnego konkretnego tekstu, ale wszystkie Pisma (ze szczególnym uwzględnieniem Proroków), jako prowadzące ku chwale Chrystusa i wskazujące na Jego dzień . Apokaliptyka bardzo chętnie posługiwała się przeciwstawieniem dnia i nocy, światła i ciemności na określenie zasadniczej różnicy między dwoma okresami: grzechu i zbawienia. Także Nowy Testament zna tego rodzaju przenośnie, nabierające niekiedy wręcz charakteru sfery. Tutaj mowa jest o świetle raczej w sensie psychologicznym: ma ono działać w głównym organie wyższego życia człowieka – w sercu. Zarówno dzień, jak i gwiazda poranna odnoszą się niewątpliwie do paruzji i jej zbawczych skutków w wiernych. Dlatego mają być oni zarówno synami światłości, jak i synami dnia.

Wiersze tutaj należą do wyjątkowo ważnych w nowotestamentalnej nauce o natchnieniu prorockim i biblijnym. Proroctwo – a konsekwentnie i inne części Pisma Świętego – to nie wypowiedź prywatna, przekazana każdemu do dowolnego wyjaśniania. Skoro powstało pod specjalnym kierownictwem Ducha Świętego (teologia nazwie je natchnieniem) śladem – wymaga ono również wykładu autentycznego pod działaniem tegoż Ducha Świętego. Już Stary Testament wyraża przeświadczenie, iż Bóg kieruje prorokami przez swojego Ducha który w nich był. Jakkolwiek Autor 2 P nie wyjaśnia, w jaki sposób tenże Duch komentuje wypowiedziane przez siebie w Starym Testamencie słowa, nie ulega wątpliwości, że ma na myśli jedynego autentycznego posiadacza Ducha Świętego – Kościół. Tylko on z upoważnienia Bożego w Chrystusie powołany jest do właściwego wykładu wypowiedzi biblijnych. Poszczególni przez Kościół upoważnieni znawcy Pism spełniają rolę pomocniczą, autorytatywnie przemawia tylko Kościół. Człowiek podejmujący własną powagą i własnym rozumem wykład spisanego objawienia Bożego zejdzie na bezdroża dowolności, błędu i fantazji.

Rz 13, 12-14 – Nowy Testament, List do Rzymian

Chrześcijanin dzieckiem wolności

Tekst

Rz 13,12 Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroje światła!

Rz 13,13 Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości.

Rz 13,14 Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Komentarze

Antyteza: sen – czuwanie przekształca się w dwa, znów przeciwstawne obrazy: noc – dzień. Pierwszy z nich jest symbolem trwania w grzechu, drugi oznacza życie według Ducha. Zresztą za chwilę następuje znów antyteza złożona z dwu metafor: uczynki ciemności – zbroja światła. Nietrudno się domyślić, że zbroję światła ma chrześcijanin przywdziać po to, aby mógł się zdobyć na uczynki światłości. Przenośnia noc – dzień doskonale wyraża kontrast pomiędzy czasem źle wykorzystanym, pozbawionym mocy twórczych, a dniami zasług i pożytecznego, wszystkim wiadomego działania. Zbroja światła sugeruje również myśl następującą: Przystępujemy do boju, rozpoczynamy działanie, które będzie pokonywaniem przeróżnych nieprzyjaciół. Jednakże same dobre chęci, sam zapał bojownika nie wystarczy. Trzeba przywdziać zbroję, która jest niewątpliwie wyrazem pomocy Bożej. Wszystkie elementy „świetlanego uzbrojenia” wyliczy Paweł w innym miejscu. Teraz ogranicza się do nakazu wykorzystania okazji, jaką jest rozpoczynający się dzień. Upały w ciągu dnia zmuszają ludzi Wschodu do jak najpełniejszego wykorzystania wczesno porannych godzin. Zauważmy wreszcie, iż swój strój nocny człowiek odrzuca bez dokładania trudu, zbroję zaś światła przywdziewa się troskliwie, dopasowuje, dopina.

We wszystkich bez mała religiach świata noc jest królestwem złych mocy i zasłoną złych uczynków człowieka. Starożytni Rzymianie wiedzieli o tym i dawali temu wyraz w praktyce codziennego życia bardziej niż jakiekolwiek inne narody. Występki, jakich ludzie zwykli się dopuszczać nocą, wyliczył Paweł parami według ich logicznego następstwa: z nocnymi hulankami – uczty na cześć Bachusa, sławne bachanalia – łączy się zazwyczaj pijaństwo. Jedno bez drugich trudno sobie nawet wyobrazić. Prawie synonimami są również, nieodłączne w praktyce, rozpusta i wyuzdanie seksualne. Zazdrość jest jedną z najczęstszych przyczyn wszelkiego rodzaju kłótni. Wszystkie owe występki wyrażają całkowity brak opanowania, służą człowiekowi „zewnętrznemu”, są zaprzeczeniem miłości społecznej, do praktykowania której Paweł dopiero co zachęcał swych czytelników. Tak oto nocy i pogańskiemu wyuzdaniu moralnemu przeciwstawia Apostoł dzień, jasność i powściągliwość chrześcijaństwa.

Przyoblekanie się w Jezusa Chrystusa jest przypomnieniem przywdziewania na siebie zbroi światłości. Obraz przyoblekania się stanowi jedną z bardziej ulubionych metafor Pawła. Chcąc zrozumieć całą wymowę tego obrazu, należy sobie uświadomić powagę i dostojeństwo odświętnych szat Greków czy Rzymian. Ubiór tamtych czasów okrywa całe ciało człowieka, od stóp do głowy. Osłaniał wszystkie jego fizyczne niedoskonałości i braki. Przyobleczenie się chrześcijanina w Chrystusa następuje podczas chrztu św., co Paweł wyraźnie stwierdza na innym miejscu, mówiąc: wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Proces przyoblekania się w Chrystusa ma być jednak ciągle ponawiany. W praktyce polega on na tym, aby się nie troszczyć zbytnio o ciało i nie dogadzać jego żądzom.

Tajemnica Piąta – Ustanowienie Eucharystii

Mt 26, 26-30 – Ewangelia wg św. Mateusza

Męka i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Ostatnia Wieczerza, Ustanowienie Eucharystii

Tekst

Mt 26,26 A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: ”Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”.

Mt 26,27 Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: ”Pijcie z niego wszyscy,

Mt 26,28 bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.

Mt 26,29 Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego”.

Mt 26,30 Po odśpiewaniu hymnu wyszli ku Górze Oliwnej.

Komentarze

Żaden z Ewangelistów nie przedstawił nam wszystkich szczegółów, składających się na całość świętego obrzędu Paschy, tej pamiątki cudownego Wyjścia Izraelitów z Egiptu. Wszyscy trzej synoptycy oraz Paweł ograniczają się do opisu spożywania chleba i picia wina. Zwyczajem przyjętym przy spożywaniu Ostatniej Wieczerzy Jezus – tak jak to czynił ojciec w rodzinie – odmówił najprzód specjalną modlitwę uwielbienia nad chlebem, a potem zaczął łamać chleb i rozdawać go uczniom do jedzenia, oświadczając przy tym – co musiało się wydawać bardzo niezwykłe – że daje do spożywania własne ciało. Podając zaś kielich mówił, że to jest Jego własna krew przelana na odpuszczenie grzechów wielu ludziom i równocześnie krew Nowego Przymierza. To ostatnie oświadczenie jest zrozumiałe jedynie w świetle starotestamentowego ceremoniału zawierania przymierza. Istotnym elementem tego ceremoniału było zabicie zwierzęcia ofiarnego i pokropienie jego krwią nie tylko ołtarza, lecz także zebranego wokół ludu. Krew była więc niejako przypieczętowaniem przymierza. W momencie spożywania ostatniej wieczerzy powstaje więc Nowe Przymierze, przymierze zawarte już nie z historycznym Izraelem, lecz z całą ludzkością: To nowe przymierze długo przed tym było już zapowiadane przez wielu proroków Starego Testamentu.

Celem przelania krwi Jezusa, a co za tym idzie, i celem Nowego Przymierza jest odpuszczenie grzechów wszystkim ludziom. Wiadomo już bowiem, że określenie wielu znaczy tu tyle co „wszyscy”. Grzech bowiem oddziela od Boga i nie może być mowy o prawdziwym, nowym przymierzu, jak długo człowiek trwa w grzechach. Od chwili zawarcia owego przymierza, od momentu tego zbawczego czynu Jezus nie będzie już występował jako pasterz szukający zbłąkanych owiec. Nie będzie już spożywał z uczniami zwykłych ziemskich wieczerzy; spotkają się ponownie dopiero w królestwie Ojca. Szczęście niebieskie jest w Biblii często przyrównywane do uczty królewskiej. Na tym zakończyła się Ostatnia Wieczerza. Po odśpiewaniu hymnu wyszedł Jezus z uczniami swymi ku Górze Oliwnej.

Mk 14, 22-26 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Marka

Męka i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Ustanowienie Eucharystii

Tekst

Mk 14,22 A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: ”Bierzcie, to jest Ciało moje”.

Mk 14,23 Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy.

Mk 14,24 I rzekł do nich: ”To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana.

Mk 14,25 Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym”.

Mk 14,26 Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej.

Komentarze

Wszyscy trzej synoptycy oraz Paweł opisują scenę ustanowienia Eucharystii. Rozbieżności pomiędzy Mateuszem i Markiem są pod tym względem bardzo nieznaczne i sprowadzają się właściwie do drobnych przestawień, do stwierdzenia i pili z niego wszyscy oraz do braku u Marka słów mówiących, w związku z konsekracją kielicha, o odpuszczeniu grzechów. Ostatnie zdanie, z pewnością podnoszące na duchu Apostołów, ma luźny związek z Eucharystią, wyjąwszy może samą metaforę uczty, do której dość często przyrównywano szczęście niebieskie. Niektórzy Ojcowie Kościoła „nowy kielich” uważali za zrealizowany w Eucharystii Kościoła. Zebrani mieli na podstawie tych słów dojść do stwierdzenia, że tak jak Pascha starotestamentowa została zastąpiona nowotestamentową Ucztą Eucharystyczną, tak ta ostatnia ustąpi kiedyś miejsca uczcie niebieskiej, tj. radości płynącej z oglądania Boga twarzą w twarz.

Łk 22, 14-20 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Łukasza

Męka i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Ustanowienie Eucharystii

Tekst

Łk 22,14 A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim.

Łk 22,15 Wtedy rzekł do nich: ”Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał.

Łk 22,16 Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym”.

Łk 22,17 Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: ”Weźcie go i podzielcie miedzy siebie;

Łk 22,18 albowiem powiadam wam: odtąd nie będę juz pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże”.

Łk 22,19 Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: ”To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!”

Łk 22,20 Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: ”Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana.

Komentarze

Początek uczty paschalnej Łukasz przedstawił o wiele dokładniej niż pozostali dwaj synoptycy. Do stołu zasiadł Jezus z dwunastoma Apostołami. Nie zabrakło nawet Judasza. Jezus oświadczył na wstępie, iż od dawna bardzo pragnął spożywać wspólnie ze swymi uczniami tę Paschę. Miała to być ostatnia wieczerza paschalna przed męką. Następną będzie Jezus spożywał – jak sam oświadczył – dopiero wtedy, kiedy przyjdzie królestwo Boże. Tak więc wieczerza, którą Jezus spożywa ze swymi najbliższymi, ma charakter uczty pożegnalnej. Wieczerza owa, aczkolwiek ostatnia tu na ziemi, nie oznacza końca Jezusa i nie jest ucztą absolutnie ostatnią; owszem, stanowi zapowiedź przyszłego szczęścia, które jest często przyrównywane do wspaniałej uczty.

Inaczej niż pozostali dwaj synoptycy zreferował Łukasz słowa wypowiedziane przez Jezusa w momencie rozdzielania wśród uczniów chleba i wina. Nazywając chleb swoim Ciałem równocześnie oświadczył Jezus, że jest to Ciało wydane za ludzi. Tylko Łukasz – a także Paweł -– podaje polecenie Jezusa, aby uczniowie ponawiali w przyszłości Jezusowy gest rozdzielania chleba, przypominając sobie w ten sposób ową wspólnie spożywaną Ostatnią Wieczerzę. Tak oto została odprawiona nowa Pascha: miejsce baranka zajął teraz sam Jezus, zamiast kielicha wina wychylono kielich Krwi własnej Jezusa. Oddzielne pożywanie chleba i wina wskazuje na śmierć Chrystusa, będącą również w swej istocie oddzieleniem ciała Jego od krwi. Równocześnie było to zawarcie Nowego Przymierza, tego, które zapowiadali już starotestamentowi prorocy. W słowach wymawianych nad kielichem zamiast wyrażenia Krew, która za wielu wylana będzie, u Łukasza czytamy: Krew, która za was będzie wylana. Oświadczenie dotyczące wydawania ciała i przelewania krwi przypomina bardzo męczeńską śmierć Sługi Jahwe. Tak więc i przy tej okazji również Jezus daje do zrozumienia, że Jego życie i mająca już wkrótce nastąpić śmierć są urzeczywistnianiem posłannictwa Cierpiącego Sługi.

1 Kor 11, 23-29 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

O porządku na zebraniach Liturgicznych, Wieczerza Pańska

Tekst

1 Kor 11,23 Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb

1 Kor 11,24 i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: ”To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę”.

1 Kor 11,25 Podobnie, skończywszy wieczerze, wziął kielich, mówiąc: ”Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.

1 Kor 11,26 Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.

1 Kor 11,27 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej.

1 Kor 11,28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha.

1 Kor 11,29 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije.

Komentarze

Naukę o Eucharystii otrzymał Paweł nie w formie prywatnego objawienia wprost od Pana, lecz za pośrednictwem wcześniejszych przekazów ustnych. Apostoł jest jednym z ogniw w łańcuchu tradycji sięgającej czasów Ostatniej Wieczerzy. Na treść owej tradycji składają się następujące prawdy: 1. Uczty eucharystyczne zapoczątkował sam Chrystus w czasie Ostatniej Wieczerzy, po której nastąpiło pojmanie Jezusa przez Jego oprawców. W ten sposób od samego początku uwydatnia się ścisły związek pomiędzy Eucharystią a śmiercią Jezusa. Wyrażenie „łamanie chleba” stało się z czasem technicznym określeniem uczt eucharystycznych w życiu pierwszych chrześcijan. Uczty eucharystyczne wiernych mają być ponawianiem Ostatniej Wieczerzy wraz z jej nawiązaniem do śmierci Jezusa.

Następne wiersze jeszcze dokładniej sprecyzują powyższe prawdy. Wspomniany tu kielich – to tzw. trzeci kielich, który wypijano uroczyście podczas drugiej części Wielkiego Hallelu. Jest on również nazwany kielichem przymierza, gdyż jak ongiś Mojżesz wziąwszy krew z zabitych wołów oświadczył: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami…, tak teraz dokonuje się Nowe Przymierze przypieczętowane kielichem Krwi Jezusa. Użyty w tym miejscu grecki termin oznacza zresztą nie tylko przymierze, lecz także ostatnią wolę, testament. Jeżeli w odniesieniu do tego, co się dokonało u stóp góry Synaj, można mówić jedynie o przymierzu, to w omawianym tekście Pawła – lub dokładniej, w zastosowaniu przez Chrystusa – obydwa wymienione znaczenia słusznie mogą być brane pod uwagę jak tego mamy dowód w Hbr 9,15–28. To, czego dokonał Chrystus na Ostatniej Wieczerzy, odnosiło się do przymierza, lecz wypowiedziane przy tym słowa uchodziły równocześnie za ostatnią wolę Chrystusa, czyli były również Jego testamentem, zostawionym ludzkości. Wyrażenie „krew Jezusa” jest dla Apostoła synonimicznym określeniem ofiary Jezusa na krzyżu. Dlatego właśnie mówi Paweł: Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie… Spożywać chleb lub pić kielich Pański niegodnie – znaczy to nie uświadamiać sobie związku, jaki istnieje między Eucharystią a męką i śmiercią Jezusa, znaczy to przyjmować postaci eucharystyczne lekkomyślnie lub bez szacunku, tak jak to czynili karceni przez Pawła Koryntianie. Zwrot winnym staje się Ciała i Krwi Pańskiej oznacza tyle, co bezcześci Eucharystię. Ta sprawa jest bardzo ważna, dlatego Paweł ponawia przestrogę. Tak więc każdy, kto ma przystąpić do stołu Pańskiego, niech wpierw uczyni dokładny rachunek sumienia: niech zapyta samego siebie, czy wie, co spożywa i co pije. Niegodne spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej ściąga bowiem wyrok potępiający.

J 6, 47-59 – Nowy Testament, Ewangelia wg św. Jana

Chleb Żywy, Mowa Eucharystyczna

Tekst

J 6,47 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto ”we Mnie” wierzy, ma życie wieczne.

J 6,48 Jam jest chleb życia.

J 6,49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.

J 6,50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.

J 6,51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”.

J 6,52 Sprzeczali się wiec miedzy sobą Żydzi mówiąc: ”Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?”

J 6,53 Rzekł do nich Jezus: ”Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.

J 6,54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

J 6,55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.

J 6,56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.

J 6,57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.

J 6,58 To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.

J 6,59 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.

Komentarze

Wraz z początkowym stwierdzeniem kolejne koncentryczne koło argumentacji zostało zamknięte, a dyskusja powróciła do swego punktu wyjściowego: wiary w Jezusa jako w źródło życia wiecznego. Dalsza część dialogu przystępuje do bliższego wyjaśnienia pojęcia chleba życia. Identyczność Jezusa z chlebem życia sugerował już w. 33 (pośrednio) i w. 41 (bezpośrednio). Manna, mimo że była chlebem z nieba, nie uchroniła przodków spożywających ją od śmierci. Nie chodziło tu tylko o złą pożądliwość, którą eksponuje w podobnym kontekście Paweł, ale o samą naturę pokarmu: nawet abstrahując od opornej postawy ludu Bożego, nie uchroniła ona ani złych, ani dobrych od śmierci, która zbierała swe żniwo już na pustyni. Jezus, prawdziwy Chleb życia, uwalnia od śmierci eschatologicznej i zapewnia życie: nie zapewnia On tylko, jak Mojżesz, chleba, ale jest nim. Nawet jeżeli spożywający ten chleb umrze śmiercią fizyczną, życie wieczne posiadane przez niego trwa w nim, prowadząc go z absolutną koniecznością – potwierdzoną zmartwychwstaniem Jezusa – ku chwale nieprzemijającej.

Najważniejsze – ale najbardziej sporne – stwierdzenia tu występują. Pierwsza część wiersza nawiązuje wyraźnie do w. 48, ale eksponuje bardziej ideę życia wiecznego i jego tendencję do udzielania się wierzącym. Ostatnią wreszcie część można zrozumieć dość różnie, zależnie od układu słów: proponowane tłumaczenie zakłada jej sens eucharystyczny. Obok niego możliwy jest także inny przekład: „Chlebem zaś, który ja dam za życie świata, jest moje ciało”. Oznaczałby on raczej dobrowolne wydanie się na śmierć przez Jezusa niż gest rozdzielający chleb przemieniony w Ciało Chrystusa przy Ostatniej Wieczerzy. Stylistyce Janowej odpowiada bodaj najbardziej połączenie obu myśli, z których każda ma za sobą pewne racje filologiczne i teologiczne. Często Jezus kończy swe dowodzenie aluzją do końca swego życia w sensie zbawczej śmierci na krzyżu. Tutaj czyni to obrazowo, nawiązując do gestu rozdzielania chleba w czasie uczty eucharystycznej.

Żydzi zrozumieli to w dosłownym znaczeniu zapowiedzi materialnego rozdzielania własnego ciała przez Jezusa. Dla Ewangelisty i chrześcijan słowa te miały zdecydowanie sakramentalną wymowę jako niedwuznaczna aluzja do Eucharystii; dlatego też ostatnia część wiersza spełnia rolę łącznika między dotychczasową dyskusją a eucharystyczną konkluzją dialogu. Autor czwartej Ewangelii jako jedyny z czterech Ewangelistów nie umieścił opisu ustanowienia Najświętszego Sakramentu w historycznym kontekście Wieczerzy paschalnej; umieszcza za to jej zapowiedź, przedstawiając ją we właściwym kontekście chrystologicznym i soteriologicznym. Takie określenia, jak moje ciało, dam, za życie przypominają żywo synoptyczne opisy ustanowienia Eucharystii.

Przejaw niezadowolenia przypomina w. 41. Także sposób ich rozumowania nie uległ zmianie. Mają oni ciągle na myśli udzielenie pokarmu z przepiórek. W jaki sposób Jezus, znany im wraz z rodziną, może udzielić im swego ciała (w sensie dosłownym: mięsa, gdyż „ciało” i „mięso” odpowiadają temu samemu określeniu hebrajskiemu i aramejskiemu) jako analogicznego pokarmu? Pytanie to staje się przedmiotem dyskusji, a nieporozumienie co do znaczenia słów jest okazją do dalszego objawienia się Jezusa. Odpowiedź Jezusa nie ucieka się do żadnej przenośni, nie wyjaśnia ewentualnego obrazowego sposobu mówienia, ale przeciwnie, podkreśla pełny realizm poprzedniego stwierdzenia. Kto chce mieć udział w eschatologicznym życiu, jakie przynosi na świat Syn Człowieczy, musi spożywać rzeczywiście Ciało Jego i pić Jego Krew; aż nazbyt jednoznaczny realizm słowa greckiego wyklucza wszelkie nieporozumienia. Przez spożywanie Ciała i Krwi Jezusa chrześcijanin wchodzi w najściślejszą wspólnotę z Nim, prowadzącą ostatecznie do triumfu zmartwychwstania.

Zgodnie z mentalnością semicką krew oznacza życie, które jest ściśle zarezerwowane Bogu. Jezus udzielając swej krwi, przelanej za życie świata, udziela wraz z nią życia wiecznego, podobnie przez swoje ciało wydane na śmierć. Odbywa się to w rzeczywistości sakramentalnej przez spożywanie pokarmu eucharystycznego, w którym Chrystus pozostał w sposób trwały wśród swoich. Myśl Ewangelisty oscyluje ustawicznie między Jezusem na ziemi, objawiającym siebie i uwikłanym w kontrowersję z nieprzejednanymi przeciwnikami, między wspomnieniem zbawczej śmierci poprzedzonej sakramentalnym darem Ciała i Krwi swojej, Jezusem, który jest obecny wśród nowego ludu Bożego jako pełen chwały Chrystus, oraz między chrześcijanami pozostającymi w ścisłej łączności z Chrystusem przez spożywanie Eucharystii i dążącymi do chwały zmartwychwstania. Tylko spożywanie eucharystycznych darów Jezusa – prawdziwego Jego Ciała i Krwi – umożliwia wytrwanie w Chrystusie, żywą i nadprzyrodzoną łączność płynącą z wiary.

Jednym z najczęściej akcentowanych w Starym Testamencie i judaizmie przymiotów Bożych jest życie. W odróżnieniu od bóstw pogańskich, którym brak jakiegokolwiek życia, Bóg (Jahwe) jest żywy i stanowi źródło niewyczerpanego życia. Podkreśla to także Nowy Testament, a Jan uzasadnia teologicznie: w Jezusie Chrystusie urzeczywistnia się prawdziwe zjednoczenie z Bogiem, przejście od życia doczesnego, przemijalnego do wiecznego. Nieodzownym środkiem jego osiągnięcia jest Eucharystia, Chleb życia wiecznego, Ciało i Krew Jezusa. Dialog kończy się syntetycznym porównaniem Eucharystii z chlebem z nieba Stary Testament, manną, którą mają na myśli jeszcze ciągle rozmówcy Jezusa. Istnieje zasadnicza różnica między obu pokarmami, pochodzącymi od Boga: starotestamentowa manna, chociaż zapowiadała Eucharystię, podtrzymywała jedynie życie doczesne, podlegające naturalnemu prawu śmierci. Nie miała zaś mocy wybawiania od śmierci eschatologicznej i prowadzenia ku życiu wiecznemu. Pokarm, jaki Chrystus da z siebie, zapewnia prawdziwą, nie podlegającą zmianie nieskazitelność. W ten sposób wiersz ten podsumowuje sens przedstawionej dyskusji z Żydami: Jezus jest Chlebem życia zarówno w sensie całego objawienia, ofiarowania swego ciała i krwi na krzyżu za życie świata, jak i w sakramentalnym darze Eucharystii. Przyjmując z pełną wiarą dar eucharystyczny, którym jest i który daje wywyższony Chrystus, ma wierzący żywy udział w historycznym dziele zbawczym Jezusa, prowadzącym do życia wiecznego.

Topograficzna wreszcie wzmianka o synagodze w Kafarnaum, jako o miejscu dyskusji, ma na celu podkreślenie oficjalnego charakteru wystąpienia Jezusa. W miejscu poświęconym czci Ojca Jego słowa nabierają specjalnego wydźwięku: dawny lud Boży ma właśnie tu podjąć eschatologiczną decyzję za Bogiem przemawiającym w Jezusie słowami Starego Przymierza, wzywającymi jednak ku nowemu życiu, wyzwalającemu od wszelkiej śmierci i skażenia.

1 Kor 10, 16-17 – Nowy Testament, 1 List do Koryntian

Wnioski praktyczne

Tekst

1 Kor 10,16 Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?

1 Kor 10,17 Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba.

Komentarze

Wiersze stanowią motywację napomnień. Otóż chrześcijanin nie może brać udziału w religijnych ucztach pogańskich dlatego, ponieważ związał się już w sposób szczególny z Panem i dzięki temu uczestniczy w ucztach, w czasie których pije z kielicha prawdziwej Krwi Chrystusa i spożywa Chleb będący prawdziwym Ciałem Pańskim. W tekście jest mowa o kielichu błogosławieństwa, co stanowi wyraźną aluzję do żydowskiej wieczerzy paschalnej, gdy w sposób szczególnie uroczysty błogosławiono trzeci kolejny kielich. Podkreślając z naciskiem, że ten kielich błogosławią chrześcijanie, Paweł tym samym odróżnia ucztę ofiarną od kielichów, z których pito i które błogosławiono na ucztach pogańskich lub żydowskich. Łamania chleba dokonywano podczas każdego zwykłego posiłku, z czasem jednak określenie to zaczęto odnosić przede wszystkim do wydarzeń Ostatniej Wieczerzy, gdy łamanie chleba i rozdzielanie go przez Chrystusa obecnym stanowiło moment centralny. Po owym łamaniu chleba rozpoznali kiedyś Chrystusa dwaj uczniowie z Emaus. Chrystus jest jeden; jedno też jest Jego ciało, skutkiem zaś udziału w łamaniu chleba, będącego Ciałem Chrystusa, jest organiczna jedność tych, co uczestniczą w tego rodzaju ucztach. Nie można – jak powie Paweł nieco dalej – pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie można zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów. Oto, jakie są społeczne skutki udziału chrześcijan w spożywaniu Ciała i piciu Krwi Jezusa. Eucharystia stanowi rzeczywistą więź społeczną chrześcijan. A chrześcijanie to ludzie, którzy się odżywiają tym samym Chlebem, tj. Ciałem Chrystusa.

Jeśli komuś Różaniec wydaje się modlitwą nudną, bo monotonną, to s. Łucja (z Fatimy) odpowiada w taki sposób: „Kiedy spotykają się ludzie zakochani, przez całe godziny powtarzają jedno i to samo: „kocham cię!”. Tym, czego brakuje ludziom zarzucającym Różańcowi monotonność, jest właśnie miłość; wszystko zaś, czego nie czyni się z miłości, nie ma żadnej wartości”. Różaniec jest to nieustanne powtarzanie Bogu, Jezusowi, Maryi: „kocham”.

Różaniec – Tajemnice Światła w wersji wideo, mojego autorstwa

https://youtu.be/AOP7swukuu8

Bibliografia

Doroszewski W. (red.) (1958-1969) Słownik języka polskiego, Warszawa: Wydawnictwo Wiedza Powszechna (t. 1-4), Państwowe Wydawnictwo Naukowe (t. 5-11).

Kowalczyk M. (2012), Modlitewnik Matki Kościoła, Poznań: Wydawnictwo Flos Carmeli.

Ks. Ignacy Kłopotowski M.S.T. Profesor Seminaryum w Lublinie (1902), Jak odmawiać Różaniec, Warszawa: Druk „Gazety Rolniczej”. Złota 24.

Longo Bartolo, Różaniec i Miłosierdzie, książka + filmy na DVD, Poznań: Wydawnictwo Rosemaria.

Łaszewski W. (2016), Wszystko o różańcu, który może wszystko, Warszawa: Wydawnictwo Fronda.

Jagues Luis Monsabre OP (2017) Rozważania różańcowe z tradycji katolickiej, Kraków: Wydawnictwo AA

Gabriele Amorth (2016) Mój różaniec, Kraków: Wydawnictwo Esprit

James M. Hahn (2014) Medytacje różańcowe, Kraków: Wydawnictwo M

Praca Zbiorowa (2002), Pismo Święte Nowego i Starego Testamentu, Częstochowa: Wydawnictwo Paulinianum.

Praca Zbiorowa (2006), Biblia Tysiąclecia z komentarzami, Wydanie V, Poznań: Wydawnictwo Pallottinum

Praca zbiorowa (2007) Różaniec Biblijny wraz z modlitwami Apostoła, Kraków: Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy.

Witkowski A. (opracowanie), (2006), Różaniec Święty według Listu Apostolskiego Rosarium Virginis Mariae Papieża Jana Pawła II, Gdańsk: Oficyna JPII.

Źródła internetowe:  www.vatican.va https://opoka.org.pl/ www.niedziela.pl, www.katolik.pl, www.brewiarz.pl www.liturgia.wiara.pl www.katolicki.net www.biblia.info.pl www.faustyna.pl www.kapucyni.pl www.jezuici.pl www.pijarzy.pl www.gosc.pl 

Kod QR do tego wpisu

 

 

 

 

 

 

Strona
Ten link przenosi na górę strony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

edukacja.katolicka@gmail.com